Ozzfest ogłosił, że zagra tam MOTÖRHEAD, a my pytamy: jak zamierzają wskrzesić Lemmy'ego?

i

Autor: Materiały prasowe

Ozzfest ogłosił, że zagra tam MOTÖRHEAD, a my pytamy: jak zamierzają wskrzesić Lemmy'ego?

2022-11-08 10:22

Nie musicie przecierać oczu, ani regulować monitorów. To nie jest błąd w druku, to nie jest chochlik dziennikarski i nikt nie włamał nam się na portal, by powstawiać nam jakieś fake newsy. Słynny amerykański festiwal metalowy ogłosił występ zespołu Motörhead podczas tegorocznej edycji. Problem w tym, że lider zespołu nie żyje od 7 lat.

W czasie pandemii mieliśmy już festiwale online, mieliśmy koncerty w serwisach streamingowych, a nawet występy muzyków przed kamerkami z wirtualnymi kapeluszami do wrzucania pieniędzy. Ozzfest 2022 ma jednak zamiar iść o krok dalej i jak zapowiadają organizatorzy, odbyć się w całości w rzeczywistości wirtualnej.

Klub 27 - klątwa, która wisi nad młodymi i sławnymi? /Eska ROCK

Wedle zapowiedzi prasowych, specjalnie dla fanek i fanów ciężkiej muzyki powstanie wirtualne miasto w metawersum o nazwie Decentraland. Jego estetyka będzie utrzymana w konwencji cyberpunk, a więc nawiązująca do filmów w rodzaju „Blade Runner”, „Matrix” oraz „Johnny Mnemonic”. Już animacja na stronie internetowej, przedstawiająca białego uciekającego króliczka jest odwołaniem do trylogii Wachowskich i ich nawiązaniem do „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla.

Przyjrzyjmy się zestawieniu kapel: Skid Row, Megadeth, Black Label Society, The Raven Age i rzeczywiście, jak byk, na plakacie stoi – Motörhead. Oficjalnie zespół ten zakończył działalność po śmierci lidera, założyciela i autora prawie całego materiału: Lemmy’ego Kilmistera. Trudno nam sobie wyobrazić by ktokolwiek mógł go na żywo zastąpić. Odpowiedź na na pytanie zadane przez nas w tytule kryje się właśnie w sformułowaniu „na żywo”. Organizująca festiwal Sharon Osbourne, managerka i żona Ozzy’ego, ma doświadczenie w takiej materii, w końcu sama stawiała umierającą karierę męża na nogi nie raz, jak i zresztą jego samego wielokrotnie ściągała z powrotem na ten świat po alkoholowych ciągach.

Kluczem do występu Motörhead jest fakt, że cały festiwal odbywać się będzie w przestrzeni wirtualnej. Zespoły mają grać na 15 scenach rozmieszczonych w zbudowanym w sieci mieście. Zatem doświadczenie festiwalowe będziemy mogli odczuwać w domu, mając blisko toaletę, własne łóżko, lodówkę i inne udogodnienia, których często na tego typu imprezach brakuje.

Wydarzenie z pewnością będziemy śledzić, bo w ciągu ostatnich miesięcy słowo „metaverse” i jego odpowiedniki były dosłownie wszędzie. Problem w tym, że sam pomysł nie jest specjalnie nowy i jego najnowsze wersje nie ściągają rzesz użytkowników. Wystarczy spojrzeć na przeszarżowany metaverse związany z portalem Facebook. Mimo presji ze strony szefa korporacji Meta (właścicielka Facebooka, Messengera, What’s Up’a), Marka Zuckerberga na rozwijanie produktu, przynosi on ogromne straty, a ludzie po prostu nie chcą z niego korzystać.

Koncerty streamowane natomiast większości podczas pandemii zdążyły się już przejeść. Świadczą o tym wyniki frekwencji, które ledwo wyrabiają potrzebne liczby do zwrotu kosztów takiego przedsięwzięcia. Jest jeszcze kwestia „ożywiania” zmarłych muzyków. W ostatnich dekadach wykorzystywano do tego hologramy. W ten sposób na scenę powrócił Ronnie James Dio. Na koncercie jego zespołu z towarzyszącą projekcją wokalisty w Polsce było sporo osób, jednak “Dio Return: The World Tour” nie przyniosła na tyle dużych zysków, by ją powtórzyć albo rozwinąć. W świecie muzyki rockowej liczy się autentyczność i prawda, a zatem nawet najwierniejsze hologramy i awatary w metaverse nie zastąpią nam kontaktu z prawdziwymi muzykami.