Rzeczywiście, spróbujmy wymienić choćby kilka z czynności charakterystycznych dla koncertowej publiki. Pobawmy się w „Familiadę”: co zatem publiczność robi na koncercie rockowym? Skacze, tańczy, poguje, podryguje, a czasem po prostu siedzi lub leży. Właściwie do każdej z tych czynności potrzebna jest grawitacja, bo bez niej wszystko to byłoby po prostu zawieszeniem w przestrzeni w jakiejś pozie, ewentualnie konwulsyjne szarpanie się w powietrzu. Czy tak właśnie będą wyglądać reklamowane przez Zero G imprezy? Na razie pochwalili się jedynie filmikiem zapowiadającym atrakcję, a jak dobrze wiemy – w reklamie można pokazać wszystko.
Jak na razie Zero G jeszcze nie sprzedaje biletów, za to szuka wykonawców chętnych do takiego projektu. Nie będą pierwszymi, którzy muzykę zabrali ponad chmury. Warto przypomnieć choć piękny i tak bardzo wzruszający po latach występ Chrisa Hadfielda, który na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wykonał „Space Oddity” Davida Bowie.
Firma Zero G zapowiada, że pierwsze koncerty na pokładzie ich specjalnego samolotu G-Force One będą występami DJ’ów, raperów i gwiazd popu, jednak z czasem planują także zapraszać artystów z innym gatunków.
Samolot G-Force One to zmodyfikowany Boeing 737, który podczas lotu wykonuje manewr pozwalający zasymulować stan nieważkości. Najpierw wznosi się pod kątem 45 stopni do horyzontu na wysokość około 9,7 km, by następnie zacząć opadać pod tym samym kątem. Taką parabolę podczas jednego lotu wykonuje 15 razy. Najtańszy bilet na „zwykły” lot to 9,37 tysięcy dolarów. Ceny biletów na koncerty jeszcze nie znamy, jednak jesteśmy bardzo ciekawi, która kapela pierwsza sięgnie takiego pułapu.