Wielu artystów stara się za wszelką cenę wyjść poza konwencje i utarte ramy, poza granice muzycznej teorii. Chcą rozwijać skrzydła, eksplorować nieznane możliwości instrumentów, znaleźć brzmienia, których do tej pory nie odkrył nikt. Nie jest to wcale łatwe, bo takie podejście do muzyki dosłownie gwarantuje brak zarobku. W końcu szeroka, płacąca publiczność lubi przyjemne melodie, lubi "piosenki, które już zna", raczej nie poszukuje jak najbardziej odległych od konwencji rozwiązań.
Henry Kaiser jest takim artystą. W USA nazywany jest pionierem improwizacji gitarowej. Jego muzyka osobom niezorientowanym może wydawać się po prostu niepoukładanym hałasem. Jednak w tym szaleństwie jest metoda.
O tym, że Kasier umie grać i potrafi tworzyć muzykę dla wszystkich świadczy nominacja do Oskara, którą dostał wspólnie z Wernerem Herzogiem za pracę przy filmie dokumentalnym "Spotkania na krańcach świata".
Ten utwór powstał dosłownie na Arktyce. Kaiser brywał tam nurkując i obserwując foki. Ze względu na zimno i niską wilgotność jego ulubiona gitara wielokrotnie była naprawiana, bo pękała pod wpływem ekstremalnych warunków. Jednak z ekstremalnych warunków, doświadczenia na końcu świata i wyobraźni muzycznej powstała perełka.
Kasier znany jest z poszukiwania dziwnych dźwięków za pomocą instrumentów i efektów. Kocha różnego rodzaju przestery, chorusy oraz fuzzy. Eksperymentuje ze strojeniem, często współpracuje z innymi poszukującymi muzykami. Czasem wychodzą z tego rzeczy zabawne, czasem trudne do zrozumienia, ale nigdy nie ma mowy o sztampowości i powtarzalności.
<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/2PpAG8gTURw?si=jV239WhCFZJuw2Cg" title="YouTube video player" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share"