Ewelina Flinta rozpoczęła karierę muzyczną w połowie lat 90. Nie każdy wie jednak, że debiutowała jako wokalistka rockowego zespołu Alioth, ona sama zaś brała udział w konkursach wokalnych, w których wykonywała kompozycje m.in. Janis Joplin i Alanis Morissette. W 1997 roku Ewelina Flinta rozpoczęła współpracę z formacją Surprise, która miała okazję wystąpić jako support przed gitarzystą Mickiem Taylorem. Zespół był także jedną z gwiazd Przystanku Woodstock w latach 1997-1999. Na początku lat 2000. artystka rozpoczęła współpracę z Teatrem Buffo i występowała m.in. w kultowym Metrze. W 2002 roku wzięła udział w przesłuchaniach do polskiej edycji programu Idol, gdzie udało się jej dostać do samego finału, w którym zajęła drugie miejsce.
Po sukcesie wydała singiel Załuję, który promował jej debiutancki album. Płyta, zatytułowana Przeznaczenie ukazała się w 2003 roku, a już dwa lata później światło dzienne ujrzał krążek Nie znasz mnie. Po jego wydaniu artystka znacząco ograniczyła swoją działalność w mainstreamie, skupiając się na udziale w pobocznych projektach, nigdy jednak nie zniknęła, a w 2010 roku ponownie wystąpiła na Woodstocku. Obecnie Ewelina Flinta skupia się, poza muzyką, na działalności charytatywnej. W ubiegłym roku została twarzą kampanii społecznej #MożeszMiPowiedzieć, w ramach której nagrała utwór Panno Chłód.
Ewelina Flinta w programie "Tak trzeba żyć"
Ewelina Flinta jest gościnią najnowszego odcinka programu Tak trzeba żyć Eski Rock! W szczerej rozmowie z Wojtkiem Góralskim opowiada o trudnościach, które czekały na finalistów pierwszej edycji polskiego "Idola". Artystka potwierdziła także, że zawsze jest wobec siebie bardzo krytyczna i zdarza jej się „dopieprzać samej sobie”. W rozmowie nie zabrakło także wspomnień, związanych z udziałem Eweliny Flinty i jej zespołu Surprise w kilku edycjach Przystanku Woodstock, który odbywał się w Żarach. Okazuje się, że kaseta z nagraniami piosenkarki została podrzucona do samochodu Jurka Owsiaka. Ten gdy usłyszał materiał demo od razu zaprosił wokalistkę na swój festiwal!
Flinta po swoich występach chętnie zostawała na polu namiotowym. Jak wspomina w Tak trzeba żyć:
Polecany artykuł:
Było śmiesznie, było cudownie. Moi rodzice też przyjeżdżali. Moja mama piekła ciasto drożdżowe, przywoziła nawet dwie blachy. A jedna z piękniejszych historii jest taka, że moi dziadkowie bardzo chcieli przyjechać, zobaczyć ten koncert na Woodstocku. I ja robiłam wszystko, żeby przekonać swoich rodziców, żeby jakoś odwiedli ich od tego pomysłu. Oni już wtedy byli koło 80-tki, ale po prostu chcieli przyjechać i koniec dyskusji. No i pojechali. Już po tym koncercie pytam ich: jak im się podobało, a oni: wspaniale, cudownie się dzieci bawią. I byli zachwyceni, naprawdę - mówi artystka w programie.