Gitarzysta Rage Against the Machine w filmie fantasy? To nie przypadek

i

Autor: Wikipedia / Materiały promocyjne

Gitarzysta Rage Against the Machine w filmie fantasy? To nie przypadek [RECENZJA]

2023-04-05 12:25

Już 14.03 w polskich kinach pojawi się film "Dungeons and Dragons: Złodziejski honor". Z jednej strony to kolejne wesołe widowisko fantasy, które spodoba się wszystkim kochającym historie spod znaku magii i miecza. To jednak nie wszystko, o nie! To pierwsza od 23 lat ekranizacja w świecie, a raczej światach, które odwiedzają miliony graczy na całym świecie.

Właśnie dlatego nasza recenzja podzielona jest na dwie części. Z pierwszej dowiecie się jak się go ogląda z perspektywy osoby, która po prostu chce się dobrze bawić. Potem jednak wejdziemy głębiej w świat D'n'D, bo film jest częścią większego zjawiska, któremu w przyszłym roku (2024) stuknie 50 lat, a jego losy przeplatały się niejednokrotnie z muzyką.

Film "Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor" – o czym jest i czy warto go obejrzeć?

W największym skrócie to przygodowa opowieść w świecie fantasy. Wśród bohaterów spotkamy ludzi, krasnoludy, elfy i wiele innych ras tworzących barwne społeczności. W dzikich ostępach bohaterowie natykają się na tajemnicze bestie, w podziemnym świecie Podmrok spotkają nawet smoka, który zresztą jest jednym z najlepszych żartów z konwencji w filmie, nie wspominając już o ożywionych zmarłych i okrutnych nekromantach. Całość spaja nieustająca walka dobra ze złem, gdzie nawet ci z bohaterów, którzy nie mają ochoty w niej brać udziału, będą musieli opowiedzieć się po jednej ze stron.

Główne postaci to oczywiście drużyna bohaterów. Ta konstrukcja przetrwała jeszcze z dawnych mitów i baśni, a jej wzorzec dla nowoczesnej literatury fantasy stworzył J.R.R. Tolkien we "Władcy Pierścieni". Łotrzyk z muzycznym talentem, dzielna i silna barbarzynka, sprytna druidka, borykający się z niską samooceną początkujący zaklinacz – to podstawowa czwórka, której losy śledzimy. Z jednej strony postaciom można zarzucić, że są dość płaskie, ale warto pamiętać: to także archetypy, które potem dostępne są dla grających w rozmaite gry w światach "Dungeons and Dragons", więc nie dziwi fakt, że współprodukujące film Hasbro chciało je przedstawić. Jednak nie jest to aż tak nachalna reklama produktu, jak możnaby się spodziewać.

Drużyna stara się pokonać dawnego przyjaciela, który ją zdradził i odzyskać córkę głównego bohatera. Po drodze każde z nich będzie musiało się zmierzyć z własnymi demonami, rozliczyć z błędów przeszłości i wyciągnąć z tego wnioski. Czasu na przemyślenia i przegadanie jest tu jednak niewiele, to przede wszystkim kolorowa opowieść akcji, kino łotrzykowskiej i magicznej przygody. Podobnie jak w scenariuszach gier fabularnych i komputerowych bohaterowie wykonują kolejne zadania, które doprowadzają ich do konfrontacji z tymi, którzy są prawdziwym zagrożeniem nie tylko dla nich, ale i całej krainy. Nie, nie będziemy psuć zabawy i nie zdradzimy tego.

Dla dzieciaków będzie to kolorowa, pełna akcji i nierzadko dowcipna baśń o sile przyjaźni i wspieraniu się, nawet jeśli się od siebie różnimy. Ważne, by razem stanąć przeciwko niesprawiedliwości i pomagać przyjaciołom. Dla ich rodziców nie zabraknie dowcipów, mrugnięć okiem ze strony twórców, a czasem ironizowania na własny temat. Nie trzeba znać całej historii gry, światów, czy dziesiątek wydanych do niej powieści. Można po prostu iść i przejść przez historię jak przez "kino nowej przygody". Dwie godziny akcji, efektów i podnoszącej na duchu historii. Oprócz wspomnianego smoka w filmie absolutnie najlepszy jest Hugh Grant, który bawi się swoją rolą, nieustannie dowcipkuje z samego siebie, jest absolutnie genialny. Nawet jeśli rodzice nie dadzą się porwać magii i przygodzie, to docenią jego doskonałą kreację.

To tak na szybko, z wierzchu. Jeśli jednak pogrzebiemy głębiej...

Film "Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor" – 2 godziny filmu i 50 lat fenomenu

Poprzedni film opatrzony logiem "Dungeons and Dragons" miał swoją premierę w 2000 roku. Mimo zaangażowania wybitnego Jeremy Ironsa, był to straszliwy niewypał i dziś przypominany jest jako jeden z najgorszych filmów fantasy. Ani on, ani obecna ekranizacja, nie miały lekko: tworzone są pod ogromną presją oczekiwań ze strony rzesz fanów gier spod znaku lochów i smoków.

Wydana przez Gary'ego Gygax'a gra fabularna "Dungeons and Dragons" w 1974 była pierwszą z gatunku RPG (role playing games), gdzie gracze nie tylko decydują o ruchach pionków czy zagrywaniu kart, ale wcielają się w role fikcyjnych postaci i razem z Mistrzem Podziemi tworzą wspólnie opowieść fantasy. Od tamtego czasy powstały gry RPG w tysiącach światów, pozwalające przeżywać przygody w niezliczonej ilości ról. Zaczęło się jednak od fantasy i „D'n'D”, które z niszowej rozrywki przez dekady rozrosło się do gigantycznej franczyzy, pod której szyldem tworzy się gry fabularne, komputerowe, planszowe, zabawki, komiksy, książki i wreszcie filmy. Ilość światów opisanych w ramach uniwersum „D'n'D” jest ogromna, a dzięki temu, że gry RPG w swej naturze stymulują kreatywność, powstają wciąż nowe.

Jeżeli pamiętacie film „E.T” z 1982, to w otwierającej go scenie dzieciaki grają właśnie w „Dungeons and Dragons”. Serial, który otworzył serwisowi Netflix drzwi do serc fanów także w Polsce, czyli „Stranger Things”, od pierwszego sezonu czerpie garściami z tego uniwersum, a główni bohaterowie sami przeżywają przygody jako czarodzieje, wojownicy i złodziejaszkowie penetrując lochy w poszukiwaniu skarbów i potworów. Nie wiedząc jak nazwać zło, z którym mierzą się w realnym świecie, nadają mu nazwę „Mindflyer”, jednego z antagonistów „Dungeons and Dragons”.

Wśród miłośników gier fabularnych, zarówno samego „D'n'D” jak wielu innych opartych na wyobraźni, nie brakuje muzyków. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych jest Tom Morello z Rage Against the Machine, który do dziś zagrywa się w „Dungeons and Dragons” i uczestniczy w popularnych sesjach transmitowanych w internecie.

Jest przy okazji dowodem, że z tych dzieciaków, które z wypiekami rozmawiają o czarach, lochach, smokach nie wyrastają życiowe niedojdy. Jednym z najsłynniejszych miłośników D'n'D jest... Vin Diesel.

Zresztą, z zakochanych w komputerach też kiedyś się śmiano, a teraz tym, którzy się śmieli z „lamusów”, „komputerowców” i „piwniczaków” proponuję spojrzeć na zarobki tych, z których żartowali. Podobnie jak z grami komputerowymi. Rozrywka bez sensu? Proponuję sprawdzić sprzedaż i zasięg „Wiedźmina”.

Wśród zespołów, które inspirowały się „D'nD” znajdziecie między innymi Savatage, Dragonforce, Hammerfall oraz Rhapsody. Z czystym sumieniem możemy założyć, że bez gier RPG fantasy nie byłoby przynajmniej połowy, jak nie trzech czwartych powermetalu.

Tom Morello pojawił się także na ekranie w filmie "Dungeons and Dragons: Złodziejski Honor", gdzie zagrał epizodyczną rolę. Wcielił się w występującą w scenie walki na arenie postać krasnoluda imieniem Kimathi Stormhollow. Oprócz niego takich „mrugnięć oka” w stronę tych, którzy dobrze znają gry i świat jest znacznie więcej. Nie jesteśmy w stanie wszystkich wymienić, ale już teraz uczulamy by mieć oczy i uszy otwarte. Wśród nawiązań pojawi się drużyna z animowanego filmu „Dungeons and Dragons” z 1983, będzie dyskusja na temat legendarnej bestii zwanej sowoniedźwiedziem (dostaniemy dowód, że ma rację bytu i jest naprawdę potężne), a niektóre rozmowy bohaterów będą niczym żywcem podsłuchane na sesji gry fabularnej. Nie brakuje także odwołań do popularnych wśród graczy stereotypów (pozbawiony poczucia humoru palladyn) i ich łamania (słabość barbarzynek do niziołków).

Nie możemy oczywiście zapomnieć o tym, że jest to też film reklamujący gigantyczną franczyzę zabawek, gier i rozrywki, zatem zdążymy zobaczyć kilka najsłynniejszych krain, ras, czarów, poznać jak działają magiczne artefakty. Tak, by po filmie mieć przynajmniej podstawowe pojęcie jak powinna wyglądać klasyczna przygoda z gatunku heroic fantasy.

Najnowocześniejsi w branży? Johannes Eckerström z AVATAR / Eska Rock