Zapomniane płyty Briana Maya. Jest tam wiele skarbów!

i

Autor: PA Wire/Press Association Images/EAST NEWS

Zapomniane płyty Briana Maya. Jest tam wiele skarbów!

2023-05-24 16:06

Mistrz gitary, którego przede wszystkim kojarzymy ze zrywającymi czapki z głów solówkami i riffami Queen, ma w swoim portfolio kilka naprawdę ciekawych nagrań. „Bohemian Rhpasody”? „Innuendo”? „Keep Yourself Alive”? Jasne, znamy i kochamy, ale to nie wszystko. Zaglądamy do przysłowiowego rękawa najlepiej rockującego astrofizyka na świecie.

W zespole Queen problem polegał na tym, że tworzyło go czterech świetnych muzyków, a do tego każdy z nich śpiewał. Potencjału starczyło nie tylko na świetną dyskografię grupy, ale i wiele więcej. Niestety w morzu innych nagrań trudno jest skupić na sobie uwagę, dlatego płyty May’a nie miały aż tak potężnego oddźwięku. Poza tym rola gitarzysty to nie wokal prowadzący, solowe nagrania Freddiego było zdecydowanie łatwiej wypromować.

Pierwszą pełnoprawną płytę solową May wydał stosunkowo późno, w porównaniu do kolegów z Queen, bo dopiero w 1992 roku. Słychać tutaj rękę, która pisała wielkie przeboje w rodzaju „We are the champions”. Gitarowym riffom towarzyszą wielopoziomowe harmonie wokali, aranżacje są wręcz bombastyczne, a nastroje dynamiczne od delikatnych po patetyczne. Wśród gości na albumie pojawiła się rockowa śmietanka, w tym Cozy Powell na bębnach, Don Airey za klawiszami i John Deacon na basie. Płyta „Back to the light” z pewnością spodoba się tym, którzy tęsknili za Queen sprzed popowych eksperymentów.

Drugi album zatytułowany „Another World” ukazał się w 1998 roku, a w ramach jego promocji muzyk odwiedził Polskę i dał koncert w warszawskim klubie Stodoła. Czego się spodziewać po tym nagraniu? May nie odszedł od swojego rockowego DNA i wciąż to właśnie gitara gra główną rolę we wszystkich utworach. Z początku miała to być kompilacja coverów, ale rozwinął się do czegoś znacznie więcej. Większość coverów wylądowała na stronach B singli, lub na EPkach wydanych przy okazji japońskich tras koncertowych.

Był to jednocześnie ostatni album z Cozym Powellem, który w trakcie nagrań zmarł w wypadku samochodowym. Piosenka „Business” jest poświęcona jego pamięci.

Wreszcie ostatnim pełnoprawnym, bo opis wszystkich kolaboracji Maya z innymi artystami nie zmieściłby się w grubej książce, albumem muzyka byłą ścieżka dźwiękowa do filmu „Furia”. Znajduje się na nim tylko jedna piosenka, gdzie zaśpiewał, pozostałe utwory są instrumentalne.

Film ukazał się w 2000 roku, a jego reżyserem był Alexandre Aja, który w kolejnych latach zasłynie jako twórca znanych, choć niekoniecznie wysublimowanych, horrorów. „Furia” jest post-apokaliptyczną opowieścią, która wydaje się… intrygująca. Muzyka zdecydowanie się broni!

Aktorzy i Aktorki, którzy grają rocka!