Odbywający się co roku konkurs „Indigo Invitational” poega na noszeniu jednej i tej samej pary jeansów przez 365 dni. Materia musi być czysto jeansowy, nie może być przez ten rok prany i namaczany. Ocenia się tutaj przede wszystkim wybarwienia spodni. Najładniejsze otrzymuje nagrodę. Nie wolno tego procesu wspomagać wybielaczem, mechanicznie ani na przykład za pomocą piasku i wody morskiej. Jeansy mają się naturalnie wytrzeć w ciągu roku. Można by to uznać za po prostu kolejne wyzwanie, jakich przecież uwielbiają się podejmować grupy pasjonatów różnych rzeczy. Zatem czemu nie akurat jeansów?
To prawda, jednak sprawa ma drugie dno, bo chodzi tu także o promowanie postawy, która jest właściwie siostrzana do ruchu „zero-waste”, czyli ludzi starających się ograniczyć do minimum ilość wytwarzanych śmieci. Życie bez jakiegokolwiek tworzenia odpadów w naszej cywilizacji wydaje się niemożliwe, ale zawsze można starać się do ideału zbliżyć.
Projektantka mody Stella McCartney już w 2019 mówiła, że wbrew pozorom to całkiem logiczny pomysł.
- Po prostu kierować się zasadą kciuka: jeśli nie musisz czegokolwiek prać, nie rób tego. Nie zmieniam codziennie stanika i nie wrzucam do pralki ubrania tylko dlatego, że raz zostało założone – przekonywała w rozmowie z „The Guardian” – Sama jestem bardzo higieniczną osobą, ale nie jestem fanką prania oraz czyszczenia na sucho.
Brytyjscy dziennikarze wspominają także o innych firmach, które do listy argumentów dodają jeszcze jeden: ekologię. Włączanie pralki to oczywiste zużycie energii elektrycznej oraz wody. W skali pojedynczego gospodarstwa może nie urywa to głowy, ale gdyby wyobrazić sobie na przykład, że jedno duże miasto decyduje się prać o połowę rzadziej – różnica byłaby zauważalna.
Czy jednak przy okazji nie byłaby także wyczuwalna oraz, co tu dużo mówić, uciążliwa pod względem estetycznym i higienicznym (a wraz z nim zdrowotnym)? Rozmówcy BBC przekonują, że są i na to rozwiązania, jak choćby przecieranie newralgicznych miejsc ubrań alkoholem lub octem. Równie skuteczne jest zostawianie ubrań do przewietrzenia się przez noc na świeżym powietrzu.
- Nie chcemy nikomu wmawiać, że piorąc ubrania niszczy planetę – mówi BBC Mark Sumner, wykładowca zrównoważonej mody na Uniwersytetu Leeds – Chodzi tu tylko o przywrócenie prawidłowej równowagi.
Sumner zajmuje się wpływem branży odzieżowej na środowisko, bada to w jaki sposób mikroby z domowych pralni trafiają do mórz i oceanów. Przekonuje, że w ruchach „low-wash” oraz „no-wash” nie chodzi o rezygnację z higieny, która broni nas przecież przed wieloma problemami. Na koniec dodają, że czas zużyty na praniu i rozwieszaniu można wykorzystać inaczej i odzyskać go dla siebie.