Wychowanie fizyczne? Raczej lekcja traumy

i

Autor: PIxabay

Wychowanie fizyczne? Raczej lekcja traumy

2022-09-05 11:46

Początek szkoły to zawsze dobry czas na dyskusję o przedmiotach. Oprócz nowego i kontrowersyjnego HiTu, tę jesień zdominował WF. Nikt nie kwestionuje tego czy ma sens, ale to jak się go uczy.

Zarówno w mediach jak i na portalach społecznościowych aż huczy od opinii. Wielu rodziców dzieli się swoim doświadczeniem ze szkoły i niestety nie ma po niej dobrych wspomnieć. Przykładem jest choćby pisarz i felietonista Łukasz Orbitowski, który na łamach Onetu zwraca uwagę na bardzo ważny problem: „Uczeń w dorosłości zapomni chemię i matematyczne równania, nie znam też nikogo, kto, czytając lektury, przekonał się do książek. Ze sportem jest inaczej. Niestety szkoła zniechęca do jego uprawiania.”

Tomek Lipiński w Esce ROCK: rozmowa o wolności, inspiracji, rzeczywistości i fascynacji młodym pokoleniem

To prawda, lekcje WF-u to przecież w założeniu nie jest tylko czas by „wypocić” z młodych ludzi energię i ewentualnie zmusić do poruszania się raz/dwa razy w tygodniu. Jak sama nazwa wskazuje, chodzi o nauczenie uczniów kultury sportu, zarażenie pasją i zachętę do aktywnego stylu życia, by w przyszłości, już po zakończeniu szkoły, dalej go chętnie uprawiali, dla własnego zdrowia.

Trudno jest jednak kogokolwiek nauczyć takiego stylu życia, gdy zblazowany nauczyciel rzuca uczniom piłkę mówiąc „grajcie”, a następnie udaje się do kantorku pilnować swoich spraw. Takie doświadczenie wspomina w felietonie Łukasz Orbitowski, podobne (w zupełnie innym mieście i czasie) ma także autor tego tekstu. Są jednaj jeszcze gorsze warianty: wf-iści i wf-istki traktujące swoje zajęcia niczym obóz treningowy marines z „Full Metal Jacket”. Kto ma dobre wyniki, ten ma dobre życie, kto nie daje rady, będzie niszczony psychicznie.

Na łamach Wirtualnej Polski jedna z matek opowiada o lekcjach swojej córki: - Dziewczyny, które słabo sobie z czymś radziły, brała na środek sali i kazała im prezentować, jak serwują albo rzucają do kosza. Do tego rzucała niewybredne teksty w stylu: "Może byś zrzuciła kilka kilogramów" czy "Jesteś lewa, jak nie potrafisz nawet zaserwować". Widać, że upokarzanie dzieci sprawiało jej przyjemność. Córka tak się tym stresowała, że często prosiła mnie o zwolnienie z lekcji – opowiada kobieta.

Podobnym doświadczeniem mogą pochwalić się także chłopcy w wielu szkołach. Na lekcjach wf często panuje prawdziwy darwinizm w najgorszym tego słowa znaczeniu. Albo jesteś dobry/szybki/sprawny/zwinny/silny, albo jesteś pomiatany, wyśmiewany. Do tego dochodzi jeszcze doświadczenie szatni, gdzie często jakakolwiek nieregularność cielesna uczennic i uczniów może być przedmiotem przykrych docinek i żartów. Nierównomiernie rosnące piersi, brzuch, kłopoty z cerą, włosami, czymkolwiek, to idealny temat do wytknięcia palcem lub słowem.

Dobrze, że cała Polska dyskutuje o wychowaniu fizycznym. Nie da się przecenić wartości tego przedmiotu, a jakość jego prowadzenia odbije się na kolejkach u lekarzy. Sport w szkole może uczyć pracy w grupie, wrażliwości na drugiego człowieka, waleczności i siły w cierpliwej pracy nad pokonywaniem własnych ograniczeń. Może się to przełożyć na zdrowszy styl życia w okresie dorosłości, może przynieść wiele dobrych nawyków i wspomnień. Jednak do tego trzeba istotnej zmiany w sposobie jego nauczania w szkołach.

Listen to "O lekcjach WF-u i tym jak prowadzić trening dziecka" on Spreaker.