Zaczęło się w Londynie w 1963 roku od spotkania Keitha Relfa z Paulem Samwell-Smithem. Wokalista i basista stworzyli Metropolitan Blues Quartet i szlifowali swój talent. Miejscem, które stało się ich bramą do sławy stał się Crawdaddy Club w Richmond, gdzie przejęli muzyczną pałeczkę po The Rolling Stones. Był to czas, gdy brytyjska muzyka była pod silnym wpływem bluesa z Chicago. Dlatego w repertuarze The Yardbirds nie brakowało kompozycji takich klasyków jak Muddy Waters czy Howlin’ Wolf. Po zmianie na stanowisku gitarzysty prowadzącego w grupie pojawił się Eric Clapton, a gdy do Wielkiej Brytanii przyjechał wybitny mistrz harmonijki Sonny Boy Williamson II to właśnie The Yardbirds byli grupą towarzyszącą mu w występach.
Mistrz zastępuje mistrza
Podczas gdy początek lat 60-tych należał do amerykańskiej muzyki, którą zafascynowała się cała Europa zachodnia, tak druga połowa tej dekady upłynęła pod znakiem Brytyjczyków. Zjawisko „brytyjskiej inwazji”, jak dziś się o nim pisze, polegało na tym, że w USA ogromną popularność zdobywały zespoły ze Zjednoczonego Królestwa. To właśnie wtedy największe sukcesy przyszły do takich grup jak The Beatles, The Rolling Stones, The Who oraz The Kinks. The Yardbirds także dali się ponieść temu trendowi. W tym czasie Clapton został zastąpiony w grupie przez Jeffa Becka, który wszedł za niego na scenę zaledwie 2 dni po odejściu.
Na nagraniu poniżej znajdziecie jeszcze jedną znaną twarz. Tak jest, na basie gra tutaj Jimmy Page! Grał też na gitarze, gdy Beck musiał pauzować z powodu choroby, która dopadła go w San Francisco w 1966.
Co było dalej?
Page i Beck stworzyli świetny duet, razem nagrywali i komponowali, dorzucając z jednej strony do muzyki grupy wpływy psychodelii (Jimmy), a z drugiej ostrzejsze przesterowane brzmienia (Jeff). Niestety dość szybko dały się we znaki skutki używek, napięć między krewkimi muzykami i stresu związanego z ciągłym koncertowaniem. W atmosferze konfliktu grupę opuścił Beck, a Page stał się gitarzystą prowadzącym. W maju i czerwcu 1968 roku grupa zagrała ostatnie koncerty.
Dla słynnych gitarzystów przygoda jednak dopiero się zaczynała. Jimmy Page z muzyków, których spotkał przez lata grania chciał stworzyć supergrupę, której nazwę zaczerpnął z twórczości The Who. Ostatecznie wybrał nieznanego nikomu Roberta Planta i kolegę z dzieciństwa – Johna Bonhama. Czwartym do brydża był John Paul Jones, z którym wielokrotnie pracował nad nagraniami, także The Yardbirds. Tak powstało Led Zeppelin, które będzie kolejnym milowym kamieniem w historii rocka.
Eric Clapton dołączy do składu John Mayall & the Bluesbreakers, gdzie spotka Jacka Bruce’a, z którym stworzy Cream. Jeff Beck natomiast oprócz albumów swojej Jeff Beck Group zaangażuje się w pracę muzyka sesyjnego i nagra między innymi partie dla Tiny Turner, Stevie’go Wondera, Kate Bush, Roda Stewarta i wielu innych.
Drogi tych trzech, bez wątpienia wybitnych gitarzystów zaczynają się jednak tak naprawdę w jednym miejscu – grupie młodych niepokornych miłośników bluesa z przedmieść Londynu, którzy potrafili grać tak dobrze, że afroamerykańscy bluesmani z Chicago uznali ich za swoich.