Jim Morrison od zawsze był niezwykle artystyczną duszą. Ścieżki początkowo doprowadziły go wprost do świata kina, a film nawet studiował na UCLA w Los Angeles. To właśnie na tej uczelni poznał muzyka, skupionego na grze na klawiszach, Raya Manzarka. Gdy zdecydował się on założyć własny zespół, The Doors, uznał, że idealnie pasuje do niego właśnie Jim, który nie tylko dysponował ciekawym wokalem, ale miał też ogromny talent literacki. Grupa zadebiutowała dokładnie 1 stycznia 1967 roku utworem Break On Through (To the Other Side), a już trzy dni później ukazał się kolejny, Light My Fire. Sugestywny tekst, namiętny wokal Morrisona i muzyka, tak pasująca do kontrkulturowej atmosfery tamtych lat, sprawiły, że o grupie natychmiastowo zrobiło się bardzo głośno. Przełożyło się to na sukces debiutanckiego albumu, zatytułowanego eponimem, który ukazał się w tym samym roku.
The Doors działali, z różnymi burzliwymi momentami, zaledwie do 1971 roku, czyli do momentu śmierci Jima. Ten krótko po zakończeniu nagrań do albumu L.A. Woman wyjechał ze swoją partnerką, Pamelą Courson, do Paryża, gdzie zamierzał skupić się na tworzeniu poezji, rzucić używki i znaleźć spokój. Niestety, 3 lipca Pamela znalazła ciało Jima w wannie w ich mieszkaniu. Muzyk zmarł w wieku zaledwie 27 lat, a za przyczynę zgonu uznano niewydolność serca, choć nie przeprowadzono autopsji. Osoby, które spędzały czas z muzykiem na krótko przed jego śmiercią twierdzą przy tym, że ten zażywał tej nocy środki odurzające.
Kto ma tę wannę?!
Okazuje się, że w posiadaniu wanny, w której znaleziono ciało Morrisona jest zespół The Libertines! Carl Borat wyjaśnił w wywiadzie dla Apple Music 1, że kiedyś interesował się kurtkami, które miały należeć do Jimiego Hendrixa, a które można było zakupić na licytacji. Na to wtrącił się Pete Doherty, który stwierdził, że kurtki to nic, gdyż grupa jest w posiadaniu właśnie "słynnej" wanny!
Ta miała zostać przejęta z zamiarem umieszczenia jej w planowanym własnym Libertines hotel. Pete miał otrzymać ją od późniejszego właściciela posiadłości, w której zmarł Jim, a który bardzo chciał się pozbyć wanny, która była przedmiotem obsesji fanów, którzy stale się z nim kontaktowali i chcieli ją kupić. Doherty zdecydował się więc ją zabrać i jak zapewnia, wie, że słynie z opowiadania nieprawdy, tym razem jest jednak inaczej.
Jest pewien facet, którego zna kuzyn mojej żony i jego kuzyn był w zasadzie właścicielem tej nieruchomości. I nie interesuje go muzyka, a tym bardziej mitologia muzyczna, więc właśnie gadał o tej wannie, którą ludzie próbowali od niego kupić. On tego nie chciał. Uważał, że zarabianie na tym pieniędzy jest chore. Powiedziałem więc: "No cóż, zabierzemy to do hotelu". I tak powiedziałem Carlowi – i oczywiście Carl zna mnie od lat, wie, że mam tendencję do przesadzania i… cóż, kłamię – ale akurat to jest najszczersza prawda i ona faktycznie tam jest - mówi Pete.
