Nie jest to jeszcze oficjalna polityka, na razie użytkownicy donoszą o różnych liczbach reklam, które pojawiają się przed filmami, gdy korzystamy z usługi bezpłatnie. Do niedawna była to jedna, maksymalnie dwie. Teraz jednak można przeczytać na forach, oraz zobaczyć zrzuty ekranu, gdzie ta liczba jest kilkukrotnie wyższa. Rekord to 11.
Serwis zabrał już głos w tej sprawie. YouTube za pośrednictwem Twittera przekonuje, że może to dotyczyć jedynie reklam z rodzaju „bumper ads”, czyli najkrótszych. Maksymalny czas takiej reklamy to około 6 sekund, zatem nawet duże ich spiętrzenie nie powinno być aż tak uciążliwe. Oczywiście, jak zawsze, kierują zainteresowanych do narzędzia internetowej obsługi klienta.
Zajmujący się stricte newsami ze stajni Google portal zatytułowany 9to5Google opublikował wiadomość z biura prasowego firmy, gdzie czytamy:
„Przeprowadziliśmy mały globalny eksperyment z różną ilością reklam w blokach przed dłuższymi filmami oglądanymi na podłączonych do aplikacji telewizorach. Naszym celem jest zapewnić odbiorcom lepszą rozrywkę poprzez zmniejszenie ilości przerw. Ten mały eksperyment już się zakończył.”
Temat reklam przed i w trakcie filmów w sieci jest ostatnio szczególnie gorący, po tym jak Netflix zapowiedział utworzenie tańszej wersji swojej subskrypcji, która wprowadza reklamy.