Dlaczego jesienią i zimą częściej chorujemy? Wbrew pozorom, nie chodzi tylko o niską temperaturę

2025-12-01 12:04

Gdy dni robią się krótsze, a poranki zaczynają pachnieć wilgocią i chłodem, wielu z nas ma wrażenie, że infekcje czyhają na każdym kroku. Ale czy to naprawdę sama pogoda tak daje nam w kość? Okazuje się, że sprawa jest znacznie bardziej zawiła, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Poznaj największe zagrożenia jesienno-zimowego sezonu.

Dlaczego jesienią i zimą częściej chorujemy?

i

Autor: Freepik.com

Jesienno-zimowy sezon chorobowy to temat, który co roku wraca jak bumerang. I choć przez lata obwiniano głównie temperaturę, współczesne badania i codzienna praktyka pokazują, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Zimno oczywiście sprzyja przeziębieniom, ale bardziej jako "wspólnik" niż główny winowajca. Prawdziwe zamieszanie robi tu zupełnie coś innego – nasze codzienne nawyki, brak słońca, a nawet… ogrzewanie w mieszkaniach.

Mniej słońca, mniej odporności

Kiedy dni skracają się w takim tempie, że człowiek ledwo zauważa, kiedy naprawdę jest jasno, organizm zaczyna pracować inaczej. Brak naturalnego światła wpływa na poziom witaminy D, którą często nazywa się tarczą odporności. Gdy jej brakuje, łatwiej łapiemy infekcje, a organizm reaguje wolniej, jakby działał na pół gwizdka.

Do tego dochodzi sezonowy spadek nastroju – niby błahostka, ale stres i zmęczenie potrafią naprawdę namieszać w układzie odpornościowym. No i proszę bardzo: mamy gotowy przepis na częstsze chorowanie.

Zamknięte pomieszczenia to raj dla wirusów 

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że jesień i zima to czas, w którym zwyczajnie więcej przebywamy w zamkniętych przestrzeniach. W pracy, w autobusie, nawet w domu – okna rzadziej są otwierane, a powietrze krąży w kółko jak w pudełku.

Efekt? Jeśli ktoś w pobliżu kaszlnie czy kichnie, to wirusy mają o wiele większe pole manewru. Bliskość ludzi, brak wentylacji, suche powietrze z kaloryferów, które dodatkowo podrażnia śluzówki – zestaw dość niefortunny. I właśnie wtedy wirusy typu RSV, grypa czy przeziębienia rozprzestrzeniają się błyskawicznie. 

Suche powietrze – cichy sabotażysta

Ogrzewanie to błogosławieństwo, ale i podstępny przeciwnik. Wystarczy kilka dni intensywnego grzania, żeby śluzówki nosa zaczęły robić się suche jak pieprz. A śluzówki to pierwsza linia obrony przed wirusami – kiedy tracą nawilżenie, dosłownie otwierają drzwi intruzom.

Nie pomaga też nagłe przechodzenie z zimna do ciepłego pomieszczenia – organizm reaguje na to jak na niezbyt udany żart. Takie skoki temperatur dodatkowo osłabiają naturalne mechanizmy obronne.

Nawyki też mają wpływ na odporność 

Jesień i zima to moment, kiedy częściej odpuszczamy sobie ruch – bo zimno, bo ciemno, bo zwyczajnie nam się nie chce. A brak aktywności fizycznej obniża odporność szybciej, niż myślimy.

Do tego dochodzą cięższe posiłki, słodkie przekąski, nieco więcej kawy i herbaty… Słowem: komfort ponad wszystko, ale organizm w takiej konfiguracji nie radzi sobie najlepiej.

Choć łatwo obwinić temperaturę, prawda jest taka, że jesienne i zimowe infekcje są skutkiem mieszanki różnych czynników. Czy da się temu zaradzić? Oczywiście, choć nie ma tu magicznego przepisu. Warto nawilżać powietrze, ruszać się choćby trochę, zadbać o witaminę D i nie zapominać o wietrzeniu. Niby drobiazgi, ale w tej porze roku to właśnie detale mają kluczowy wpływ na nasze zdrowie i dobre samopoczucie. 

Co jest zdrowe? Katarzyna Bosacka
Źródło: Dlaczego jesienią i zimą częściej chorujemy? Wbrew pozorom, nie chodzi tylko o niską temperaturę