Jak działa korupcja w branży muzycznej? Nazywają to payola

i

Autor: Unsplash

Jak działa korupcja w branży muzycznej? Nazywają to "payola"

2024-01-03 11:05

Tam gdzie są pieniądze, tam pojawia się groźba nadużyć i korupcji. Sztuka nie jest tutaj żadnym wyjątkiem, a gdy wchodzą w grę poważne zyski, ręce po kasę wyciągają się same. W USA na korupcję w branży muzycznej mów się payola i polega ona na opłacaniu dziennikarzy i nadawców przez wytwórnie, by emitowali konkretne piosenki w radio i telewizji.

Źródła historyczne najczęściej podają lata 30-te XX wieku jako początek tej praktyki, ale nie jest to do końca prawda. Zanim muzyka zaczęła być sprzedawana w formie nagrań rozchodziła się w zapisach nutowych. Dla twórców warunkiem zarobku było jak najlepsze rozprowadzenie wydanych nut. Żeby to zrobić oczywiście konieczna była ekspozycja numeru. Tym zajmowały się orkiestry i znani soliście. Tu przechodzimy do konkretów. Oto przykład popularnej w swoich czasach praktyki, którą opisują między innymi dokumentaliści z Bandsplaining.

Amerykański kompozytor Charles K. Harris, zwany „Królem wyciskaczy łez” ze względu na talent do wzruszających melodii, zapisał się w historii muzyki jednym z pierwszych wielkich przebojów. Jego „After the ball” zwrócił uwagę między innymi znanego dyrygenta nazwiskiem John Philip Sousa, który wykonał ją podczas World Columbian Expostition 1893. Dzięki takiej promocji utwór sprzedał się w zawrotnym nakładzie 5 milionów kopii. To jednak nie wszystko. Zachował się list, jaki Harris napisał do jednej z sal koncertowych w Los Angeles w tym samym roku. W najbliższym czasie miała tam wystąpić orkiestra, a znany solista planował zaśpiewać „After the ball”. Harris dołączył do wiadomości 10 dolarów i poprosił by wypłacić je śpiewakowi, jeśli wykona ten utwór 4 razy podczas koncertu. Jeśli zaśpiewa go 3 razy, suma ma być obniżana o 2,5 dolara. To, co zostanie, miało być odesłane kompozytorowi. Prosta i najbardziej oczywista łapówka: płacę byś śpiewał mój utwór, bo to go wypromuje, a ja potem zarobię na prawach autorskich ze sprzedaży nut. Warto zaznaczyć, że w tamtym czasie taka praktyka była szeroko stosowana i nikt nie uważał, że jest ona w jakikolwiek sposób kłopotliwa.

Minęły dekady, upowszechniło się radio, a muzycy zaczęli zarabiać już nie na nitach, a na sprzedaży nośników ze swoją muzyką. Kluczem do dotarcia do szerokiej publiczności stała się obecność na listach popularnych rozgłośni. Tak zrodziła się „pay-to-play”, czyli praktyka opłacenia za emisje piosenek. W prawie amerykańskim treści, które są opłacane powinny być odpowiednio oznaczone. Zatem przed taką piosenką powinien być komunikat: materiał sponsorowany. To jednak nie budowałoby wiarygodności i wrażenia, że popularność jest „oddolna” i autentyczna. Ludzkość w masie łatwo jest przekonać do czegoś puszczając im to odpowiednio często i wmawiając, że przecież wszyscy to kochają.

Skąd nazwa Payola? Trudno powiedzieć, może mieć to związek ze slangiem lat 30-tych, gdzie do wielu obcych i nowych terminów dodawano końcówkę „-ola”. Tak,czy owak, przyjęło się i w ten sposób zaczęto nazywać kupowanie czasu antenowego. Prowadzący audycje, listy przebojów, recenzenci, dziennikarze nierzadko sami stawiali warunki wydawcom: „puścimy wasze nagrania jeśli będziecie nam płacić”. Czasem były to jednorazowe pieniądze, czasem regularne wpłaty, a czasem prezenty i usługi jak choćby ekskluzywne wakacje, samochody czy nawet domy. Zdarzały się także inne rodzaje tego procederu, jak choćby dopisywanie się do praw autorskich.

W historii rocka payola odegrała kluczową rolę, co pokazuje choćby "Maybellene” Chucka Berry’ego. O historii tej piosenki napisaliśmy osobny tekst, jednak gdy trafiła do tłoczni singli Berry zauważył na jej opisie dwa dodatkowe nazwiska: Russ Fratto oraz Alan Reed. Żaden z nich nie znajdował się w studio w St Louis gdy nagrywano przełomowy singiel. Skąd się tam wzięli? Fratto pożyczył wytwórni Chess pieniądze na działalność, a niektórzy wspominają, że zajmował się także dystrybucją nagrań. Reed natomiast był szalenie popularnym radiowym prezenterem muzycznym, który otworzył drzwi rozgłośni przed muzyką afroamerykańskich dzieciaków. Do tego czasu w radio leciała tylko muzyka białych, nawet kompozycje bluesowe były nagrywane ponownie, by trafić na antenę. Reed natomiast puszczał ciemnoskórych muzyków i niewątpliwie dał paliwo do rozwoju popularności rock’n’rolla. Dopisanie tych dwóch ludzi pozwoliło im potem czerpać zyski z tantiem. Dopiero po latach na drodze sądowej Berry uzyska pełnię praw do swojej piosenki. To jeden z najjaskrawszych przykładów payoli, którą kolejne amerykańskie administracje próbowały ukrócić. Zawsze jednak gdy pojawiał się zakaz branża znajdywała sposób by go obejść.

Kolejne wielkie skandale z ujawnianiem afer łapówkarskich, które stały za popularnością niektórych znanych artystów i artystek wstrząsały sceną w latach 50-tych, 70-tych i 90-tych. Zespoł Dead Kennedys nawiazał do niej w piosence „Pull my strings”, którą komentowali zepsucie i korupcję w branży oraz w przyznawaniu muzycznych nagród. Cytując refren przeboju „My Sharona” zmieniają go na „My payola”.

W 2020 roku Rolling Stone wszedł w posiadanie korespondencji i SMS’ów, które miały być dowodem na zamieszanie w łapówkarskie praktyki największych wytwórni na rynku światowym. Wśród wykonawców, których zasięgi w ten sposób opłacano byli wymieniani między innymi: Dua Lipa, P!nk oraz Panic! At The Disco.

Wraz z nadejściem platform streamingowych rynek muzyczny przeszedł reorganizację. Sprzedaż nośników z muzyką dramatycznie spada, a sposobem na zarobek są rozliczenia z odsłuchów w sieci i przychodzące z tego tantiemy. Czy internet ozdrowił branżę? A gdzie tam! Nietrudno znaleźć informacje o praktykach pay-to-playlist, czyli łapówkach za obecność na popularnych playlistach. Proceder dopisywania się wielu kompletnie niezwiązanych z utworem osób do listy autorów, by móc podłączyć się pod tantiemy także nie zniknęło.

A jak jest w Polsce? Podczas przepychanek o władzę w Polskim Radiu w 2020 roku i związanej z nią interwencji przeciwko piosence „Twój ból jest większy niż mój” Kazika Staszewskiego pojawiły się oskarżenia wobec prowadzących Listę Przebojów Programu 3. Polskiego Radia, że przyjmują łapówki za windowanie na niej pozycji konkretnych piosenek. Sprawy trafiły do sądów, oskarżeni dziennikarze stanowczo odrzucali zarzuty. Jeden z głównych oskarżających z czasem przeprosił i wycofał się ze swoich słów.

W 2003 roku „Super Express” opisywał praktyki proponowania łapówek i pseudoprowizji za udział w festiwalach TVP. Menadżerowie artystów mieli słyszeć, że te pieniądze otworzą drzwi do sławy ich muzykom. Także i tam opisani dziennikarze zapowiedzieli skierowanie sprawy do sądu. Niestety, niezależnie od stanu prawa czy formy w jakiej promuje się sztukę, korupcja pojawia się wszędzie tam, gdzie jest władza. Jeśli ktoś ma władzę nad tym, by ktoś inny mógł dotrzeć z muzyką do publiczności to może i raczej z dużym prawdopodobieństwem będzie korzystał z możliwości dorobienia sobie przy tej okazji na boku. Szczególnie, że czasem takie „dorobienie” może przekroczyć kilkukrotnie comiesięczną pensję.

Kiss - największe przeboje legendy rocka