Ludzie odpowiedzialni za wygląd i rodzaj atrakcji parku rozrywki Walta Disney'a nazywani są "Imagineers" czyli inżynierowie wyobraźni. Opisujący ich pracę w swojej książce "Pirates of the Caribbean: From the Magic Kingdom to the Movies" Jason Surrell wspomina, że gdy sztuczne kościeje nie spełniły oczekiwań, twórcy sięgnęli do swoich kontaktów w UCLA Medical Center i pozyskali pomoce anatomiczne z prawdziwych dawców. Z czasem, gdy produkcja sztucznych szkieletów się poprawiła, ponoć wymieniono te prawdziwe na nowe, a te zwrócono do miejsc pochodzenia w celu odpowiedniego pochówku.
Nie brakuje jednak dociekliwych, którzy przekonują, że nie wszystko zostało zwrócone i wśród dekoracji trasy pirackiej są poukrywane fragmenty ludzkich kości. Jedna z miejskich legend głosi nawet, że jeden Imagineers miał przekazać po śmierci swoją czaszkę do użytkowania w takiej formie. Jednak nie znajdziemy potwierdzenia takich informacji na oficjalnych stronach parku.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy branża rozrywkowa sięga po prawdziwe zwłoki jako scenografię. Głośny horror "Duch" z 1982 roku wykorzystał prawdziwe szkielety do jednej ze scen. Ponoć było to tańsze niż zamówienie sztucznych odpowiedników. Grająca w scenie ratowania się z błota pełnego trupów aktorka nie wiedziała z początku, że są one prawdziwe. Większość ekipy także nie była tego świadoma.
Innym przypadkiem było opisywane m.in. przez National Geographic wykorzystywanie do malowania obrazów przez francuskich mistrzów pigmentu zawierającego sproszkowane szczątki mumii. Pozyskiwano je z Egiptu, gdzie sprzedawane były bogatym turystom przez lokalnych mieszkańców rabujących grobowce w poszukiwaniu kosztowności.