Jak sterują naszym gniewem? Poznaj te metody i nie daj się rozegrać

i

Autor: Pexels

Jak sterują naszym gniewem? Poznaj te metody i nie daj się rozegrać

2023-07-11 11:57

Zbliżają się wybory? Referendum? Trwa ważny spór polityczny? Możecie się spodziewać, że w mediach społecznościowych zobaczycie jeszcze więcej treści, które podniosą Wam ciśnienie. Tak to działa, bo tak naprawdę nie liczy się to, czy to, co oglądacie Wam się podoba, czy nie. Trwa walka o Waszą uwagę i sam fakt, że coś przeczytacie, skomentujecie, zaangażujecie się w dyskusję jest więcej wart dla zarabiających na tym niż fakt, czy jest Wam miło. Nie powinno być, bo na tym się nie zarabia. Jak to działa?

Zacznijmy od banalnego eksperymentu myślowego. Przeglądamy sobie jakieś medium społecznościowe, nie ważne które. Każde w końcu będzie prezentować nam filmy, obrazy lub inne treści, które mają być związane z naszymi zainteresowaniami, gustem i preferencjami. Tymczasem nagle nasze „feedy”, „walle” i inne strumienie wiadomości zalewają rzeczy promujące wręcz odwrotne wartości i poglądy.

Jesteś konserwatystą? Nagle pojawia się „zalew lewactwa”. Bliżej Ci do progresywizmu i serce masz raczej z lewej strony? No to będziesz bombardowany treściami radykalnie religijnymi, antyrównościowymi, ze zdziwieniem odkryjesz, że algorytm zaprasza Cię do polubienia strony o czystości przedmałżeńskiej. Możesz to zignorować, ale wiele osób łatwo jest sprowokować do zakasania rękawów, wduszenia Caps Locka i przypuszczenia ataku słownego na „tych drugich”.

Jaki jest tego realny efekt? Owszem, ktoś się pokłóci, post będzie miał więcej wyświetleń, nakręci się sieciowa awanturka, ale czy naprawdę ktoś kogokolwiek do czegokolwiek przekona? Chyba po 20 latach z social media mało kto w to wierzy. Wiadomo, strony obrzucają się swymi racjami, potem obelgami, a następnie wrócą na swoje pozycje przekonane, że „tamtych i tak się nie da niczego nauczyć”.

- Jest na nas wywierany wpływ, nawet jeśli wydaje się nam, że mamy wszystko pod kontrolą – mówi Tobias Rose-Stockwell, autor książki „Outrage Machine: How Tech Amplifies Discontent, Disrupts Democracy—And What We Can Do About It” w rozmowie z portalem Gizmondo – To nic nowego, ale wcześniej można to było zobaczyć tylko w telewizji i usłyszeć w radio. Teraz, w czasach mediów społecznościowych, jesteśmy wszyscy razem wciągnięci w moralną rozgrywkę.

Jak wcześniej wspominaliśmy, to na czym zarabiają media społecznościowe to nasza uwaga. Nie ważne czy się cieszymy, czy gniewamy – ważne byśmy zareagowali, zatrzymali się na chwilę i nie przerzucili dalej. Dość powszechnym ludzkich zachowaniem jest to, że gdy coś nam się podoba, to klikniemy pozytywną ikonkę i przejdziemy dalej. Fajnie i super, do przodu. Co innego, gdy trafimy na treści przeciwne naszym poglądom. Wtedy uruchamia się internetowy wojownik, paladyn klawiatury, pacyfikator postów. Nie ma przebacz, wbijemy w stół klawisze, byle udowodnić tamtym jak bardzo się mylą. No właśnie, to jest ten moment, gdzie złapaliśmy haczyk i zostaliśmy rozegrani przez zanętę na gniew.

Wykorzystują to politycy, przedsiębiorcy, reklamodawcy, aktywiści. Czasem robimy to też bezwiednie. Kiedy napiszemy o czymś, co nas wkurzyło i nagle post ma szeroki odbiór i zasięg, jest komentowany, sprawa otwiera dyskusję, to natychmiast wydaje nam się, że to jest niezmiernie ważne i warto o tym pisać jeszcze więcej. Jeszcze bardziej się wkurzać, brnąć dalej, w końcu będzie jeszcze więcej odbioru.

Oto 9 sposobów rozgrywania gniewu, które opisuje dokładnie Tobias Rose-Stockwell.

1. Gród i podgrodzie („Motte and bailey”)

Najpierw ktoś wygłasza kontrowersyjny pogląd („podgrodzie” na przynętę), czym ma zwrócić uwagę, a gdy zaczyna się awanturka wsiada na białego konia tezy, z którą trudno się kłócić (trudny do obalenia „gród”). Dzięki takiej manipulacji może szybko podgrzać atmosferę

Przykład: - Trzeba zakazać fast-foodów by walczyć z otyłością. - „podgrodzie”- No ale czy nie jest to przypadkiem odbieranie ludziom wyboru tego, co mogą jeść?- No chyba nie chcesz promować otyłości, z którą jest taki problem, prawda? - „gród”

2. Tnące twierdzenia („Scissor Statements”)

Działają jak nożyce, przecinają odbiorców na 2 ostro zarysowane grupy: za i przeciw. Nie ma nic pomiędzy, a to natychmiast buduje antagonizmy. Każda strona będzie czuła się w prawdzie i racji, a „ci drudzy” to w najlepszym wypadku głupcy.

Przykład:Skoro mamy dowody na to, że wygląd człowieka wpływa na to jak jest traktowany w życiu, pracy i tak dalej – powinniśmy dla wyrównywania szans wprowadzić podatek od atrakcyjności.

Absurdalne? Może, ale z pewnością w łatwy sposób podzieli widownię i zachęci do starcia. Kukiełki zaczynają tańczyć.

3. Płonący chochoł („Flaming Strawman”)

Polega na przekręcaniu poglądów adwersarza w taki sposób by było je łatwiej skrytykować. Można przypisać mu najróżniejsze intencje, powiązania, konotacje. A „podpalenie” to dodatkowy przytyk, najlepiej ad persona, żeby zagotować dyskutanta.

4. Kreatorzy konfliktów („Conflict Entrepreneurs”)

Nie ważne kto ma rację, niech się żrą, niech walczą, niech leje się krew! To punkt widzenia tych, którzy szczególnie chętnie wrzucają w sieć kontrowersyjne treści, by patrzeć „jak równo puchnie”. Niezależnie od tego, czy krytykują coś złego, czy może promują niebezpieczne rzeczy, ważne by ludzie się pokłócili i oddali im swoją uwagę oraz zaangażowanie. Czasem przekłada się to na zasięgi i pieniądze, a niektórzy robią to po prostu dla przyjemności obserwowania jak świat płonie.

5. Kastracja Kontekstu („Context Collapse”)

Umieszczenie w sieci informacji z celowym pominięciem szerszego tła. Bez dokładnych informacji o kontekście natychmiast pojawiają się różne opinie, sądy, a przede wszystkim domysły. W takich warunkach bardzo łatwo o kłótnię.

6. Kontekstwowa Katastrofa („Context Creep”)

Naturalna konsekwencja poprzedniego działania. Komentujący zapełniając lukę po brakujących informacjach sami wiążą daną sprawę z czymś większym, dodając od siebie kolejne wątki. Nawet jeśli nie mają one nic wspólnego z meritum, z czasem zaczynają tworzyć opowieść. Idealna maszynka do dezinformacji.

7. Gniew łańcuchowy („Trigger Chain”)

Jeden kontrowersyjny post kogoś „odpala”. Ten udostępnia go pisząc komentarz jak bardzo się nie zgadza, jak jest wściekły. Algorytm ustawiony pod promocję kontrowersji pokazuje to jego znajomym, ktoś się zgadza – udostępnia, nie zgadza – wkurzony piszę swój post i z udostępnieniem poprzednika puszcza dalej. Reakcja łańcuchowa w szybkim tempie doprowadza do ruchu w sieci.

8. Wybieranie zagrożeń („Threat Picking”)

Nie każdą dyskusję można z łatwością podpiąć pod jakieś ogólne zagrożenie, ale jeśli się uda, to najłatwiej w ten sposób podgrzać atmosferę i wycisnąć jeszcze więcej gniewu. Doskonałym przykładem był czas pandemii. Szczepionki w wyjątkowo malej liczbie przypadków mogły powodować niebezpieczną działalność niepożądaną. Skoro masowo ludzie mieli je przyjmować, by ochronić się przed chorobą to łatwo było te malutkie liczby podpiąć pod globalny zasięg i zrazić do szczepień sporo osób. Z drugiej strony, czy oznacza to, że szczepionki są w 100% skuteczne i w 100% bezpieczne? Każdy lek, nawet najprostszy może mieć swoje skutki uboczne, medycyna i nauka to nie są czary, które zawsze dają gwarancję pełnego sukcesu bez oglądania się na indywidualne cechy, stan pacjentów i setki innych czynników. To tak nie działa. Ale manipulować tym łatwo.

9. Panika fantomowa („Phantom Panic”)

Stara dobra histeria, tylko w odmianie cyfrowej. Przykład? Wystarczy, że ktoś słuchający rocka lub metalu popełni zbrodnię, natychmiast podniosą się głosy, że to „szatańska muzyka” go do tego skłoniła. Podobnie jest z grami video, a kiedyś z książkami. Zanim jeszcze ktokolwiek pochyli się nad sprawą, zbada ją z każdej strony, to wyrok został wydany. Przez gry ludzie do siebie strzelają, przez muzykę składają się w ofierze diabłom albo wpadają w nałogi, przez filmy schodzą na złą drogę, przez literaturę fantastyczną zaczynają interesować się niebezpiecznymi sektami. Działa? Od wieków, po prostu teraz jest także w sieci.

Aktorzy i Aktorki, którzy grają rocka!