Już w lutym 2022 kalifornijski sąd wydał wyrok, wedle którego te szalenie potrzebne owady powinno się identyfikować jako ryby. Nie, nie chodzi tutaj o przepisywanie klasyfikacji biologicznych. Dżdżownice nie staną się za chwilę tygrysami, a żuki gnojarki nie wejdą do naczelnych. Chociaż wiele naczelnych wykazuje podobne zainteresowania co te ostatnie.
Spróbujmy zrozumieć, o co zatem chodzi w tym intelektualnym fikołku. Stanowe prawo dotyczące gatunków zagrożonych zawiera klauzulę, wedle której za takie można uznać jedynie ptaki, płazy, gady, ssaki albo ryby. Owady się nie załapały. Tymczasem pszczoły od dawna są w centrum uwagi organizacji chroniących przyrodę. Od dobrostanu tych zapylaczy właściwie zależy przetrwanie życia w wielu regionach świata. Jak „podciągnięto” je pod ryby?
Właściwie mógłby na podstawie tego powstać interesujący prawniczy thriller. Prawnicy stwierdzili, że pszczoły pasują wedle tego prawa do kategorii ryb. Czy jednak to, że nie żyją pod wodą nie przeszkadza? Amerykańskie prawo bazuje na precedensach, a taki już się wydarzył: za chroniony gatunek uznano jednego z lądowych mięczaków. Został wpisany jako ryba.
Kalifornijscy prawnicy stwierdzili, że paragraf 45 Kodeksu Ryb i Dziczyzny ma w techniczną definicję ryb wpisane mięczaki, bezkręgowce, płazy, skorupiaki. W ten sposób mieszczą się w tym prawie zarówno lądowe jak i morskie gatunki tych zwierząt. W prawie jest już na przykład wpisany pewien ślimak, który jest mięczakiem i co za tym idzie bezkręgowcem. Ślimak ten żyje wyłącznie na lądzie.
Następnym krokiem było postawienie pytania, czy Komisja Ryb i Dziczyzny może decydować tylko o zwierzętach żyjących pod wodą. Odpowiedzią oczywiście było „nie”. Zatem zdecydowano, że może i potocznie termin „ryba” zarezerwowany jest do zwierząt żyjących pod wodą, to w świetle paragrafu 45 Kodeksu Ryb i Dziczyzny już niekoniecznie. Pszczoły będąc bezkręgowcami, nawet jeśli żyją na lądzie i do tego latają, mogą zostać interpretowane wedle tego prawa jako ryby. Wyrok sądu w Kalifornii potwierdził stanowy Sąd Najwyższy.
W porządku, jeśli to pomoże je chronić, to nie mamy właściwie nic przeciwko, ale jedno można przyznać: amerykańska ekwilibrystyka prawnicza mogłaby być sportem olimpijskim.
Polecany artykuł: