Muzyka jest wieczna, jednak jej twórcy już nie. Sprawa robi się nieco skomplikowana, gdy mamy na myśli artystów, będących członkami danych zespołów. Grupy takie muszą podjąć w tej sytuacji decyzję, czy kontynuować działalności po śmierci jednego z kluczowych członków, niekiedy będącego również założycielem, czy zdecydować się zejść ze sceny. Ostatni czas pokazuje nam jednak, że formacje próbują na nowo odnaleźć się na rynku - po śmierci Andy'ego Fletchera nowy album wydał zespół Depeche Mode, który obecnie działa jako duet. Tak samo formacja Foo Fighters zdaje się właśnie rozpoczęła nowy rozdział w swojej działalności, pomimo nagłej śmierci w 2022 roku perkusisty Taylora Hawkinsa. W marcu tego roku natomiast zmarł Gary Rossington, gitarzysta, współzałożyciel i do niedawna ostatni oryginalny członek grupy Lynyrd Skynyrd, która także podjęła decyzję, by kontynuować działalność. To właśnie do tego odniósł się Josh Homme.
Co powinny robić zespoły po śmierci swoich muzyków?
Muzyk został zapytany o to, co sądzi na temat takich decyzji, w wywiadzie dla "Visions". Josh powiedział, że zespoły, cieszące się już statusem legend, które wiele w trakcie swojej kariery przeszły, są przyzwyczajone do zmian i niekiedy zmuszone są je akceptować. Wygląda jednak na to, że Homme nie jest fanem sytuacji, gdy zespołu decydują się kontynuować działalność, pomimo braku w ich składzie oryginalnych członków. Gitarzysta użył nawet w stosunku do zespołu Lynyrd Skynyrd określenia "grupa, grająca covery". Zaznaczył przy tym, że nie jest przeciwny takiej formie działalności.
Co należy myśleć o zespole takim jak Lynyrd Skynyrd, który nadal jest w trasie, mimo że nie pozostał żaden muzyk z pierwotnego składu? Mimo że Lynyrd Skynyrd jest dziś zespołem wykonującym covery, ludzie nadal chcą słuchać tych piosenek – i co ja mogę mieć przeciwko temu? Poza tym jestem tak zajęty zastanawianiem się, co mi się podoba, że rzadko mam czas na zastanowienie się, co mi się nie podoba - powiedział Josh.