Nie jest żadną tajemnicą fakt, że światy kina i muzyki bardzo często się ze sobą przeplatają. Nie brak przykładów nazwisk artystów i artystek, którzy i które poza pracą w studiu czy występowaniem na scenie pojawiają się okazjonalnie w filmach i serialach - nie zawsze w rolach samych siebie.
Działa to także w drugą stronę. Muzyka jest pasją wielu znanych i cenionych aktorów i aktorek i to nią właśnie zajmują się oni w ramach pobocznych projektów. Kimś takim jest chociażby Jack Black, który podbił serca nie tylko widzów, ale też słuchaczy, występując w zespole Tenacious D. Rockowe klimaty ceni sobie też Keanu Reeves, który spełnia się jako basista w kapeli Dogstar oraz oczywiście współpracujący z ikonami Johnny Depp. Punkowym graniem gdzieś "po godzinach" zajmuje się Juliette Lewis. Patrząc też na nasze polskie podwórko, jako utalentowani muzycy dali się poznać chociażby Paweł Małaszyński, Tomasz Ziętek czy Matylda Damięcka.
Cillian Murphy mógł zostać gwiazdą rocka?
Okazuje się, że ogromne zadatki na gwiazdę muzyki miał jeden z najbardziej cenionych współczesnych aktorów - Cillian Murphy. Laureat Oscara za rolę w filmie Oppenheimer za młodu skupiał się na graniu - jednak nie na ekranie! - i szczególnie ciągnęło go do tych cięższych klimatów, choć na pewnym etapie swojego życia rozważał skupienie się na karierze... muzyka jazzowego!
Murphy jeszcze w czasach szkolnych uczył się grać na gitarze i był członkiem kapeli, która zdaniem jego nauczyciela gry na tym instrumencie miała zadatki na prawdziwą ikonę. Niejaki Mark O’Leary wyznał to w wywiadzie dla "Echo Live" wskazują, że w jego opinii laureat Oscara ma duży talent do gry na gitarze, a grupa, której w czasach szkolnych był uczniem, radziła sobie tak dobrze, że jest przekonany, że gdyby się nie rozpadła, dziś cieszyłaby się statusem takim jak Fontaines D.C., czy nawet U2. To po rozpadzie zespołu, którego nazwy Leary nie zdradza, Murphy miał się skupić na muzyce jazzowej, aż w końcu na aktorstwie.