Nick Cave odpowiedział na wiadomość fana, który wyszedł z koncertu. "Może się on wydawać przytłaczający"
W 2024 roku Nick Cave wraz z muzykami The Bad Seeds koncertował w ramach promocji albumu Wild God, który doceniliśmy w naszym muzycznym podsumowaniu (ukazał się on na rynku pod koniec sierpnia ubiegłego roku).
Jesienna trasa po Starym Kontynencie objęła także nasz kraj. 10 października muzyków mogliśmy podziwiać w łódzkiej Atlas Arenie, a 11 października w krakowskiej Tauron Arenie. Z kolei w listopadzie Cave dotarł do angielskiego Birmingham. W trakcie koncertu jeden z fanów musiał wyjść.
Miało to miejsce przy okazji wykonywania utworu Into My Arms. Dlaczego to zrobił? Przyznał, że nie mógł unieść ciężaru emocjonalnego. Wspomniana kompozycja kojarzyła mu się zbyt mocno z byłą partnerką i okresem, który już nie powróci. Słuchacz zresztą wysłał wiadomość do samego Cave'a. Artysta postanowił na nią odpowiedzieć...
Muzyka na żywo to rytuał, który wywołuje wspólną reakcję emocjonalną, do której przywiązujemy nasze wyjątkowe doświadczenia. Kiedy występuję na scenie, mogę zobaczyć te wyjątkowe i szczególne uczucia, które pojawiają się na każdej twarzy. To jeden z wielkich przywilejów bycia frontmanem, dlatego właśnie spędzam tak dużo czasu blisko publiczności. Uwielbiam obserwować emocje na twarzach ludzi – radość, smutek, tęsknotę, śmiech, strach, wściekłość – napisał, na swoim blogu, Cave.
W dalszej części wpisu muzyk napisał także: – Koncert na żywo może wydawać się przytłaczający, a nawet przerażający, ponieważ jego emocjonalna moc może nagle wydobyć na powierzchnię nasze najbardziej ukryte doświadczenia. Ale uczucia są po to, aby je czuć. One właśnie po to są. [...] Stellan, cieszę się, że przyszedłeś na koncert w Birmingham, ale myślę, że to była stracona okazja, aby "wyjść wcześniej" od emocji, zanim zdążyła się ona rozwinąć i dokonać wyleczenia. Rozumiem, że musi być bolesne czuć, że te "niesamowite czasy" są już za tobą, ale tak nie jest, jest ich o wiele więcej. Będą kolejne złamane serca, które będą pękać mocniej. Nie możemy jednak uciekać od naszych uczuć. Musimy im stawić czoła. Przećwiczyć je i stać się w nich lepsi. Parafrazując Samuela Becketta – ranić, ranić ponownie, ranić lepiej. To jedna z rzeczy, które muzyka na żywo pozwala nam robić. Ranić i leczyć jednocześnie. Moja rada? Wracaj. Żyj pełnią życia. I zostań do końca koncertu. To coś niesamowitego.
Cały post Nicka Cave'a można znaleźć w tym miejscu.