Kiedy co jakiś czas można w Polsce usłyszeć o wybuchającej panice przed muzyką, grami video lub filmami, które mają sprowadzać odbiorców na złą drogę, obecnie większość z nas podchodzi do tego z dystansem. Tymczasem są kraje, w których można iść do więzienia za promowanie rocka lub heavy metalu. Kiedy w 2012 roku do Polski przyjechał zespół Blaakyum, jego wokalista udzielił szeregu wywiadów. Opowiadał między innymi o tym jak został aresztowany za rzekome promowanie satanizmu, ponieważ prowadził pub dla miłośników metalu. Muzycy rockowi i metalowi z innych krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu często nie podają nazwisk w wywiadach obawiając się o swoje zdrowie i życie. Wielu z nich dostaje regularne pogróżki, niektórzy bywali w przeszłości zmuszani do opuszczenia kraju przez religijnych ekstremistów.
Dziesięć lat później Liban to kraj, w którym władza dalej ma bardzo silne związki z religią zorganizowaną. W 2019 roku zespołowi Sepultura odmówiono wjazdu na teren miasta Bejrut. Powodem było oskarżenie go o promocję satanizmu.
Do tego dochodzą inne problemy społeczne. Gdy w 2019 roku rząd zdecydował się na wprowadzenie podatku od komunikatorów (między innymi What’s up) na ulice wyszły tłumy wściekłych obywateli. Do przeciwników podatku dołączyli niezadowoleni z korupcji, słabej gospodarki oraz rosnącej inflacji. Rzad zrezygnował z nowej daniny, ale protesty nie ustały. Trwały przez rok i według zewnętrznych obserwatorów były największe od 14 lat.
Momentem przełomowym jest wypadek w 2020 roku. Eksplozja w porcie bejruckim zabiła 218 osób, raniła ponad 6 tysięcy, a około ćwierć miliona pozbawiła dachu nad głową. Jej zapisy filmowe obiegły media na całym świecie. Przyczyną wybuchu było ludzkie zaniedbanie i odłożenie „na święty nigdy” zabezpieczenia azotanu amonu składowanego tam od 7 lat. Mimo wielokrotnego alarmowania w tej sprawie przez służby celne nie zdecydowano się podjąć odpowiednich działań. Wystarczył najdrobniejszy pożar, by wywołać katastrofę.
Muzyka buntu zawsze rodzi się w cieniu tak dramatycznych wydarzeń. Nie inaczej było z Slave to Sirens. Gitarzystki Lilas Mayassi oraz Shery Bechara po raz pierwszy spotkały się podczas protestu związanego z kryzysem służb oczyszczania miasta. Postanowiły sformować całkowicie kobiecy skład i grać zaangażowaną ciężką muzykę. Żaden gatunek nie pasuje lepiej do takiego pomysłu niż thrash metal.
Szybkie i agresywne riffy, growl wokalistki i ostra perkusja – dziewczyny nie biorą jeńców. Dokument o ich muzycznej drodze na razie dystrybuowany jest w kinach w USA. W Polsce znalazł się w programie 62. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Więcej informacji o tym, gdzie można go obejrzeć znajdziecie na stronie filmu.