Po dość trudnym 2024 roku, kiedy to zespół The Black Keys musiał zmierzyć się z odwołaną trasą koncertową i zmianą menedżera oraz wytwórni, wydaje się, że dla Dana Auerbacha i Patricka Carneya nadszedł czas względnego spokoju. Panowie postanowili więc nie marnować czasu i zająć się tym, co potrafią najlepiej, a więc nagrywaniem nowej muzyki.
Tym samym już w lutym tego roku usłyszeliśmy utwór The Night Before, który okazał się być pierwszą zapowiedzią trzynastego studyjnego albumu formacji. Płyta zatytułowana No Rains, No Flowers ujrzała światło dzienne 8 sierpnia i trafiło na nią łącznie jedenaście premierowych kompozycji. Projekt, śladem poprzednich od duetu, spotkał się z ciepłym przyjęciem fanów i zyskał dobre recenzje krytyków. W opiniach tych drugich dominuje jednak stwierdzenie, że ostatnie płyty Auerbacha i Carneya są dość bezpieczne, jeśli chodzi o przyjęty muzyczny kierunek - czyżby muzycy wzięli sobie te opinie do serca?
Czas na hip-hop?
The Black Keys dali temu wyraz w ekskluzywnej rozmowie dla "Far Out". Muzycy powrócili pamięcią do roku 2009, kiedy to ukazał się album Blakroc, na którym to połączyli oni siły z popularnymi raperami. Całość utrzymana była w muzycznym stylu raczej typowym dla duetu, ale sporo było na krążku również elementów hip hopu. Dokładnie 15 lat później grupa nieco przywołała ducha Blakroc, gdy na Ohio Players pojawił się duet z raperem Juicy J. Co ciekawe, zespół otwarcie przyznaje, że to właśnie ten poboczny projekt zainspirował ich do nagrania tego, co dziś świat zna jako album Brothers.
Wygląda na to, że Dan i Patrick na poważnie myślą nad tym, aby powrócić do właśnie tego pomysłu. Perkusista przyznał we wspomnianym wywiadzie, że projekt w stylu Blakroc zdecydowanie wciąż jest na tapecie, choć nie jest to coś, co koniecznie na ten moment dominuje działania zespołu. Obaj Panowie przyznali jednak, że ich pasja do hip-hopu jest wciąż na tyle duża, że zdecydowanie w którymś momencie mogą się ponownie zdecydować na nagranie nieco innego w swoim brzmieniu albumu.