Jak mash-up Jaya-Z i The Beatles stał się legendą?
Gdy w 2004 roku Danger Mouse wrzucił do jednego muzycznego kotła a cappelle z „The Black Album” Jaya-Z i instrumentalne pejzaże z „Białego Albumu” The Beatles, odpalił prawdziwą rewolucję. Projekt, który miał być niszowym eksperymentem wydanym w nakładzie zaledwie 3000 kopii, dzięki potędze internetu rozprzestrzenił się z siłą wirusa, zyskując natychmiastowy status kultowego. Podczas gdy krytycy z „Entertainment Weekly” koronowali go albumem roku, prawnicy z wytwórni EMI już ostrzyli pazury, rozpoczynając prawną batalię. Odpowiedzią fanów była cyfrowa rebelia znana jako „Grey Tuesday”, w ramach której ponad 170 stron internetowych udostępniło album za darmo. Co ciekawe, zarówno Jay-Z, jak i Paul McCartney publicznie wyrazili uznanie dla tego śmiałego dzieła. Sam artysta podkreślał, że nie chodziło o proste sklejenie dwóch światów, ale o misterną dekonstrukcję, z której narodziła się zupełnie nowa jakość.
Historia kultowego mash-upu Green Day i Oasis
Gdyby dekada potrzebowała jednego, nieoficjalnego hymnu, byłby nim właśnie ten kawałek. Ta hybryda z 2004 roku stała się ścieżką dźwiękową tamtych lat, splatając melancholijny puls „Boulevard of Broken Dreams” Green Day z nieśmiertelnym „Wonderwall” Oasis i dorzucając do tego fragmenty Travis oraz Eminema. Choć numer nigdy nie doczekał się oficjalnego wydania, jego popularność eksplodowała po radiowym debiucie. Fale eteru na całym świecie podchwyciły ten utwór, udowadniając, że prawdziwa muzyka nie zna granic, nawet tych prawnych. Anegdota stojąca za jednym z sampli to już materiał na legendę. Party Ben przyznał, że użył fragmentu z „Sing for the Moment” Eminema zamiast oryginalnego „Dream On” Aerosmith, bo spieszył się i nie miał pod ręką właściwego nagrania. Ten przypadek stał się nieodłączną częścią kultu tego genialnego połączenia.
Girl Talk i 'All Day'. Stworzył arcydzieło z 372 sampli
Jeśli ktoś potraktował sampling jak sport ekstremalny, to był nim Gregg Gillis, znany światu jako Girl Talk. Jego opus magnum z 2010 roku, „All Day”, to istny dźwiękowy rollercoaster. Mamy tu do czynienia z 71-minutowym, nieprzerwanym setem zbudowanym z aż 372 sampli pochodzących z najdalszych zakątków muzycznego spektrum. Chociaż dla ułatwienia nawigacji całość podzielono na dwanaście ścieżek, krytycy docenili monumentalną wizję, przyznając albumowi średnią ocen 79/100 w serwisie Metacritic. Działalność Gillisa była na tyle rewolucyjna, że aż wylądował w kajdankach. W 2006 roku został aresztowany na scenie pod zarzutem naruszenia praw autorskich, choć ostatecznie zarzutów nie postawiono. Girl Talk udowodnił, że mash-up to nie tylko zabawa, ale pełnoprawna forma sztuki, zdolna tworzyć koncepcyjne dzieła.
Jak połączyć rap Notoriousa B.I.G. z indie popem The xx?
Zderzenie dwóch muzycznych galaktyk, tak można określić ten projekt. Z jednej strony surowy, uliczny rap Notoriousa B.I.G., z drugiej eteryczny minimalizm indie-popowego The xx. Na papierze to się nie mogło udać, a jednak producent ukrywający się pod pseudonimem wait what dokonał niemożliwego. Jego mash-upowy album „The Notorious XX” stał się wirusowym fenomenem, zdobywając ponad milion odtworzeń w zaledwie dziesięć dni na platformie Bandcamp. Projekt jest ostatecznym dowodem na to, że w muzyce przeciwieństwa nie tylko się przyciągają, ale potrafią stworzyć nową, hipnotyzującą jakość, która trafia do fanów obu, skrajnie różnych, światów.
Neil Cicierega i 'Mouth Sounds'. Połączył Johna Lennona ze Smash Mouth
Neil Cicierega to muzyczny szaleniec, troll i geniusz w jednym, prawdziwy mistrz absurdu w świecie mash-upów. Jego album „Mouth Sounds” z 2014 roku zapoczątkował całą serię szalonych miksów, w których hity lat 80. i 90. zostały przepuszczone przez surrealistyczny filtr. Jego specjalnością stały się połączenia tak bluźniercze, że aż genialne. Wyobraźcie sobie pacyfistyczny hymn Johna Lennona zderzony z imprezowym „All Star” od Smash Mouth. Tak, on to zrobił. Jego misja? Jak sam przyznał, chciał „wkurzyć ludzi”. Inspiracją stały się dla niego surowe ścieżki instrumentalne z gier „Rock Band”, które pozwoliły mu z chirurgiczną precyzją izolować i bezcześcić kolejne klasyki.
Popowe hity w metalowej wersji. Poznaj fenomen mash-upów na żywo
A gdyby tak wziąć ideę mash-upu i przenieść ją prosto na wielką, rockową scenę? Na ten pomysł wpadli goście z Rock Sugar. Ich specjalność to wrzucanie cukierkowych, popowych hitów w tryby potężnej, metalowej machiny. O skali ich sukcesu niech świadczy fakt, że rozgrzewali publiczność przed takimi tytanami jak AC/DC, Aerosmith czy Linkin Park. Dziennikarze z „L.A. Daily News” doskonale podsumowali ich fenomen, pisząc: „Musisz to zobaczyć, żeby uwierzyć i zastanowić się, dlaczego nikt nie zrobił tego wcześniej”. Zespół udowadnia, że mash-upy mogą z powodzeniem funkcjonować na żywo, porywając tłumy potężną dawką energii.
DMX vs Carly Rae Jepsen. Historia jednego z najdziwniejszych mash-upów w internecie
Oto dowód na to, że internet nie zna granic absurdu, a jego kreatywność bywa porażająca. W jednym narożniku agresywny, kipiący testosteronem hymn DMX. W drugim, synonim popowej beztroski od Carly Rae Jepsen. To połączenie brzmi jak przepis na katastrofę, a jednak jakimś cudem całość nie tylko działa, ale jest piekielnie chwytliwa. Ten kawałek stał się internetową sensacją, która zebrała ponad 5,5 miliona wyświetleń na YouTube. To ostateczny dowód, że w tej grze nie ma żadnych świętości, a najbardziej karkołomne pomysły bywają najlepsze.
Isosine i seria 'Nonstop Pop'. Jak zmieścić 35 hitów roku w jednym mash-upie?
Każdy rok w muzyce pop ma swoich bohaterów i swoje hymny. Twórca ukrywający się pod pseudonimem Isosine postanowił zamykać te rozdziały w misternie utkanych, corocznych mash-upach. Jego „Nonstop Pop 2013 Mashup” to majstersztyk, w którym w zaledwie sześć minut płynnie przepływa przez aż 35 największych przebojów roku. To jak muzyczna pigułka z całych dwunastu miesięcy. Z jednej strony takie kompilacje obnażają, jak bardzo schematyczny bywa mainstream, ale z drugiej, stworzenie z tego zgiełku spójnej całości wymaga iście chirurgicznej precyzji i producenckiego kunsztu.
Nirvana na bicie Ariany Grande? Mash-up, dzięki któremu zrozumiesz tekst Kurta Cobaina
Kolejny wirtuoz muzycznego absurdu na naszej liście. William Maranci to internetowy alchemik, który w swoim youtubowym laboratorium tworzy połączenia, o jakich nikomu się nie śniło. Metallica spotyka Kanye Westa? Radiohead w duecie z Mariah Carey? Dla Maranciego to chleb powszedni. Jego „Thank U, Nirvana” to czyste szaleństwo. Podkłada delikatny beat od Ariany Grande pod surowy wokal Kurta Cobaina i dzieje się magia, bo tekst lidera Nirvany nagle nabiera nowej wyrazistości i staje się paradoksalnie bardziej zrozumiały.
Super Mash Bros i White Panda. Imprezowe mash-upy podbiły SoundCloud
Na koniec przenosimy się na rozgrzany do czerwoności parkiet, gdzie królują pionierzy klubowego mash-upu. Duety takie jak Super Mash Bros czy White Panda podbiły SoundCloud, zamieniając platformę w swoją prywatną scenę, na której ich remiksy generowały miliony odsłuchań. Ich misją było podkręcanie znanych hitów do jedenastu i tworzenie energetycznych bomb, które idealnie sprawdzały się jako paliwo rakietowe dla każdej imprezy. Ci goście udowodnili, że mash-up to nie tylko artystyczna fanaberia, ale potężna broń w arsenale każdego DJ-a, zdolna tchnąć nowe życie w ograne do bólu kawałki i rozgrzać każdy tłum.