Występujący w informacjach prasowych pod imieniem Jonathan mężczyzna zarzeka się, że jego motywacją było przede wszystkim pomóc tym, którzy mają problemy z płodnością i jednocześnie marzą o własnych dzieciach. Pojawił się jednak poważny problem, o którym rodzice korzystający z nasienia Jonathana nie byli ostrzegani. Tak częste wykorzystanie spermy tego samego dawcy może niebezpiecznie zmniejszyć pulę genetyczną danej społeczności. Nagle okazuje się, że dzieciaki z różnych rodzin są ze sobą genetycznie spokrewnione w stopniu, o którym nie miały pojęcia osoby decydujące się na skorzystanie z procedury sztucznego zapłodnienia.
W Holandii istnieją formalne procedury, wedle których materiał pojedynczego dawcy może być maksymalnie wykorzystany do poczęcia 25 dzieci w 12 rodzinach. Tymczasem Jonathan na swoim koncie ma ponad 550, a według niego samego możliwe, że i 600 dzieci. Oprócz zakazu oddawania spermy grozi mu także kara finansowa w razie jego złamania. Zapłaci wtedy 100 tysięcy euro.
To nie jest jedyna tego typu sprawa w Niderlandach. Posługujący się pseudonimem „Louis” mężczyzna w ostatnich latach został ojcem 200 dzieci. Przyznał, że liczył, że celowo oddał tak dużo spermy licząc, że jedno z jego dzieci go odnajdzie. Tak też się stało. W 2019 roku, jak wymienia IFLS, lekarz z kliniki w Rotterdamie, zajmujący się leczeniem bezpłodności okazał się ojcem 49 dzieci. Podejrzewa się, że było ich więcej, może nawet 60. Nie udało się jednak tego potwierdzić, lekarz zmarł, mając 89 lat.
Polecany artykuł: