Maciej Maleńczuk powołał do życia zespół Homo Twist w 1990 roku, a jego pierwszy skład uzupełnili Leszek Kowal (gitara basowa) i Grzegorz Schneider (perkusja). W 1994 roku, a więc dokładnie trzydzieści lat temu, ukazał się debiutancki album formacji, zatytułowany Cały ten seks, a krótko później doszło do zmian w składzie grupy, kiedy to dołączyli do niej Franz Dreadhunter (gitara basowa) i Artur Hajdasz (instrumenty perkusyjne), jednak już w 1996 roku Dreadhuntera zastąpił Olaf Deriglasoff. W 2000 roku, po wydaniu płyty Moniti Revan, doszło do zawieszenia działalności Homo Twist, zespół reaktywował się jednak po czterech latach, po raz kolejny w zmienionym składzie, wydając dwa albumy. W 2009 stało się jednak jasne, że Homo Twist ponownie robi sobie przerwę.
Ta potrwała aż czternaście lat - dopiero na początku grudnia 2023 roku Maleńczuk poinformował o reaktywacji zespołu i zapowiedział kilka koncertów, zaplanowanych na wiosnę b.r. Okazją do ich organizacji stała się premiera albumu Spider, na którym znalazło się siedemnaście nagranych na nowo najważniejszych utworów Homo Twist.
Ile zarabia na koncertach Maciej Maleńczuk?
Choć od premiery wydawnictwa i koncertów minęło już kilka miesięcy, to o frontmanie Homo Twist nie przestaje być głośno. Jakiś czas temu media w Polsce rozpisywały się na temat wypowiedzi Maleńczuka odnośnie Dawida Podsiadło i sanah czy platformy streamingowej Spotify. Tym razem muzyk pojawił się jako gość w nowym sezonie podcastu "WojewódzkiKędzierski", w którym padło wiele interesujących czy też mniej lub bardziej kontrowersyjnych stwierdzeń. O ile wypowiedzi artysty na temat kobiet to materiał na dużo obszerniejszy tekst, może nawet naukowy, o tyle z pewnością nie można nie wspomnieć o tym, że Maciej Maleńczuk zdecydował się otwarcie wyznać, ile właściwie zarabia obecnie na koncertowaniu.
W wywiadzie muzyk przyznał, że jego zdanie na temat muzyki w streamingu nie uległo zmianie, choć co ciekawe, podjął się współpracy z platformą Netflix. Na jej potrzeby nagrał nową wersję utworu Narkomanka za co, jak przyznał, dostał dobry pieniądz. Maleńczuk wyjaśnił także, że płyta Spider cieszy się sporym zainteresowaniem, a jej sprzedażą zajmuje się on osobiście głównie na koncertach, na których rozchodzi się "pięćdziesiąt do stu płyt". Dalej Maleńczuk wyjaśnia, że udało się sprzedać już połowę nakładu wydawnictwa, dzięki czemu zwróciły się koszta jego produkcji.
W rozmowie artysta, zapytany o to, czy jest "spełnionym materialnie muzykiem bluesowym" wyznał, że owszem, gdyż nie wydaje już pieniędzy na używki oraz kobiety (w obu przypadkach padły dużo mniej przyjemnie określenia), a dopytywany przyznał, że zdarza mu się miesięcznie zarobić, na samym koncertowaniu, co najmniej... sto tysięcy. Maleńczuk wytłumaczył, że bywa, że nawet trzy razy więcej, gdy przyjdzie zagrać mu dziesięć występów w miesiącu, a za każdy zgarnąć nawet około trzydzieści tysięcy! Artysta zaznacza jednak, że jego średnia stawka jest mniejsza, wynosi jednak wciąż około dwadzieścia tysięcy złotych, a wszystko zależy od tego, ile ludzi zakupi bilety na dany pokaz. Maleńczuk wyjaśnia także, że dzieli się on oczywiście zarobioną kwotą z pracującymi z nimi muzykami.
Oczywiście z muzykami się dzielę. Płacę, ale nie jest to równy podział, ponieważ nie byłby sprawiedliwy - mówi muzyk w podcaście.