Lider The Jam: "Beatlesi rozpadli się w odpowiednim czasie"
The Beatles to jeden z najważniejszych zespołów nie tylko w historii rocka, ale w ogóle muzyki. Choć Czwórka z Liverpoolu działała na scenie tylko przez dekadę, pozostawiła po siebie wybitne albumy i dziesiątki kultowych utworów. W maju 1970 roku na rynku pojawił się krążek 'Let it Be", który okazał się ostatnim studyjnym wydawnictwem sygnowanym przez Beatlesów.
Wiele osób do dziś się zastanawia, co by było gdyby grupa przetrwała i nagrywała w kolejnych latach. Paul Weller, brytyjski muzyk i założyciel formacji The Jam, przyznał jednak ostatnio, że Beatlesi rozpadli się w... odpowiednim czasie. Dlaczego?
– The Beatles wyznaczyli punkt odniesienia, jeśli chodzi o właściwe podejście do muzyki. Idziesz dalej i eksperymentujesz. Trzeba powiedzieć, że rozpadli się we właściwym czasie. Wtedy byłem zdruzgotany, ale teraz cieszę się, że tak się stało. Wyobraź sobie, że przechodzą przez synth pop w latach osiemdziesiątych. To byłoby coś szokującego – powiedział Weller w wywiadzie dla "Mojo".
W tej samej rozmowie lider zespołu The Jam przyznał, że twórczość Czwórki z Liverpoolu odcisnęła na nim olbrzymie piętno. – Mama i tata posiadali rock'n'rollowe płyty Chucka Berry'ego, Little Richarda i Elvisa, które uwielbiałem, ale The Beatles... Nie jest przesadą stwierdzenie, że zmienili świat wielu ludziom, w tym mnie. Dzięki nim dostrzegłem inne możliwości. Oni sprawili, że pomyślałem o innych rzeczach, że nie istnieje tylko to małe miasteczko, że za jego murami jest świat, którego chcę być częścią. Chcę widzieć, czuć i doświadczać. Beatlesi umożliwili odkrywanie życia normalnym ludziom… Ludziom takim jak ja.