W 2014 roku Mark Andes, basista zespołu Spirit zdecydował się pozwać żyjących członków Led Zeppelin o naruszenie praw autorskich. Przedmiotem sporu stał się jeden z najbardziej klasycznych utworów w historii muzyki rockowej, czyli Stairway to Heaven. Andes twierdził, że kompozycja ta przypomina utwór Taurus, który grupa Spirit wydała w 1968 roku, a więc dwa lata przed ukazaniem się klasycznej pieśni Led Zeppelin. Basista działał w imieniu zmarłego w 1997 roku autora Taurus, Randy'ego Californii. W 2016 roku sąd orzekł, że zauważalne są podobieństwa między dwoma utworami, co daje otwartą drogę do procesu, do którego doszło w maju 2016 roku, jednak już miesiąc później rada przysięgłych orzekła, że podobieństwa między utworami nie stanowią naruszenia praw autorskich. Przedstawiciele zmarłego złożyli apelację, jednak w 2020 roku orzeczono wyrok na korzyść Led Zeppelin i wykluczono kolejne odwołania, kończąc tym samym spór o naruszenie praw autorskich.
Carmine Appice o sporze wokół "Stairway to Heaven"
Teraz do sprawy postanowił powrócić Carmine Appice, legendarny perkusista, znany przede wszystkim z gry w zespołach psychodelicznych. To właśnie grupa Vanilla Fudge, której był członkiem, zaprała Led Zeppelin w ich pierwszą trasę koncertową po Ameryce Północnej. Muzyk w wywiadzie dla MisplacedStraws.com ostro stwierdził, że roszczenia zespołu Spirit od samego początku były bzdurne. Muzyk powiedział, że zarówno Page, jak i California użyli podobnego zestawu akordów, jednak Panowie z Led Zeppelin zaaranżowali je tak, że utwór Stairway to Heaven miał szansę stać się klasykiem, a chodziło tu o połączenie tekstu, śpiewu i linii perkusyjnej. Appice przywołał inny przykład, gdy sąd orzekł na niekorzyść pozywającego, choć powinno stać się inaczej. Mowa o sprawie, jaką Ozzy'emu Osbourne'owi wytoczyli Bob Daisley i Lee Kerslake w sprawie nagranych przez nich partii na debiutanckim albumie "Księcia Ciemności".