Współczesny rock jest nudny, powtarzalny, nie ma nic ciekawego do zaoferowania, nie ma z czym startować do mainstreamu, przegrywa z równie miałkim, ale dużo lepiej opłacanym popem i można powiedzieć, że umiera? Jeśli ktoś odpowiedział sobie twierdząco na te pytania, to zdecydowanie powinien dużo bardziej zainteresować się tym, co dzieje się w podziemiu, na scenie undergroundowej, która pełna jest młodych (i nie tylko!) obiecujących artystów, kapel, które mają na siebie pomysł, nagrywają z pasji, a do tego tworzą muzykę, która ma świetne radiowe zacięcie.
Kim są Velow?
Przykładem takiego zespołu jest Velow. Zespół powstał w 2021 roku w Szczecinie, a tworzą go Eryk Pacyna - (wokal), Tomasz Guz – (gitara), Sebastian Lisiecki – (gitara), Wiktor Kowalczyk - (bas) oraz Krystian Tomasiak - (perkusja). Formacja wydała trzy single, by w końcu, przy okazji premiery numeru Nietykalna, zapowiedzieć premierę debiutanckiego krążka. Płyta została zatytułowana Wizje i ukazała się w piątek 14 kwietnia, czyli w dniu, kiedy swój najnowszy krążek wydali też Panowie z Metalliki. Choć debiut Velow w żaden sposób nie przypomina pierwszego krążka legendy thrashu, to ma swój własny, wciągający klimat, od którego nie jest łatwo się uwolnić, nawet już po pierwszym odsłuchu.
Jeśli takie są "Wizje" przyszłości polskiego rocka, to jest dobrze, naprawdę dobrze!
Panowie zaprezentowali album, liczący osiem pełnoprawnych utworów i jedno intro. Już ono świetnie zapowiada nam mroczny, niepokojący, nieoczywisty klimat, albumu, a do tego wydaje się w genialny sposób grać z głównym motywem wizualnym krążka, czyli wizerunku serca (słyszycie na początku te uderzenia, dosłownie jak jego bicie?). Cover ma konkretne znaczenie - jak tłumaczy sama grupa: "kolejnym elementem składającym się na spójny koncept jest okładka albumu, nawiązująca do biblijnego Stworzenia Adama. Serce symbolizuje emocjonalność tekstów piosenek, a sięgające po nie dłonie to próba dostania się do tego serca i zrozumienia wspomnianych emocji".
Tuż po Intro następuje singlowy Mimo strat. Numer ma świetny, grunge'owo-alternatywny klimat z fajnie uwypuklonym basem. Już słuchając tego numeru, ale też tytułowych Wizji i numeru Omamiony z charakterystycznym riffem i świetną solówką, można zauważyć kilka rzeczy - Eryk ma szansę na to, by stać się jednym z najciekawszych współczesnych rockowych wokalistów, którego maniera i ostrość w głosie żywcem wzięte są z lat 90. Panowie mają też talent do pisania naprawdę fajnych, nieoczywistych tekstów. Nie bez powodu słuchając Wizji mogą pojawić się skojarzenia z takimi grupami, jak Coma, Lemon, Myslovitz, Organek czy Żurkowski. Szczególnie radiowy potencjał ma wydany jako czwarty singiel numer Nietykalna, a wszystko to za sprawą chwytliwego refrenu.
Polecany artykuł:
Wielowymiarowość, której każdy z nas potrzebował
Grunge i alternatywa to jednak nie wszystko. Paranoja ma w sobie zalążki hard rockowego grania spod szyldu Guns N' Roses, czuć w niej inspirację klasycznym, metalowym brzmieniem, za co w dużej mierze odpowiada wyrazista gitara, mocny wokal i podkreślona, intensywna sekcja rytmiczna. Smutna piosenka zaś smutna jest tylko z tytułu - w rzeczywistości mamy tu do czynienia z ostrym, inspirowanym punkiem graniem.
Na Wizjach znajdzie się też coś dla fanów bardziej nastrojowych, balladowych dźwięków. Choć Miasto pełne krzyku nie wypada najlepiej, brzmiąc nieco zbyt surowo (nie inspirujmy się St. Anger Metalliki, nie, nie), prawie jak wersja demo, tak już zamykający album Ostatni to przepiękna, wciągająca muzyczna podróż, niesiona przejmującym wokalem Eryka.
Nadzieja polskiego rocka?
Panowie zaliczyli debiut, do którego... naprawdę ciężko się przyczepić! Wizje to album nieoczywisty, pełen genialnej muzyki, podkreślonej świetnym wokalem, bardzo dobrymi tekstami i prawdą. Panowie chcą pokazać swoim pierwszym krążkiem największą szczerość, czerpiąc z historii rocka to, co najlepsze, co najbardziej im w duszy gra, dzięki czemu cała płyta wypada tak autentycznie i wpada w ucho coraz mocniej, z każdym przesłuchaniem. Jedynie można powiedzieć, że osiem piosenek to dość mało - a może wystarczająco, jak na debiut, do dośź różnorodny? Dobrze słuchać takich debiutów i obserwować, że na polskiej scenie rockowej naprawdę się dzieje.