U2 i historia powstania albumu All That You Can't Leave Behind. Grupa, dzięki niemu, wróciła na szczyt
Lata dziewięćdziesiąte to, bez dwóch zdań, okres, w którym formacja U2 postanowiła mocniej pokombinować z elektroniką czy nawet muzyką taneczną. Momentem kulminacyjnym okazał się album o wymownym tytule Pop z 1997, który do dziś jest uznawany za najbardziej kontrowersyjne dzieło w dyskografii Irlandczyków.
– Mimo, iż album "Pop" sprzedał się w milionach egzemplarzy, to czuliśmy się nim trochę zawiedzeni. Nie dopracowaliśmy pewnych szczegółów i nie stał się on hitem, o jakim marzyliśmy – powiedział basista Adam Clayton w książce U2 o U2. Po zakończeniu trasy PopMart – najbardziej ekstrawaganckiej, pod kątem wizualnym, w historii grupy – muzycy stanęli na rozdrożu. I musieli się poważnie zastanowić nad swoim kolejnym krokiem.
Prace nad dziesiątą studyjną płytą rozpoczęły się już w 1998. Członkowie U2 początkowo liczyli, że szybko uda im się uporać z nagraniem całości. Tak się jednak nie stało. – Po doświadczeniach z krążkiem "Pop" postanowiliśmy, że przestaniemy ustalać ostateczne terminy – dodał Clayton. Opóźnienia wynikały m.in. z tego powodu, że Bono coraz mocniej zaczął angażować się w działalność społeczną. To sprawiło, że rzadziej bywał w studiu z pozostałymi muzykami U2. Cały proces był więc czasochłonny, ale wewnątrz nie panowała zła atmosfera.
– Nagrywanie "All That You Can’t Leave Behind" było radosnym okresem, niemąconym przez "muzyczne różnice zdań". Może stało się tak, ponieważ postanowiliśmy stworzyć album bardziej w stylu U2 zarówno tematycznie, jak i muzycznie – wspominał wokalista w swojej książce Surrender.
Grupa zdecydowała się na powrót do korzeni. Dlatego też muzycy ponownie połączyli siły z Brianem Eno i Danielem Lanoisem, którzy wyprodukowali wspólnie trzy słynne albumy U2: The Unforgettable Fire (1984), The Joshua Tree (1987) i Achtung Baby (1991). – Czuliśmy, że chcemy powrócić do tego, kim byliśmy na początku. Zatęskniliśmy za starym brzmieniem grupy z gitarami, basem i perkusją – wyjaśnił gitarzysta The Edge we wspomnianym już tytule U2 o U2.
Irlandzki kwartet chciał napisać nowy materiał przed rozpoczęciem sesji nagraniowych, ale Eno przekonał ich, aby napisali premierowe utwory już w studiu. – Poszliśmy zatem do studia Hannover Quay i przez kolejne trzy tygodnie wspólnie improwizowaliśmy. Brian grał na syntezatorach, a Danny na gitarze rytmicznej lub perkusji. Niestety, eksperyment ten nie zaprowadził nas daleko, a więc zaproponowałem, abyśmy się skupili na wybranych fragmentach – dodał The Edge. I tak też w końcu uczynili.
Wszelkie prace potrwały łącznie blisko dwa lata. Krążek All That You Can’t Leave Behind powstawał w różnych studiach w Dublinie (m.in. w Windmill Lane Recording Studios), a także we Francji. Album miał być w założeniu mniej "pokazowy" niż poprzednie trasy i nagrania U2, czyli w skrócie: mniej wielkich efektów, więcej skupienia się na słowach oraz melodiach. Zespół potrzebował hitów. Pierwszy z nich ujrzał światło dzienne na początku października 2000. Mowa oczywiście o Beautiful Day. – Wspólnie improwizowaliśmy, ale nic nadzwyczajnego z tego nie wychodziło. Dopiero, kiedy Brian postanowił wykorzystać automat perkusyjny i instrument smyczkowy, nastąpił przełom – wspomniał narodziny tego utworu gitarzysta U2. – Wokal wspierający powstał bardzo szybko i spontanicznie. Po prostu w pewnej chwili wraz z Danielem zaczęliśmy śpiewać do tego samego mikrofonu.
Płyta All That You Can’t Leave Behind pojawiła się na półkach sklepowych 30 października 2000 i odniosła olbrzymi sukces. Wyniki sprzedaży były wręcz spektakularne. Wystarczy wspomnieć, że w Stanach Zjednoczonych w pierwszym tygodniu sprzedało się aż 428 tys. egzemplarzy dziesiątego albumu U2. To był rekordowy wynik dla grupy. – Bono powiedział wtedy, że kolejny raz złożyliśmy wniosek o przyjęcie nas do pracy w charakterze najlepszej grupy muzycznej świata. Spodobały mi się jego słowa, chociaż dokonanie tego wcale nie było proste. Cieszyliśmy się, że nowy krążek zyskał sobie taką popularność – dodał The Edge. Dziennikarz amerykańskiego magazynu Rolling Stone okrzyknął nawet All That... trzecim arcydziełem w dorobku U2, obok The Joshua Tree oraz Achtung Baby.
Zespół następnie wyruszył w trasę Elevation, która rozpoczęła się w drugiej połowie marca 2001. Muzycy odwiedzili Amerykę Północną oraz Europę (ominęli, niestety, Polskę). Nie da się ukryć, że irlandzka formacja znów była na fali. Na koncerty waliły tłumy, a w radiu i telewizji chętnie grano kolejne hity z All That You Can’t Leave Behind. Dla wielu fanów był to, jak się okazało, ostatni wielki krążek w dyskografii U2...