Radiohead i historia albumu The Bends
O brytyjskiej formacji Radiohead zrobiło się stosunkowo głośno już za sprawą debiutanckiego krążka Pablo Honey, który ujrzał światło dzienne w lutym 1993. Wszystko za sprawą utworu Creep. Numer stał się ogromnym przebojem i ciągnął sprzedaż całości. Sprawił również, że o ekipie dowodzonej przez Thoma Yorke’a usłyszały także Stany Zjednoczone. Sam album jednak nie był dziełem, dzięki któremu można byłoby mocniej porozpychać się na rynku. Muzycy dopiero się rozkręcali.
Po nagraniu Pablo Honey, Yorke postanowił puścić współproducentowi taśmę demo, która dała przyczynek do prac nad drugim albumem o roboczym tytule The Benz. Paul Q. Kolderie był zszokowany, ponieważ wszystkie numery, jego zdaniem, były zdecydowanie lepsze od tych, które znalazły się na debiucie. To niewątpliwie dobrze wróżyło na przyszłość...
Wena nie opuszczała lidera Radiohead, choć muzycy zdecydowanie czuli się wyczerpani z powodu intensywnego koncertowania w ramach promocji Pablo Honey. Ponadto presja ze strony wytwórni płytowej była ogromna. Przedstawiciele EMI oczekiwali, że na nadchodzącym albumie znajdą się kolejne przeboje na miarę Creep. A może nawet i większe.
Do produkcji albumu postanowiono zatrudnić Johna Leckiego, który wcześniej współpracował chociażby z formacją Magazine, cenioną przez ekipę Radiohead. Muzycy nawiązali także współpracę z inżynierem dźwięku Nigelem Godrichem, który – można tak śmiało napisać – stał się później szóstym członkiem zespołu.
Prace nad drugą płytą miały pierwotnie rozpocząć się w styczniu 1994 w londyńskim RAK Studio. Konieczne było jednak przesunięcie prac ze względu na zobowiązania producenckie Leckiego (grupa Ride poprosiła go o pewne poprawki na albumie Carnival of Light). Ten czas Radiohead wykorzystał na szlifowanie zgromadzonego materiału. Próby odbywały się w opuszczonej stodole znajdującej się na farmie owocowej na terenie Oxfordshire.
Pod koniec lutego 1994 muzycy zaszyli się w końcu w studiu nagraniowym. Dobrze się czuli w towarzystwie Leckiego, który od razu wzbudził ich zaufanie. – Nowe utwory wylewały się z Thoma Yorke’a. Wstawał wcześnie i w tamtym czasie miał mnóstwo energii – wspominał producent w rozmowie z NME. Zespół postanowił dać się ponieść eksperymentom. Jednocześnie, nad głowami członków Radiohead stali ludzie z wytwórni. Chcieli, żeby The Bends (wstępny tytuł, kojarzący się z jedną z marek samochodowych, został ciut zmodyfikowany) ukazał się na rynku w październiku 1994.Termin okazał się nie do zrealizowania. Zwłaszcza, że grupa zrobiła sobie przerwę z powodu trasy koncertowej (maj-czerwiec).
Później zespół kontynuował prace w wiejskim kompleksie studyjnym Manor należącym do biznesmena Richarda Bransona. Muzykom bardzo sprawnie szło i uwijali się z kolejnymi utworami jak w ukropie. Znajdowali też czas na koncerty. W sierpniu po raz pierwszy Radiohead zagrał w Polsce, a konkretnie na... molo w Sopocie. Nagrywanie The Bends zakończyło się w listopadzie 1994 roku w Abbey Road Studios w Londynie. Tam właśnie utwory miksował także Leckie. Robił to jednak na tyle wolno, że wytwórnia wpadła w panikę, że nie uda się dotrzymać kolejnej daty premiery. Dlatego EMI poprosiła o pomoc Seana Slade'a i Paula Q. Kolderie'ego, którzy wyprodukowali Pablo Honey. Oczywiście, bez wiedzy Leckiego. Nie trzeba więc dodawać, że gdy się o tym dowiedział, nie był zbytnio zadowolony. Ostatecznie na The Bends pozostawiono trzy miksy autorstwa głównego producenta.
Drugi studyjny album Radiohead ukazał się w rodzimej Wielkiej Brytanii 13 marca 1995 roku i spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony krytyków oraz fanów. The Bends dotarł do czwartego miejsca i spędził na liście przebojów szesnaście tygodni. W Stanach Zjednoczonych płyta wyszła na początku kwietnia. Rok po premierze osiągnęła najwyższe miejsce, a konkretnie 88. To najgorszy wynik, jeśli chodzi o wszystkie studyjne wydawnictwa Radiohead w USA. Nie zmienia to jednak faktu, że album pokrył się tam złotem w 1996, a trzy lata później platyną.
Nie da się ukryć, że The Bends był przełomowym albumem dla historii grupy. – Zaczęliśmy wówczas czuć, że podjęliśmy właściwą decyzję o byciu zespołem – powiedział, w 1997, gitarzysta Jonny Greenwood. Druga płyta Radiohead niewątpliwie zainspirowała mnóstwo wykonawców. Bez tego krążka z pewnością muzycznie nie rozwinęłyby się takie zespoły, jak Coldplay, Snow Patrol, Keane czy Travis.
Jakie ciekawostki skrywa album The Bends? Tego dowiecie się z galerii umieszczonej na samej górze niniejszego artykułu.