Depeche Mode

i

Autor: Rex Features/East News Dave Gahan podczas koncertu

Producent Depeche Mode o pracy z nimi: "To było jak terapia małżeńska"

2023-06-09 14:39

Dla wielu fanów i krytyków tworzenie muzyki jest dokładnie tym, o czym swego czasu śpiewał Dire Straits: kasa za nic i dziewczyny za darmo („Money for Nothing"). Tymczasem praca w studio nie zawsze jest wesołym tyglem pomysłów, gdzie można bez końca eksperymentować i bawić się dźwiękami niczym klockami lego. Czasami, a nawet bardzo często, produkcja płyty i ucieranie się koncepcji produkcyjnych przypomina mecz wolnej amerykanki, w którym każdy zawodnik jest przeciwko reszcie. Dlatego właśnie praca w studio to zawsze ważny sprawdzian trwałości składu i niestety nierzadko dochodzi do tego, że po nagraniach dochodzi do pożegnań.

Jeśli nazwisko Jamesa Ellisa Forda nic Wam nie mówi spieszymy z wyjaśnieniem. To ważna postać w świecie muzyki, jednak najczęściej stoi z tyłu. Jego własny rockowy projekt Simian zakończył działalność, a jego elektroniczne dziecko, Simian Mobile Disco jest w stanie uśpienia. Ford jednak znany jest przede wszystkim ze współpracy jako producent z takimi gwiazdami jak Florece and the Machine, Gorillaz, Peto Shop Boyz oraz Depeche Mode i właśnie o współpracy z tymi ostatnimi opowiadał podczas swojego wywiadu dla portalu NME.

Można powiedzieć, że asystował przy narodzinach „Memento Mori” z 2023 roku oraz wcześniejszym „Spirit”. To właśnie przy tym albumie praca miała być najtrudniejsza ze względu na nastroje między muzykami.

- Wszyscy byli wtedy w okropnym miejscu, klimat był dziwny, ludzie się nie dogadywali – mówił w rozmowie z dziennikarzami – przez większość czasu wyglądało to jak terapia małżeństwa, która miał zapobiec kompletnemu wykolejeniu się projektu i rozpadowi grupy.

Pięć lat później słynne elektroniczne trio stanie się duetem. Wraz ze śmiercią Andy'ego Fletchera odejdzie spora część kompozytorskiej i producenckiej siły Depeche Mode. Miał 60 lat, co nie jest na dzisiejsze normy aż tak podeszłym wiekiem. Dave Gahan i Martin Gore nie mogli być na coś takiego przygotowani, a jednak pracę nad ostatnim albumem grupy Ford wspomina jako pozytywne, choć oczywiście naznaczone cieniem utraty przyjaciela.

- Wszyscy zgodziliśmy się przy tym pracować słuchając nagrań demo, ale niestety Andy Fletcher odszedł, co było szokiem dla wszystkim – opowiada producent – Nie spodziewałem się, że płyta powstanie, ale Martin i Dave uważali, że najlepszą rzeczą, jaką mogą zrobić to pracować dalej. Było to słodko-gorzkie i interesujące doświadczenie. W cieniu otarcia się o śmiertelność Martin i Dave zaczęli reperować własne relacje i wyglądali dawno zaginieni bracia. Nadrabiali stracony czas, rozmawiali ze sobą otwarcie, nawet napisali piosenkę razem.

Płyta „Memento Mori” jest wzruszającym rozliczeniem się z pamięci po zmarłym przyjacielu, pełnym refleksji nad przemijaniem i kruchością życia. Szkoda, że dopiero tragedia pozwoliła się zbliżyć znów do siebie artystom, którzy przecież razem zakładali ten zespół. Ta sytuacja jednak mówi wiele o naturze człowieka i tym jak w obliczu ostateczności potrafimy się zmieniać, wybaczać, próbować naprawiać dawne błędy.

Depeche Mode - 5 ciekawostek o albumie “Songs Of Faith And Devotion” | Jak dziś rockuje?