Napoje energetyczne zdobyły popularność w Polsce w ciągu niespełna dwóch ostatnich dekad. To stosunkowo krótki czas, jeśli weźmie się pod uwagę to jak wiele go trzeba do przeprowadzenia naprawdę wnikliwych badań.
- Uważa się, że mniej więcej 30 procent osób w wieku licealno-studenckim spożywa napoje energetyczne więcej niż raz na tydzień. To zdecydowanie za dużo – mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową neuropsycholog dr hab. Paweł Krukow z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
W większości napojów możemy znaleźć cztery kluczowe substancje: kofeinę, cukier lub jego zamienniki, taurynę oraz witamin z grupy B. Taka mieszanka oczywiście może nam dodać energii, rozbudzić i ułatwić koncentrację, jednak może stać się bardzo zdradliwa. Dr Kathleen Miller z Instytutu Badania Uzależnień na Uniwersytecie Buffalo przekonuje, że skutki takiego „kopa” mogą być wręcz śmiertelnie niebezpieczne.
- Przyjęcie odpowiednio wysokich poziomów i mam tu na myśli naprawdę wysokie, jak 500mg kofeiny, czyli odpowiednik pięciu filiżanek kawy, prowadzi do zatrucia kofeinowego – tłumaczy w rozmowie z centrum leczenia uzależnień Avenues – Występują bóle głowy, drgawki, palpitacja serca i niestrawność. Przy odpowiednio wysokich poziomach kofeina może nawet doprowadzić do udarów, manii, halucynacji, a nawet wylewów.
Polski naukowiec dodaje do tego ryzyko zaburzeń psychicznych, które wynika ze zmian w aktywności mózgu. Stymulowany energetykami regularnie i przez długi czas ośrodek nerwowy może zmienić się w sposób nieprzewidywalny i niebezpieczny.
- Nie zalecalibyśmy 15-latkowi picia 2-3 espresso dziennie. A puszka popularnego napoju energetycznego zawiera tyle kofeiny, co dwie filiżanki mocnej czarnej kawy. Plus zwykle mnóstwo cukru i inne składniki, których w kawie nie ma - porównuje Krukow.
Lekarze oraz naukowcy zwracają uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo, które dotyczy zarówno młodzieży jak i dorosłych. Od początku pojawienia się na rynku energetyków wraz z nimi zaczęły powstawać i zdobywać popularność drinki mieszające je z alkoholem. To prawdziwie wybuchowa mieszanka, która może między innymi skutkować lukami w pamięci, utratę świadomości i koordynacji ruchów, czyli coś jak pigułka gwałtu, którą dobrowolnie przyjmujemy. W skrajnych przypadkach mieszanka tego typu może wywołać zawał serca lub wylew krwi do mózgu.
W kuluarach sejmowych trwa dyskusja na temat ograniczania reklam i dostępności takich produktów tak, by w miarę możliwości odciąć od nich młodzież. Zwolennicy argumentują, że brak reklamy i dostępność od 18 lat ograniczą spożycie i pomogą zatrzymać modę. Przeciwnicy widzą w tym zagrożenie dla swobody rynku oraz odbierania konsumentom ostatecznego prawa do decydowania o tym, co spożywają.
Polecany artykuł: