Nie miejmy wątpliwości: percepcja własnej przeszłości potrafi być często deformowana przez czas i emocje. Do wspomnień dolewamy sos nostalgii i z czasów, w których wcale niekoniecznie byliśmy aż tak szczęśliwi, tworzymy idylliczną krainę, do której chętnie wracamy, gdy rzeczywistość po raz kolejny kopnie nas w kostkę.
Taką podróż i znacznie więcej, oferuje nam najnowsza książka Jarosława Szubrychta pod tytułem „Skóra i ćwieki na wieki”. Sam autor zasługuje na kilka słów przedstawienia, bo nie jest jedynie pokrytym kurzem i pajęczynami badaczem, wykopującym z archiwów dawne dzieje. To człowiek, który jednocześnie był częścią subkultury metalowej, opisywał ją i współtworzył. Założona przez niego grupa Lux Occulta wpisała się na trwałe w rodzimą scenę, a gdy zajął się dziennikarstwem opisywał między innymi biografię Slayera oraz Vadera. Nie ograniczał się jednak jedynie do estetyki metalowej, ma na swoim koncie także biografię Andrzeja Zauchy. Dostajemy zatem książkę, od kogoś kto żył w tym co opisuje oraz dołączył do grona współtwórców.
Tu jednak trzeba od razu dodać, że Jarosław Szubrycht, rozumiejąc zaangażowanie fanów i muzyków, potrafi podejść do sprawy ze zdrowym dystansem, zatem nie otrzymamy tu przesadnej hagiografii subkultury i nie zabraknie momentów odbrązawiania jej bohaterów. Wrócimy do czasów wymieniania się i przegrywania kaset, podziemnych koncertów, na które waliły tłumy, porysowanych markerem, długopisem i korektorem jeansowych katan i wielkich emocji.
Warto też tę książkę wręczyć wszystkim, którzy w świat metalu weszli później, jednak nie po to by w jakikolwiek sposób pokazywać „jak to było lepiej kiedyś, a teraz nie”. Przeciwnie, to po prostu zapis etapu drogi, która wciąż trwa, bo przecież muzyka metalowa i jej oddana grupa fanek i fanów istnieją i dalej się rozwijają. Zmieniają się ulubieni wykonawcy, trendy, zmieniają się największe loga na plakatach, jednak kolejne pokolenia wiążą swoją młodość właśnie z tą muzyką i estetyką. Cytując Nihila z piosenki „Dziurawy świat” zespołu Morowe: „i dobrze!”