Shelley Duvall

i

Autor: 0000584/Reporter Robert Altman i Shelley Duvall

Była ikoną, jej życie rozpadło się w gruzy, a jednak wróciła przed kamerę. Los Shelley Duvall to gotowy scenariusz

2023-07-13 14:42

Pod koniec lat siedemdziesiątych jej kariera nabrała rozpędu. Grała u najlepszych reżyserów Hollywood, tworzyła postaci, które pamięta się po dziś dzień. Jej talent doceniło jury Festiwalu w Cannes, gdzie dostała nagrodę dla najlepszej aktorki. Angażowała się także w branży jako producentka. W pewnym momencie jednak odeszła i zamknęła drzwi przed światem. Po dwóch dekadach postanowiła wrócić.

Kiedy pojawiła się z powrotem w mediach po tak długiej przerwie niektórzy nie mogli uwierzyć w przemianę jaka zaszła. Eteryczna piękność, którą zapamiętali z lat siedemdziesiątych dziś wygląda zupełnie inaczej. Zaczęło się od wywiadu w 2016 roku, gdy to popularnego programu telewizyjnego zaprosił ją amerykański celebryta Dr Phil. Aktorkę pokazano tam jako zagubioną i ewidentnie cierpiąca na nieleczone schorzenia psychiczne. Po programie na prowadzącego posypały się gromy za to, że miał wykorzystać Duvall jak zwierzę w cyrku osobliwości, by kontrowersją podbijać oglądalność. W obronie aktorki stanęła między innymi córka Stanley’a Kubricka, dziś także reżyserka, Vivian Kubrick.

Droga do Hollywood zaczęła się dla 18-letniej Duvall niespodziewanie. Na otwarcie wystawy jej ówczesnego chłopaka przyszli ludzie związani z branżą filmową i dosłownie wpadła im w oko, od razu zachęcili ja do wzięcia udziału w castingu. Następnie szybko zauważył ją Robert Altman i obsadził w sześciu kolejnych filmach. To właśnie za rolę w jego „Trzech kobietach” otrzyma nagrodę w Cannes.

Grała także u Woody’ego Allena, jednak kolejny przełom nastąpi na planie „Lśnienia” Stanley’a Kubricka. To film, o którym do dziś powstają artykuły i prace filmoznawcze, jest tyle o nim do opowiedzenia. My skupimy się jednak jedynie na pracy u boku geniusza. Kubrick niekwestionowanie był jednym z najwybitniejszych twórców kina, nie oznacza to jednak, że był pozbawiony wad, wręcz przeciwnie.

Neurotyczny perfekcjonista potrafił na przykład kazać jej podchodzić do jednej sceny aż 127 razy przez 3 tygodnie, aż w końcu będzie dla niego odpowiednia. Można sobie jednie wyobrazić presję na takim planie zdjęciowym. Owszem, efekt jest ponadczasowy, a „Lśnienie” jest rzadkim przypadkiem filmu lepszego od książkowego pierwowzoru (wybacz King, kochamy Cię, ale tutaj jednak nie da się ukryć prawdy), jednak wiedząc co przechodziła Duvall na planie zaczyna się mieć wątpliwości czy jej załamanie i strach na ekranie są jeszcze grą aktorską, czy może już realnym stanem spowodowanym warunkami pracy.

- Jak na osobę tak czarującą, wręcz kochaną potrafi robić naprawdę okrutne rzeczy podczas filmowania – wspominała po latach ten czas w rozmowie z twórcami filmu „Stanley Kubrick: A Life in Pictures”. Dodawała, że wyniosła z tego naprawdę wiele, ale drugi raz nie zdecydowałaby się przez coś takiego przechodzić.

Jednak problemy nie skończyły się wraz z zakończeniem produkcji. Po premierze „Lśnienia” jej rolę skrytykował Stephen King, określając ją jako przykład mizoginii, („jest tam tylko po to by płakać i krzyczeć”) a jego głos został wsparty przez część krytyki. Duvall roku premiery była nawet nominowana do Złotej Maliny, w kategorii najgorszej aktorki. Nie mogło być to łatwe dla kobiety, która aż tyle nerwów zostawiła na planie, a potem jeszcze jej za to dorzucono na plecy ciężar krytyki. Ludzie nie zasługują na sztukę, co najlepiej kiedyś miał opisać aforyzmem Artur Schopenhauer: „Pełno na ziemi ludzi, co nie zasługują by do nich mówić”. Mimo rozpoznawalności, ról u najlepszych oraz związków ze znanymi osobistościami, jak choćby Paul Simon i Dan Gillory, nie udało jej się zgromadzić majątku, z którego znane są inne hollywódzkie ikony.

Po kilkuletniej przygodzie z produkcją filmową i ostatniej roli w 2002 roku (film „Manna from heaven”) Duvall wycofała się zupełnie z życia publicznego i zaszyła w rodzinnym Teksasie. Dopiero wywiad z Dr Philem przypomniał o jej istnieniu i rozpoczął spekulacje o jej zdrowiu. Jednak 20 lat później wróciła przed kamerę i w marcu 2023 pojawił się niezależny film grozy „The Forest Hills” gdzie zagrała jedną z ról.

Gdy rozmawiała z dziennikarką „People”, która odwiedziła ją w domu, wydawała się być w zupełnie dobrym zdrowiu, a jej ostatnia rola przyniosła aktorce sporo radości. Przytoczyła nawet losy innej aktorki, Jessici Tandy.

- Ona zdobyła Oskara mając 80 lat. Wciąż jeszcze mogę wygrać – mówiła, a my mocno trzymamy kciuki, by branża i krytyka nadrobiły stracony czas.