Iwona Wieczorek – tajemnica, która żyje własnym życiem
Iwona była zwyczajną dziewczyną. Lato 2010, impreza ze znajomymi w Sopocie, zgrzyt towarzyski, samotny powrót przez nadmorski park do domu w Gdańsku. Ostatni raz widziana nad ranem na monitoringu. Idzie szybko, pewnym krokiem. Kamery ją jednak tracą, a Polska zaczyna swoją największą zagadkę XXI wieku.
ZOBACZ: Podsumowanie śledztwa w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Wszystko, co wiadomo
Od tamtej pory były teorie o gangach, przypadkowych mordercach, byłych partnerach, układach mafijnych, a nawet… seryjnych zabójcach kobiet. Byli wróżbici, jasnowidze, świadkowie, media śledcze, programy kryminalne. I nic. Nie ma Iwony. Nie ma ciała. Nie ma winnego.
Nie tylko Iwona. Inne kobiety, inne miasta, ten sam dramat.
Ewa Tylman – Poznań, 2015
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015, wracając z firmowej imprezy integracyjnej. Ostatnio była widziana niedaleko ulicy Mostowej przed mostem św. Rocha w Poznaniu. W drodze powrotnej kobiecie towarzyszył kolega, Adam Z., któremu postawiono zarzut zabójstwa[2].
Zaginionej szukała rodzina, policja oraz detektyw bez licencji Krzysztof Rutkowski, a sprawa osiągnęła rozgłos w całej Polsce.
Pojawiały się różne wersje zdarzeń, między innymi głosząca, jakoby zaginiona powróciła do centrum Poznania. Pojawił się również rzekomy porywacz, który miał żądać od rodziny Ewy Tylman gratyfikacji finansowej, w zamian za wskazanie miejsca jej pobytu.
W lipcu 2016, ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni, znaleziono jej ciało pływające w Warcie.
Proces w sprawie zaginięcia Ewy Tylman. Oskarżony Adam Z.
Ze względu na znaczny rozkład zwłok biegli nie byli w stanie jednoznacznie określić przyczyny śmierci. Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z. zepchnął Ewę Tylman ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Zarzucane mu przez prokuraturę zabójstwo z zamiarem ewentualnym jest zagrożone karą do 25 lat więzienia lub dożywociem.17 kwietnia 2019 Adam Z. został nieprawomocnie uniewinniony od zarzucanego mu czynu. 23 stycznia 2020 Sąd Apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
To już trzeci wyrok uniewinniający Adama Z. wydany przez poznański sąd okręgowy. Adam Z. został uniewinniony od zarzutu zabójstwa Ewy Tylman - orzekł we wtorek 25 marca 2025 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu.
Katarzyna Zowada – Kraków, 1998
Katarzyna była studentką. Zaginęła w zwyczajny dzień. 12 listopada 1998 roku zgłoszono zaginięcie studentki. W dniu zaginięcia dziewczyna miała spotkać się z matką u lekarza na Osiedlu Uroczym o godzinie 18:00, lecz nigdy tam nie dotarła.
Po miesiącach wyłowiono… jej „skórę”. 6 stycznia 1999 roku fragmenty zwłok Katarzyny Zowady znalazła załoga pchacza „Łoś”. Pływając statkiem niedaleko stopnia wodnego Dąbie na Wiśle w Krakowie nagle stracił prędkość.. Załoga sprawdzając co się stało, znalazła, jak się okazało ludzką skórę okręconą wokół śruby napędowej. Następnego dnia załoga powiadomiła Policję o znalezisku. Fragmenty ciała, w tym nogę wyłowiono tego samego dnia.
Zaginięcie Katarzyny Zowady. Sprawa "łowcy skór"
Zakładano, że morderca mógł być rzeźnikiem lub lekarzem. Psychologowie przyjęli, że zabójca celowo wybrał tę studentkę, gdyż, będąc osobą samotną cierpiącą na depresję, stanowiła łatwą ofiarę. Przez lata sprawa była ubrana w legendę o szaleńcu „z Krakowa”. 4 października 2017 r. zatrzymano podejrzewanego w tej sprawie Roberta Janczewskiego, 52-letniego mieszkańca Krakowa zwanego przez znajomych i sąsiadów dziwakiem. Robert Janczewski został zgłoszony jako podejrzewany przez do dziś anonimowego informatora.
Wyrok dla "łowcy skór" . Czy sprawiedliwości stało się zadość?
14 września 2022 roku Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Roberta Janczewskiego na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Zarówno rozprawy, jak i przytoczenie powodów wyroku odbyło się z wyłączeniem jawności. Wyrok nie był prawomocny, a jeden z obrońców oskarżonego złożył apelację.
31 października 2024 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie zmienił wyrok pierwszej instancji i uniewinnił Roberta Janczewskiego w oparciu o zasadę in dubio pro reo (“W przypadku wątpliwości na korzyść oskarżonego”) oraz nakazał zwolnienie go z aresztu śledczego, w którym tymczasowe aresztowanie trwało siedem lat.
Joanna Gibner – Bydgoszcz, 1995
Joanna Gibner zginęła, mając zaledwie 23 lata, w tragicznych okolicznościach. Do zbrodni doszło w 1996 roku, kilka tygodni po ślubie Joanny z Markiem W. Pobrali się szybko, po bardzo krótkiej znajomości. Marek W. w dniu ślubu miał 21 lat. Joanna była 2 lata starsza.
Krótko po ślubie Joanna Gibner przyjechała do swojej matki, pani Danuty. Żaliła się na męża, który próbował ją udusić. Ledwo minęło kilka tygodni od zaślubin, a 23-letnia Joanna zaczynała coraz częściej mówić o rozwodzie. Wtedy przepadła bez śladu.
W tej sprawie nakreślono wiele hipotez. Jak podaje portal zaginieniprzedlaty.com, według jednej z nich, kobieta po raz kolejny kłóciła się z mężem. Około godziny piętnastej wyszła z domu. Tak twierdził jej mąż- Marek W. Nie ma jednak żadnego świadka, który może to potwierdzić. Kolejną hipotezą był jej wyjazd nad morze albo za granicę. Bez wątpienia, pojawiły się także przypuszczenia, że zaginiona nie żyje.
Zabójstwo Joanny Gibner. Przełom po 24 latach
Prawda wyszła na jaw we wrześniu 2003 roku. Jak dodaje portal zaginieni, nowa Konkubina Marka W. niespodziewanie zgłosiła się na policję i postanowiła przerwać zmowę milczenia. Zeznała, że podczas kłótni Marek W. zagroził, że zrobi jej to samo, co zrobił ze swoją żoną. Joanna Gibner została zamordowana.
Po 24 latach nastąpił przełom. W sprawę zaangażował się płetwonurek Marcel Korkuś. To właśnie on znalazł w rzece ciało Kacperka z Nowogrodźca. 27 maja 2020 roku wyłowił z jeziora torbę, w której były szczątki Joasi. Pani Danuta mogła godnie pochować swoją córkę.
Jowita Zielińska, kujawsko- pomorskie 2024
Do zaginięcia Jowity Zielińskiej doszło 6 lipca ubiegłego roku. Kobieta wstała jak zawsze około godziny 5:00 rano. Pracowała w oddalonym o 15 km sklepie mięsnym, do którego dojeżdżała dwoma środkami transportu. Z domu wyjeżdżała rowerem, by 5 km dalej, w miejscowości Rogowo przesiąść się na busa, którego prowadził jej znajomy, Leszek. Mężczyzna mieszkał w Rogowie i codziennie dojeżdżał do miejscowości, w której mieścił się sklep mięsny. Co istotne, był zatrudniony w ubojni należącej do tego samego właściciela, dlatego naturalne było, że Jowita i Leszek podróżowali razem w obie strony.
Ostatnia podróż z pracy i pierwsze niepokojące sygnały
Jak tłumaczy Olga Herring w swoim podcaście, w dniu 6 lipca Jowita Zielińska skończyła pracę o 12.30. Jak co dzień, do Rogowa swoim busem podwiózł ją Leszek. Mężczyzna widział, jak kobieta wsiadła na swoją damkę i wyruszyła do Lisin. Jak wkrótce się jednak okazało, do domu nie wróciła.
O nieobecności Zielińskiej w mieszkaniu w Lisinach, teściów Jowity poinformowała jej szwagierka – Sandra. Małżeństwo było akurat w Toruniu. Gdy do wieczora, okazało się, że 31-latki nadal nie ma w domu, a jej telefon jest wyłączony, państwo Zielińscy postanowili jak najszybciej wrócić z Torunia do Lisin i zacząć poszukiwania.
Podczas ostatnich działań poszukiwawczych, które odbyły się 29 marca 2025 roku, sprawdzono obszar o powierzchni aż 591 hektarów, w tym dwa akweny wodne. W akcji uczestniczyło ponad 200 osób, jednak mimo tak szeroko zakrojonych działań, nie udało się odnaleźć żadnych nowych śladów. Za przekazanie informacji, które pomogą w rozwiązaniu zagadki zaginięcia, przewidziano nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych. Dodatkowe 10 tysięcy złotych dołożyły Olga Herring oraz kanał „Ślady”, który zajmuje się sprawami zaginięć w Polsce. Łączna kwota nagrody to obecnie 20 tysięcy złotych.
11 teorii na temat zaginięcia Iwony Wieczorek. Co stało się z nastolatką? [GALERIA]