Badanie na ten temat przeprowadzili naukowcy kanadyjskiego Uniwersytetu w Toronto. Jako muzykę testową wybrali operę, co wydaje się być zrozumiałe. Niestety nie przeprowadzono jeszcze podobnych badań z koncertami takich grup jak Slayer, Decapitated czy Gutalax, ale mamy wrażenie, że mogłoby to skończyć się, słuszną zresztą, interwencją instytucji rzecznika praw dziecka. Grupa testowa bowiem liczyła 120 dzieciaków w wieku od sześciu do czternastu miesięcy. Wybór budowanej zgodnie z zasadami muzycznych harmonii opery jest w pełni zrozumiały.
W badanej grupie 61 bobasów było zabieranych na występy na żywo w sali koncertowej, a 59 oglądało nagranie występu. Naukowcy zadbali o to by w obu przypadkach było takie samo natężenie dźwięku, oddalenie od sceny oraz wielkość oglądanych tak na nagraniu jak i na scenie. Podczas koncertu i wyświetlania monitorowano pracę serca dzieci oraz to gdzie patrzą, by sprawdzić ich skupienie uwagi. Każdy z koncertów/seansów trwał około 12 minut. W przypadku imprezy na żywo aż 72% dzieciaków skupiło się na nim, podczas gdy w przypadku nagrania było to 54%.
- Nawet malutkie dzieci, które mogły nie mieć wcześniej kontaktu z muzyką w zbiorowości, angażują się bardziej w kulturę dostarczoną w ten sposób – mówi Laura Cirelli z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Toronto Scarborough, współautorka badania – Pytanie, które zaprząta nas jako badaczy zdolności poznawczych to „Jak ważne jest doświadczenie muzyki na żywo? Dlaczego ludzie to wybierają i przedkładają nad słuchanie muzyki samemu?”
Tu trzeba zaznaczyć, że wynik badania nie oznacza, że maluchy nie interesują się w ogóle nagranym koncertem. Korzystając z doświadczenia pandemii sprawdzono reakcje bobasów na transmisję koncertu przez Zoom. W tym przypadku średnio 64% małych widzów skupiło się na muzyce, choć znacznie łatwiej się rozpraszały i miały krótszy czas skupienia uwagi.
- Dzieci oglądające w domu nie były rozpraszane nowym miejscem, były w swojej strefie komfortu – opowiada Cirelli – Jednak nawet w takich warunkach jakość skupienia uwagi nie była tak wysoka jak wtedy, gdy uczestniczyły w koncercie na żywo.
Kolejne badania, które planuje połączony zespół naukowców w Uniwersytetu Toronto oraz TEMPO Lab będzie dotyczył tego czy transmisje na żywo w internecie mogą podobnie angażować publiczność co koncerty na żywo oraz jak przekłada się to na interakcje artystów z publicznością.
Jednak to, co już wiemy to fakt, że małe dzieci reagują na doświadczenie muzyki wśród innych ludzi ze znacznie większym zainteresowaniem. Naukowcy podejrzewają, że można to łączyć z formującymi się w ten sposób związkami ze społeczeństwem i naturalnymi ludzkimi instynktami budowania grup. W końcu już Arystoteles pisał o „homo politicus” i wcale nie chodziło mu jedynie o spory polityczne. Filozof zwracał uwagę na głęboką potrzebę człowieka życia w społecznościach i budowania wspólnot. To właśnie to pozwoliło naszemu słabemu przecież fizycznie gatunkowi przetrwać i rozwinąć się. A jaki wniosek możemy wyciągnąć z badania? Że kontakt dziecka z muzyką jest wskazany i to szczególnie na żywo, choć oczywiście w rozsądnych dawkach. Absolutnie odradzamy zabieranie dzieci do opery na długie spektakle, ale mniejsze koncerty muzyki poważnej, gdzie w razie czego można bobasa wyprowadzić na trawę, przewinąć w odpowiednich warunkach lub nakarmić, mogą być idealnym miejscem do rozwijania Waszych maleństw. Takie kameralne koncerty można znaleźć choćby w wielu domach kultury.
Polecany artykuł: