Przygoda SIQ zaczęła się od coveru „Love Shack” grupy B52’s, który Acid Drinkers nagrali na album „Fish Dick Zwei”. Kawałek wraz z teledyskiem zdobył szturmem serca fanów rocka i metalu w całej Polsce, a szczególnie wybiła się w nim Brachaczek, która doskonale odśpiewała partie Kate Pierson. Sam w sobie kawałek jest ponadczasowym przebojem, ale Kwasożłopy w swojej interpretacji dodali mu ciężaru i chropowatośći, natomiast wokalistka nie pozwoliła zgubić wgryzającej się w ucho melodii.
Po tej współpracy Ślimak i Anna postanowili kontynuować muzyczną współpracę. Tak powstał SIQ. Od czasu ich debiutu w 2016 roku zdążyli odwiedzić największe rockowe festiwale, byli w trasach także z Acid Drinkers i Hunterem. Teraz poinformowali, że mają już w pełni gotowy materiał na drugi album.
- W końcu zebraliśmy się w sobie i nagraliśmy drugą płytę – piszą muzycy w oficjalnym komunikacie - Dzięki środkom zebranym w zbiórce zamierzamy opłacić studio nagraniowe, produkcję fizycznych nośników płyty i zrealizować teledysk.
O tym, jak będzie brzmieć album można się przekonać słuchając choćby coveru „Idź Precz” z gościnnym udziałem Vogga z Decapitated i Machine Head), który grupa nagrała w pandemii. On także pojawi się na płycie.
No dobra, skoro wszystko jest takie fajne i dobre, to skąd gniew części fanów? Obecny kształt rynku muzycznego niestety zrzucił na muzyków absolutną większość kosztów związanych z produkcją i promocją muzyki. Nie ma już mitycznych panów z cygarem i walizką pieniędzy, którzy chodzą po klubach, wyciągają obiecujące kapele, mówiąc „masz tu na nagranie płyty, zrobimy z ciebie gwiazdę, a ty zarobisz na trasach koncertowych i tantiemach”. To mit, od lat to już tak nie działa.
Wytwórnie mogą wesprzeć artystów w produkcji fizycznych nośników i użyć swoich kanałów do promocji, jednak cały ciężar nagrania (i wszystkich kosztów pobocznych), przygotowania do druku, tłoczenia, organizacji promocji w mediach i wreszcie koncertów spoczął na muzykach. Biorąc pod uwagę fakt, że CD sprzedają się coraz słabiej, zyski z cyfrowej muzyki są wciąć niewielkie, a koncerty obciążone są sporym ryzykiem (coraz częściej kluby wymagają by to zespół im zapłacił za możliwość zagrania, a swój zysk i zwrot kosztów oparł na sprzedaży biletów) – artystom, którzy nie mają za sobą naprawdę potężnych mecenasów nie pozostaje zbyt wiele narzędzi. Część wykorzystuje akcje crowdfundingowe do zebrania środków na nagrania, inni finansują to sami i korzystają ze zrzutek jako formy dystrybucji do zainteresowanych.
Wezwania do takich zbiórek niestety jednak mogą wywołać negatywne reakcje publiczności. Przytoczmy tylko kilka opinii, które pojawiły się na Facebooku po ogłoszeniu zbiórki.
- Tak obiektywnie, może twórczość SIQ jest tak niszowa, że nie ma za bardzo dużego zainteresowania? Twórzcie, bo muza ma "iść" z serca, a nie z chęci monetyzacji ale numer z tą zrzutką? Chyba o jeden most za daleko…
- Nie chce nikogo obrażać ale żebractwo aktorów muzyków artystów którzy biorą po parędziesiąt tysięcy za występ kilka tysięcy za godzinę nagrań proszą o datek ludzi z najniższą krajową.Wstyd i żenada! Jakoś Titus czy Litza nie proszą tylko zapieprzają w kilku projektach.
- Nie wnikam w to, czego nie wiem. A nie wiem ile mają pieniędzy i jakich mają znajomych. Dla mnie ważne jest tylko to, co do mnie dociera, to jaki wizerunek sobą tworzy ten zespół. No i tu się zgadzam z Tobą, że tworzy to wizerunek żenady. Hej, jesteśmy zespołem SIQ, jesteśmy tak niepopularni, że gramy już z dziesięć lat i nie stać nas na nagranie płyty.
Oczywiście dyskusję zawsze można spuentować prostym „nie popierasz – nie płać” i tyle, jednak warto odnotować, że w ciągu ostatnich lat zbiórki i zrzutki w internecie przestały być tak dobrze postrzegane przez wiele osób. Nie są już odbierane jako możliwość dołożenia przez fanów cegiełki do nowej porcji muzyki od ulubionego artysty, a coraz częściej określane jako „żebranina”.
Trudno tu będzie znaleźć złoty środek szczególnie, że w dobie słuchania muzyki z serwisów streamingowych (a te bardzo niechętnie dzielą się zyskami) oraz coraz trudniejszego dostępu rocka do mediów tradycyjnych (to tutaj można zarobić z tantiem) artystom po prostu powoli kończą się możliwości. Historia pokazuje, że wiele znanych i dobrych grup rozpadło się z powodu braku finansów, czy to na starcie, czy po kilku płytach z braku zysków i możliwości łączenia gry z inną pracą zawodową. Dlatego zachęcamy do słuchania i wspierania artystów, szczególnie tych, którzy własnymi siłami walczą o swój sukces.
Polecany artykuł: