Zawsze przykro jest czytać tego typu informacje, bo można sobie tylko wyobrazić zawód wszystkich: od muzyków, przez promotorów aż po całą obsługę techniczną, dla której taka trasa to zapewniona robota na spory szmat czasu. Co się zatem stało? W końcu Godsmack nie jest kapelą, której brakuje fanów.
- Mamy złamane serca ogłaszając, że Godsmack nie może przyjechać do Południowej Ameryki w kwietniu zgodnie z planem – czytamy w oświadczeniu zespołu na portalu Twitter – Jest nam tym bardziej smutno ze względu na ogrom pracy w to włożonej, ale z powodu braku sprzedaży biletów zwyczajnie nie jesteśmy w stanie sfinansować takiej trasy koncertowej.
Grupa dodaje, że zrobiła, co w jej mocy i przeprasza fanów za zaistniałą sytuację. Godsmack będzie koncertować w tym roku, jednak zapowiada, że w setlistach będzie skupiać się na graniu swoich najlepszych przebojów, a niekoniecznie promocji najnowszego krążka. Ten zresztą ma być ostatnim premierowym wydawnictwem kapeli. Lider grupy Sully Erna zapowiedział, że nowych kawałków po nim nie będzie.
- Gdy idziesz oglądać ulubione kapele, na przykład Metallicę czy Aerosmith, naprawdę chcesz słuchać kawałków z ich nowych albumów? - pyta retorycznie Erna i dodaje, że to granie największych hitów to właśnie to, czego fani oczekują – Jak możemy ich nie grać? Są one soundtrackami życia fanów.