Na pokładzie malutkiej Cessny 206 leciała matka z czwórką dzieci oraz dwójka pilotów. Kobieta należała do plemienia Witoto (nazywanego także Huitoto). Gdy maszyna rozbiła się miała powiedzieć swoim dzieciom by przede wszystkim ratowały siebie i szukały pomocy, a gdy ją znajdą, wrócą do niej. Niestety pomoc nie dotarła na czas, a kobieta, wedle najnowszych ustaleń, zmarła po czterech dniach oczekiwania.
Dzieci natomiast przez czterdzieści dni przetrwały w dżungli, głównie dzięki umiejętnościom najstarszej dziewczynki. Została nauczona przez matkę powszechnej w plemieniu wiedzy, które rośliny można jeśli, a których należy unikać. Na pokładzie rozbitego samolotu znajdowała się także fariña, czyli mąka z manioku. Gdy ta się skończyła dzieci jadły owoce i rośliny, które dziewczynka umiała rozpoznać. Dzięki wiedzy o żyjących w głuszy zwierzętach grupka była w stanie także unikać węży i innych drapieżników.
Ekipa ratownicza odnalazła dzieci około 5 kilometrów od miejsca katastrofy. Polana, na której się znajdowały, była tak mała, że śmigłowiec nie był w stanie wylądować i konieczne było transportowanie na pokład za pomocą liny. Dżungla w tym miejscu jest tak gęsta, że przechodzący kilkukrotnie w promieniu 20-50 metrów patrol ratunkowy nie był w stanie usłyszeć ani zobaczyć dzieci. Były skrajnie wycieńczone, pogryzione przez owady. Trafiły do szpitala w Bogocie, jednak ich zdrowiu już nie zagraża niebezpieczeństwo, jest z nimi rodzina. Sprawa zaginionego samolotu stała się głośna w całej Kolumbii, a obecnie mówi o niej cały świat. Zostały już odwiedzone w szpitalu przez czołowych kolumbijskich polityków, urzędników i wojskowych w tym samego prezydenta.
Polecany artykuł: