Ilustracja do artykułu

i

Autor: Oficjalna okładka płyty

Rammstein - Rammstein: jedna zapałka podpala rynek muzyczny [RECENZJA]

2019-05-17 17:29

Na nowy album Rammstein musieliśmy czekać 10 lat, jednak zespół przez ten czas nie zostawił nas bez niczego. Można powiedzieć, że ta dekada minęła bardzo szybko i pod znakiem zawieszania przez grupę poprzeczki koncertowej coraz wyżej. Czy premierowe wydawnictwo spełnia oczekiwania? Jest bardzo dobrze, jednak nie zabrakło kilku potknięć.

Minęło 10 lat od premiery krążka 'Liebe ist für alle da', a większość osób pyta: jak to? aż tyle? Można powiedzieć, że to magia Rammsteina, bo grupa potrafiła przez te 10 lat tak działać, że nie dała o sobie zapomnieć. Dostaliśmy przecież singiel 'Mein Land', odświeżony singiel 'Mein Herz Brennt', który w końcu doczekał się klipu, wydawnictwa 'Made in Germany', 'Amerika' i dosyć chłodno przyjętą koncertówkę 'Paris'. Mówiąc krótko, działo się sporo.

RAMMSTEIN - RADIO - TEKST PO POLSKU [TŁUMACZENIE]



Do tego wszystkiego, Rammstein byli ciągle w trasie, a Richard Kruspe i Till Lindemann postanowili wydać w międzyczasie swoje poboczne projekty, co w przypadku Kruspe było już kolejnym podejściem z grupą Emigrate.

Tak właśnie minęło 10 lat, aż w końcu dostaliśmy informację o nowej płycie i nagle zespół wypalił ze świetnym singlem 'Deutschland', który ze swoim klipem wywołał wiele zamieszania. Wrzawa jeszcze nie opadła i dostaliśmy lekki oraz już w innej konwencji singiel 'Radio', który mocno nawiązuje do twórczości zespołu Kratfwerk. To właśnie te dwa numery otwierają album z zapałką na okładce, która w moim odczuciu, jest mocno symboliczna, jednak o tym będzie na końcu.




Trzecia kompozycja, która znalazła się na najnowszym albumie to 'Zeig Dich', w którym usłyszymy chóralne śpiewy, pomieszane z ciężkimi gitarami, których nie szczędzą Landers z Kruspe. Obstawiam, że numer wywoła dyskusję, ponieważ tekstowo Lindemann mocno mówi o grzechach kościoła. Pamiętajmy, że to Rammstein, nie spodziewajmy się tekstów o niczym, ten zespół zawsze miał coś do powiedzenia i tak jest też tym razem. Czwarty na liście jest 'Ausländer', który jest gotowym singlem! Serio, to taki numer, który wkręca się w głowę niesamowicie i potem nuci się go cały dzień. Kolejna domena Rammstein, hity im zawsze wychodziły, a że pojawi się tam kilka wstawek w innych językach, to już tylko urozmaica numer. Nie brak tutaj elektroniki, która stała się wizytówką zespołu i mam wrażenie, że w końcu Flake ma więcej pola do popisu i to nie ostatni raz na tym krążku.

Kolejny w kolejce jest numer 'Sex', z którym mam osobiście największy problem... Duże nadzieje były wiązane z tym numerem, w końcu tematyka seksu pojawia się na płytach zespołu od zawsze. Niestety, mam wrażenie, że w kontekście całego krążka, ten numer to trochę zapychacz. Tekstowo też nie ma cudów, bardziej to Lindemann solo, niż Rammstein w czystej formie. Spokojnie, nie ma tu czegoś w stylu niedawnego singla wokalisty, czyli 'Mathematik', ale też nie jest to poziom, którego każdy by oczekiwał.



KOLEJKA DLA DZIECI JEŹDZI W RYTMIE MUZYKI RAMMSTEIN. TAKIE RZECZY TYLKO W ROSJI [WIDEO]

Gdy przechodzimy do 'Puppe', przypomina się trochę klimat rodem z płyty 'Rosenrot', jednak to nic złego, a Till rekompensuje nam swoim wokalem to co było źle w numerze 'Sex'. Jest szaleństwo i duszny klimat, czyli to czego dotąd brakowało na tym krążku, a zostaje to z nami aż do numeru 'Was Ich Liebe'. Tutaj można powiedzieć, że płyta zaczyna na chwilę zwalniać, by przejść do minimalistycznej ballady 'Diamant'. Właśnie, ballady były zawsze czymś świetnym w wykonaniu Rammstein i tak jest do dzisiaj, z tym, że tytułowy 'diament' nie jest czymś tak pięknie oszlifowanym jak na przykład kultowe 'Seemann' czy 'Ohne Dich'. To stonowany numer, instrumentalnie ograniczony do absolutnego minimum, także coś idealnego dla miłośników głosu Tilla, jednak brakuje tu jakiegoś punktu zaczepienia. To nie jest zły numer, absolutnie, jednak Rammstein mieli lepsze ballady niż ta.

Ostatnia trójka, to ponownie rozpędzający się taran, który pokazuje swoją monumentalność w numerze 'Weit Weg'. Jeżeli liczyliście na wielkie solówki i podniosły ton, to mamy to tutaj i to w najlepszym wydaniu. Przemyślane riffy, wokal i cała kompozycja, która nie powinna się kończyć. Jednak, gdy przechodzimy w numer 'Tattoo', to można odnieść wrażenie, że coś przeskoczyło na czasy 'Sehnsucht'! Nie wiem czy ten riff przeleżał w szufladzie ponad 20 lat, ale brzmi jak coś co nie weszło na kultowe 'Sehnsucht', na 'Mutter' nie chciano tego wrzucać, potem gdzieś się zgubiło i nagle Richard Kruspe znalazł to przy okazji porządków. Absolutnie najmocniejszy numer na płycie, który wywoła uśmiech u najstarszych fanów. Numer 'Hallomann' to coś, co w fajny sposób wycisza cały album i pozostawia niedosyt. Faktycznie, Till wspominał w wywiadach, że jest więcej materiału i nie będziemy musieli czekać na nową płytę aż 10 lat.

A co z okładką, o której wspominałem w kontekście symbolizmu i całego albumu? Zapałka, to wiadomo, że chodzi o ogień, ale jedna zapałka na białym tle? W moim odczuciu, grupa otwiera tym albumem nowy rozdział w swojej twórczości i można traktować to, jako pierwszy krok i pierwszą część. Czego dokładnie? Tego z pewnością dowiemy się wkrótce, tymczasem zespół zostawia nas z albumem, który po 10 latach spełnia oczekiwania. To solidny krążek, który pokazuje, że mimo upływu lat, Rammstein wcale nie stracili ikry. To nadal mocny zespół, który wie czego chce, wie o czym chce śpiewać i w jaki sposób to wszystko zagrać. Jedna zapałka podpala cały rynek muzyczny, który kolejny raz nie może przejść obojętnie obok niemieckiej grupy.

Najkrócej, Rammstein jest jak wino, im starszy tym dojrzalszy, przez co lepszy i inny. Mam jedno marzenie, niech otwierają koncerty kawałkiem 'Deutschland', przecież to jest idealne na pierwsze uderzenie! O 'Ramm4' nie chcę pamiętać i zespół chyba też nie, skoro nie ma tego numeru na płycie.

Tracklista:

1. Deutschland
2. Radio
3. Zeig Dich
4. Ausländer
5. Sex
6. Puppe
7. Was Ich Liebe
8. Diamant
9. Weit Weg
10. Tattoo
11. Hallomann

OCENA: 9/10

Dominik Pajewski