Freddie Mercury i Montserrat Caballé, Barcelona. Jak operowa pasja artysty stała się rzeczywistością

i

Autor: Screen z YouTube/Freddie Mercury Solo Jak operowa pasja artysty stała się rzeczywistością

z historii rocka

Freddie Mercury i Montserrat Caballé i album "Barcelona". Historia tego, jak operowa pasja artysty stała się rzeczywistością

2024-04-11 15:31

W 1988 roku, a więc trzy lata po wydaniu jedynego albumu studyjnego Freddiego Mercury'ego, światło dzienne ujrzał efekt wyjątkowej współpracy. Muzyk zespołu Queen połączył siły z sopranistką Montserrat Caballé, efektem czego zostało wydawnictwo, zatytułowane "Barcelona". Wyjątkowe połączenie rocka i opery stało się swoistym spełnieniem wieloletniej pasji artysty.

Wydaje się, że Opera i Rock nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Nie da się ukryć, że te dwa gatunki odwołują się do różnych tradycji muzycznych, ale można znaleźć pewne punkty wspólne między nimi: skłonność do przepychu, ekstrawagancji, nadmiaru czy nawiązywanie do konwencji spektaklu teatralnego. Ekstremalna wirtuozeria wokalna, dbałość o niuanse, ekspresja, a także niezwykły głos to natomiast cechy, które charakteryzują zarówno śpiewaczki i śpiewaków operowych, jak i artystki i artystów rockowych.

Queen - najlepsze występy na żywo legendarnego zespołu / Eska Rock

Opera - największa pasja Freddiego Mercury'ego

Myśląc o rocku i operze od razu przychodzi do głowy Freddie Mercury. W przeciągu swojej kariery, muzyk dał się poznać jako wielki wielbiciel opery i wielu solistek operowych. Upust swojej fascynacji dał komponując wraz z zespołem Queen legendarny już utwór Bohemian Rhapsody, który znalazł się na albumie A Night At The Opera z 1975 roku. Kompozycja nawiązuje do różnych elementów opery, przedstawiając m.in. chór, śpiew falsetem czy włoską terminologię operową. Trzynaście lat później muzyk oddał prawdziwy hołd operze, kiedy to powstała nagrana w duecie z hiszpańską śpiewaczką operową, Montserrat Caballé, płyta Barcelona. Album ten ma w historii muzyki miano nietypowego, wręcz ekscentrycznego gdyż stanowi wyjątkowy przykład na współistnienie opery i muzyki rockowej.

Diwa i popularny artysta - duet z najwspanialszych marzeń

Montserrat Caballé była jedną z najsłynniejszych na świecie sopranistek. Artystka urodziła się w 1933 roku w Barcelonie, nazywano ją La Superba (dumna i wspaniała) i La Stupenda (zdumiewająca). Uznawana była za jeden z największych talentów wokalnych XX wieku. Sława artystki narastała stopniowo, aż w końcu zyskała uznanie na całym świecie, a odpowiadał za to jej ogromny talent, który prezentowała w bardzo różnorodnym repertuarze - od ról belcantowych, przez liryczne w operach Verdiego, po dramatyczne, jak Salome w operze Richarda Straussa czy Izolda w Tristanie i Izoldzie Wagnera. Nie da się jednak ukryć, że artystka zaistniała w świadomości osób, które niekoniecznie są fanami opery, w wyniku współpracy właśnie z Freddiem Mercurym, której efektem jest album Barcelona.

"Barcelona" - tak narodził się legendarny hymn

Powstał on w ramach projektu, którego głównym założeniem było stworzenie przez Mercury’ego muzycznego motywu przewodniego na Letnie Igrzyska Olimpijskie, które miały się odbyć właśnie w Barcelonie w 1992 roku. Muzyk zaprosił do współpracy Montserrat Caballé, dla której Barcelona była rodzinnym miastem. Duet ten rozwinął się jednak znacznie poza te ramy i zaowocował wydaniem długogrającego albumu studyjnego, który miał swoją premierę w 1988 roku. O wydawnictwie było bardzo głośno, gdyż ukazało się jako pierwsze tak wyraźne połączenie opery i muzyki rockowej. Projekt ten spotkał się z bardzo skrajnymi reakcjami zarówno ze strony krytyków muzycznych jak i fanów obojga artystów.

Wyzwanie, któremu Freddie zdecydowanie podołał!

Nie da się ukryć, że nagrywając Barcelonę Freddie podjął się niełatwego wyzwania, jakim było nagranie całego albumu studyjnego z wielką sopranistką z jednej strony i własną idolką z drugiej. W ten sposób stanął na granicy między rockiem a operą, stworzył coś nieoczywistego, nietypowego.

Sprawdź poniżej 5 najlepszych występów na żywo Freddiego Mercury'ego!