Wielki sukces i wielkie konflikty. 4 najsłynniejsze rozpady polskich kapel

i

Autor: Pexels

Wielki sukces i wielkie konflikty. 4 najsłynniejsze rozpady polskich kapel

2023-04-03 22:03

Jest takie porzekadło, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Kochamy narzekać, mamy jakąś tajemniczą skłonność do narzekania, bywamy kłótliwi, a gdy ktoś wypowiada jakiś sąd, to nierzadko aż gotuje się w nas by mu zaprzeczyć, nawet gdy ma rację. Niech sobie nie myśli, że jest jakiś lepszy, czy mądrzejszy, prawda? Nie wiemy jak to działa, ale coś w tym jest i często wiele głośnych zespołów równie głośno się rozpada.

Ostatnio były gitarzysta KISS, Ace Frehley zażądał przeprosin od Paula Stanley’a pod groźbą upublicznienia „teczki pełnej brudów” na wokalistę grupy oraz drugiego jej lidera, Gene’a Simmonsa. O procesach sądowych i walkach prawnych (a czasem i fizycznych) między muzykami, którzy wcześniej razem doskonale się bawili, można przeczytać wiele. Oto najgłośniejsze historie z naszego podwórka.

1. Kombi

Od 1976 do 1992 grali jako Kombi. Byli prawdziwą legendą na scenie i wylansowali kawałki, które do dziś pojawiają się w playlistach obok nowszych przebojów. Każdy z muzyków miał status wirtuoza swojego instrumentu. W 1992 roku Grzegorz Skawiński (gitara, wokal) i Waldemar Tkaczyk (bas) odejdą by stworzyć Skawalker, który następnie przekształci się w O.N.A. Sławomir Łosowski natomiast będzie powoli wycofywał się z showbiznesu by mieć więcej czasu na opiekę nad chorującą na stwardnienie rozsiane żoną. Konflikt rozgorzeje po 2003 roku, gdy Skawiński, Tkaczyk i perkusista Jan Pluta rozpoczęli działalność pod szyldem Kombii. Łosowski powrócił do muzyki i założył własny zespół. Najpierw nazywał się Łosowski, potem Kombi Łosowski, ale używał głównie nazwy Kombi. Dawni muzyczni koledzy znaleźli się po dwóch stronach barykady w walce o nazwę i prestiż, bo fani mieli problem czy być z Kombi, czy z Kombii. Sprawa ciągnęła się wiele lat i trafiła w końcu do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Teraz uznał, że Łosowski powinien używać nazwy Kombi Łosowski, nie może występować po prostu jako Kombi ze starym znakiem towarowym. Zatem z jednego Kombi mamy dwa: Kombi Łosowski oraz Kombii, które wzajemnie za sobą nie przepadają.

ZOBACZ TAKŻE: Gdzie są chłopcy z tamtych lat? Sprawdzamy, jak potoczyły się losy gwiazd punka i rocka lat 80. i 90.

2. De Mono

Grupa, która na przełomie lat 80-tych i 90-tych królowała na listach przebojów. W pierwszej dekadzie XXI wieku grupa często zmieniała skład, a w 2008 powstaje druga grupa o identycznej nazwie, w której składzie znajdą się byli wieloletni członkowie grupy, w tym Marek Kościkiewicz oraz Robert Chojnacki, którzy grupę zakładali i nagrali z nią jej przełomowy debiut. Dwa składy używały tej samej nazwy, a w sądzie trwał o nią proces między Kościkiewiczem a Andrzejem Krzywym. W 2018 sąd zdecydował, że oba składy mogły dalej występować pod tym samym szyldem, ale dwa lata później Sąd Apelacyjny zakazał składowi Kościkiewicza używać nazwy De Mono. Prawnik Kościkiewicza zapowiedział złożenie skargi kasacyjnej, ale nie została ona przyjęta. Dla składu Krzywego, który tę informację podał, było to jasne zakończenie sprawy i przyznanie im pełnych praw do nazwy. Po 13 latach na scenie zostało tylko jedno De Mono.

3. Manaam

Grupa, bez której polska scena rockowa byłaby wyraźnie uboższa nie tylko o przeboje, ale i osobowości. Zarówno śpiewająca w nim Kora jak i doskonały gitarzysta i kompozytor Marek Jackowski byli fascynującymi i charyzmatycznymi postaciami. Po długiej i burzliwej historii, która rozpoczęła się w 1975 roku, a doprowadziła nas do pierwszego konfliktu. W 2007 roku Jackowski miał groźny wypadek na scenie, przez który musiał zrezygnować na pewien czas z grania. Jednak gdy po powrocie do względnego zdrowia chciał wrócić do grupy usłyszał od Kory oraz menadżera, że zatrudniony na jego miejsce muzyk jest wystarczający i nie ma po co wracać. To de facto było końcem grupy, Kora występowała od tej pory pod solowym szyldem, Jackowski założył The Goodboys z którym udało mu się wydać tylko debiutancki album. W 2013 umiera na zawał serca.

Po śmierci Jackowskiego pozostali muzycy Manaam zdecydowali by zgodnie z jego wolą wrócić do grania pod dawnym logo. W związku z odmową ze strony Kory zaangażowali nową wokalistkę. Jednak w odpowiedzi Kora sprzeciwiła się używaniu przez grupę nazwy Manaam. Wcześniej zastrzegł ją jako znak towarowy jej mąż Kamil Sipowicz, jeszcze w 1996 gdy pracował z grupą jako promotor, wydawca i autor niektórych tekstów. Nowa grupa przez pewien czas działała jako Złoty Manaam. Dopiero w w 2019 roku, rok po śmierci Kory, doszło do porozumienia między Sipowiczem i muzykami Złotego Manaamu. Powstał dzięki temu exManaam i gra do dziś.

ZOBACZ TAKŻE: 10 zespołów z polskiej zimnej fali. Muzyka, którą warto znać

4. Batushka

Najsłynniejszy rozpad polskiego podziemia. Wydawanie płyty pod koniec roku to z reguły kiepski pomysł, bo nie ma ona czasu wyrobić sobie dobrych statystyk sprzedaży do czasu podsumowań. Jednak tutaj debiut był naprawdę sensacyjny. 4 grudnia 2015 ukazała się „Liturgiya”, debiut tajemniczej (wtedy jeszcze nikt nie znał jej składu, ani pochodzenia) grupy black metalowej Batushka. Połączenie niskiego, potężnego metalowego gromu z powagą, dostojeństwem i zadumaną melodyką cerkiewnej pieśni było strzałem w dziesiątkę. Do tego doszła oprawa sceniczna, która sprawiała, że koncerty grupy przypominają piekielne obrzędy opętanych popów gdzieś w ortodoksyjnym piekle. Płyta stała się prawdziwą sensacją, dostrzegły ją także alternatywne media na świecie. W kolejnym roku dołączyli do Behemotha i grupy Bölzer na trasę „Rzeczpospolita Niewierna”, która odbiła się szerokim echem po całym kraju. Nikt nie spodziewał się, że ten skazany na sukces projekt cokolwiek może zatrzymać w drodze na szczyt. Jednak 2019 doszło do schizmy w mrocznym zakonie. W wyniku konfliktu założycieli grupy: Krzysztofa Drabikowskiego oraz Bartłomieja Krysiuka powstały dwie grupy korzystające z tej samej nazwy. Internet wręcz płonął od dyskusji fanów obu odłamów, nie brakowało także parodii i memów. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, a ten przyznał prawa do nazwy Krysiukowi. Drabikowski nie zrezygnował i pod nazwą БАТЮШКА (lub Batushka Krzysztofa Drabikowskiego) nagrywa i koncertuje. Niestety, podobnie jak w chrześcijaństwie, schizma zaszła tak daleko, że nikt nawet nie pyta o zejście się dróg ojców tego muzycznego fenomenu.

Metalowe albumy wszech czasów / Eska Rock