Depeche Mode i nagrywanie "Sounds of the Universe". "Wszystko poszło gładko"
Formacja Depeche Mode największe triumfy święciła w drugiej połowie lat osiemdziesiątych oraz w kolejnej dekadzie. Nie oznacza to jednak, że w XXI wieku Dave Gahan, Martin Gore i Andrew Fletcher nie mieli nic ciekawego do zaoferowania swoim fanom.
W 2001 roku na rynku ukazał się "Exicter", a cztery lata później "Playing the Angel". Choć nie były to albumy pozbawione wad, to nie zabrakło na nich naprawdę udanych kompozycji (wystarczy wspomnieć: "Dream On", "Freelove", "A Pain That I'm Used To" czy "Precious"). Kolejny album, zgodnie z czteroletnim cyklem, zaplanowano na 2009.
Depesze ponownie połączyli siły z producentem Benem Hillerem, z którym zaczęli współpracować przy okazji wspomnianego "Playing the Angel". Dwunasty krążek powstawał w studiach w Stanach Zjednoczonych: w Kalifornii oraz Nowym Jorku, a prace ruszyły na dobre w maju 2008. Rok wcześniej komponowanie nowych piosenek rozpoczął natomiast Martin Gore, który mocno wciągnął się w kolekcjonowanie starych syntezatorów i automatów perkusyjnych, co miało niebagatelny wpływ na brzmienie następcy "PtA". Muzycy dość szybko uporali się z obróbką zebranego materiału, którego zresztą uzbierało się całkiem sporo.
– Gdy nagrywasz dwunastą płytę Depeche Mode, nie masz przed sobą aż tylu wyzwań i tym bardziej kłopotów. Wszystko poszło gładko, niemal bezproblemowo – przyznał Andrew Fletcher (cytat za książką "Obnażeni. Prawdziwa historia Depeche Mode"). Sesje dobiegły końca w listopadzie 2008 roku.
Miesiąc wcześniej, na Stadionie Olimpijskim w Berlinie w trakcie specjalnej konferencji prasowej, muzycy DM ogłosili szczegóły kolejnej trasy koncertowej, która miała dotrzeć także do naszego kraju. Występ na warszawskim Stadionie Gwardii w maju 2009 nie doszedł jednak ostatecznie do skutku z powodu problemów zdrowotnych Gahana. Grupa przyjechała do Polski dopiero w 2010, ale za to na dwa koncerty w Atlas Arenie w Łodzi.
Pierwszy zwiastun albumu, który zyskał ostatecznie tytuł "Sounds of the Universe" ("Dźwięki wszechświata"), pojawił się w lutym. Do promocji muzycy Depeche Mode wskazali utwór "Wrong", który mocno zaskakiwał i nie był typowy dla twórczości zespołu. Na samej płycie także wyróżniał się swoją odmiennością.
Polecany artykuł:
"Sounds of Universe" kończy 15 lat. Ciekawostki o albumie DM
Krążek "Sounds of the Universe" ukazał się na rynku 17 kwietnia 2009 roku. W rodzinnej Wielkiej Brytanii zadebiutował na drugim miejscu na liście sprzedaży, z kolei w USA – na trzecim. W naszym kraju, co nie było żadnym większym zaskoczeniem, krążek, podobnie jak dwa poprzednie studyjne krążki, trafił na szczyt OLiS-u. Mimo całkiem niezłych recenzji ("The Times" – 4/5, "NME" – 7/10), całość sprzedawała się dość słabo. Nie chodziło jednak o spadek popularności samych Depeszów, a o ogólną tendencję, która obowiązywała wówczas na rynku muzycznym.
Po wydaniu "Sounds of the Universe" zespół wyruszył w trasę "Tour of the Universe", na którą złożyło się ponad 100 występów. Trwała ona prawie dziesięć miesięcy, a ostatni koncert odbył się pod koniec lutego 2010. Całość udokumentowano wydawnictwem "Tour of the Universe: Barcelona 20/21.11.09". Zapis, zgodnie z tytułem, został zarejestrowany w hali Palau San Jordi w Barcelonie. Dodano także film dokumentalny na temat trasy "Most People Just Worry About Hitting the Right Note. Inside the Universe".
Jakie ciekawostki skrywa "Sounds of the Universe"? Sprawdźcie w galerii umieszczonej na samej górze niniejszego artykułu.