Zespół Pink Floyd pojawił się na rynku muzycznym w połowie lat 60., a jego skład początkowo tworzyli Syd Barrett, Roger Waters, Nick Mason i Richard Wright. Niestety, z czasem pierwszy lider formacji zaczął pogrążać się w nałogu narkotykowym, a jego miejsce zaczął wypełniać gitarzysta i wokalista David Gilmour, który w końcu oficjalnie dołączył do składu, podczas gdy Barrett został z niego usunięty.
Formacja działała w kształcie Waters-Gilmour-Mason-Wright aż do 1985 roku i nagrała tak słynne albumy, jak The Dark Side of the Moon, Wish You Were Here czy The Wall. W połowie lat 80. w atmosferze konfliktu z zespołu odszedł Waters i choć basista próbował za wszelką cenę sprawić, by Pink Floyd całkowicie przestało istnieć, to Gilmour zdecydował się pociągnąć legendę dalej. Grupa działała jako trio, z przerwami, do 2014 roku, gdy ukazał się jej ostatni album - The Endless River. David i Nick powrócili jednorazowo w 2022 roku, by charytatywnym singlem Hey, Hey, Rise Up! wesprzeć zaatakowaną przez wojska rosyjskie Ukrainę. Wydaje się jednak, że rozdział pod tytułem "Pink Floyd" jest już - i raczej pozostanie - zamknięty. Jednak czy aby na pewno?
Świat czeka na powrót Pink Floyd?
Fani i fanki grupy - w tym również Ci, którzy nie mieli szansy nigdy zobaczyć jej na żywo - wciąż liczą na to, że Waters i Gilmour zakopią topór wojenny i jeszcze kiedyś staną razem na scenie - jak to miało miejsce w 2005 roku na Live 8. Sam basista całkiem niedawno w rozmowie z Reuters powiedział, że nie widzi w ogóle sensu, by coś takiego zrobić wskazując, że przepaść między nim a Davidem jest chyba jednak zbyt duża, a do tego nie żyje już Wright.
ZOBACZ TAKŻE: Roger Waters o szansach na powrót Pink Floyd
Dużo bardziej przychylnym okiem na potencjalny powrót Pink Floyd patrzy Nick Mason. Perkusista już nie raz dawał do zrozumienia, że bardzo chętnie zagrały jeszcze z Davidem i Rogerem, wygląda jednak na to, że i on traci już nadzieje na taki obrót spraw. Artysta myśli więc o tym, by wskrzesić słynny zespół w nieco inny sposób? W wywiadzie dla "The Sunday Mirror" Mason powiedział, że jest naprawdę zafascynowany możliwościami, jakie daje sztuczna inteligencja i sam jest bardzo ciekaw tego, jak ta mogłaby się sprawdzić w przypadku jego dawnej formacji. Artysta wyraźnie daje do zrozumienia, że jest za tym, by kiedyś Pink Floyd zagrało pokaz w stylu "ABBA Voyage", a nawet duma, czy AI byłaby w stanie stworzyć zupełnie nową muzykę na podobieństwo tej, którą dawniej nagrywał zespół.
Co ciekawe, już wcześniej pozytywnie o występie Pink Floyd jako awatary wypowiadał się Gilmour. Czy Panom uda się przekonać do tego Watersa i spadkobierców Syda Barretta?
Byłoby fascynujące zobaczyć, co AI mogłaby zrobić w temacie nowej muzyki. Jeśli spróbowałbyś to przedstawić jako coś w rodzaju „Gdzie Pink Floyd skończył po tym wszystkim”, to należałoby stworzyć za pomocą AI sytuację, w której David i Roger znów zostaliby przyjaciółmi. Moglibyśmy być jak ABBA, kiedy skończymy z tym - mówi Mason w rozmowie.