Już od dawna Chiny starają się zerwać z wizerunkiem największego producenta owszem tanich, ale i kiepskiej jakości produktów na skalę, o której powiedzieć „masowa”, to za mało. Tamtejsze ministerstwo do spraw industrializacji i technologii ogłosiło właśnie nowe cele produkcyjne. Do 2025 ma być gotowa pełna infrastruktura do masowej produkcji humanoidalnych robotów, a zaledwie dwa lata później mają one być „ważnym elementem i silnikiem napędowym rozwoju”.
Już dwa lata temu Chiny przebiły USA i stały się liderem jeśli chodzi o zautomatyzowanie produkcji. To właśnie na linii Waszyngton-Pekin toczy się obecnie najzacieklejsza rywalizacja technologiczna. To jednak dopiero początek, bo ministerstwo w swoim planie zapowiada wzrost automatyzacji i wykorzystania robotyki w rolnictwie, logistyce, usługach domowych oraz służbie zdrowia.
W dokumencie, jak donosi South China Morning Post, można także przeczytać szczegółach, na których przemysł powinien się skoncentrować. To, co ma być rozwijane to przede wszystkim „mózg”, „móżdżek” oraz „kończyny”. Obecnie obserwujemy niesamowity rozwój algorytmów i językowych modeli, które potrafią odpowiadać na pytania, kompilować wiedzę, tłumaczyć na różne języki. To one mają także napędzić rozwój humanoidalnych robotów.
Wyznaczenie sobie takich celów ma podstawy nie tylko w samych technologicznych ambicjach Chińczyków. Niedawno po raz pierwszy od lat 60-tych zanotowano spadek populacji Państwa Środka. Pod względem ludności zaczynają je wyprzedzać Indie. To między innymi efekt polityki odgórnego planowania rodziny i kontroli urodzeń, zwaną polityką 1 dziecka. Realizowano ją w latach 1977–2015. Robotyczni pracownicy mogą zatem być nie tylko towarem eksportowym czy wizerunkowym, ale realnym sposobem na wsparcie gospodarki, która może zacząć niedługo niebezpiecznie się kurczyć.
