Mam alergię na tych, którzy mówią, że chcą zrobić coś dla dobra kraju – rozmowa z The Analogs

i

Autor: Matriały prasowe - Cantara Music

Mam alergię na tych, którzy mówią, że chcą zrobić coś dla dobra kraju – rozmowa z The Analogs

2021-03-01 9:07

Ponad ćwierć wieku na scenie, a The Analogs nie zwalnia tempa ani na moment. W bieżącej sytuacji pandemicznej zespół napisał i nagrał materiał, który właśnie ukazał się pod wymownym tytułem „CHWDP”. O kulisach jego powstania, zawartości lirycznej oraz o odnajdywaniu się w bieżącej rzeczywistości, opowiedział mi gitarzysta grupy – Paweł Czekała.

MM: Gdy zobaczyłem tytuł "CHWDP", spodziewałem się jednoznacznie wymierzonych ciosów głównie we władzę. A tymczasem płyta ma wydźwięk bardziej uniwersalny. Jest skierowana stricte ku człowiekowi, ale ma także formę retrospekcji.

PC: Ten materiał powstawał dość długo, a tytuł płyty był ostatnim etapem jej tworzenia. Kiedy mieliśmy już nagraną płytę, myśleliśmy o tytule „1989”, czyli takim, jak tytuł jednego ze znajdujących się na niej utworów. Podczas przypadkowej wymiany maili z jednym z moich przyjaciół, który jest wykładowcą na uniwersytecie we Wrocławiu, powiedziałem mu o pomyśle tytułu, jaki mieliśmy na tę płytę, a on powiedział, że ta data chyba już nic nie mówi młodym ludziom, którzy w tej chwili są w trakcie edukacji. Zacząłem się nad tym zastanawiać. W tamtym czasie w związku z niezadowoleniem społecznym, z tym, co działo się na ulicach i z tego, jak reaguje policja, będąca przedłużeniem władzy, wykonująca jej polecenia, drugi z moich przyjaciół Max Skorwider wrzucił na swoją stronę grafikę z logo CHWDP. Pomyślałem, że będzie to świetnie pasowało do naszej płyty i zapytałem go, czy mogę użyć tego logo, a Max bez chwili zastanowienia zgodził się. Tytuł płyty jest z jednej strony bardzo przypadkowy, a z drugiej – uważam, że bardzo pasuje do treści, która jest inspirowana w dużej mierze tym, co dzieje się dookoła nas.

MM: Czemu akurat 1989? To przełomowy rok dla historii Polski, natomiast coraz mniej z niego zostało w obecnej rzeczywistości...

PC: Wybrałem ten rok, bo jest to koniec pewnej epoki i początek nowego, niekoniecznie lepszego systemu oraz niespełnionych obietnic. Wiele osób żyjących przed 1989 rokiem, zupełnie inaczej wyobrażało osobie zmiany, jakie nastąpią. Nie zdawali sobie sprawy, że kosztem materialnego progresu stracą więzi międzyludzkie, tylko po to, by mieć więcej, lepsze i nowsze. Zaczynali od obietnicy wolności, a skończyli jako niewolnicy ekonomii.

MM: Myślisz, że dziś im brakuje tych więzi?

PC: Starszym, którzy pamiętają tamte czasy - na pewno tak. Młodsi myślą, że świat polega na konkurowaniu ze sobą, na byciu modnym, na czasie i dopasowywaniu się do narzucanych z góry trendów w modzie w kulturze i polityce. Dzisiaj ludzie oceniają to, jaki kto ma samochód i jakie ma duże mieszkanie, a nie to jakim jest człowiekiem.

MM: Kilka utworów zdaje się mieć wymiar osobisty np. "Butelka pełna Łez", "Ahoj Marynarzu!", czy "Stare Tatuaże"

PC: Nie wszystkie teksty piosenek, które piszę, mówią konkretnie o mnie i o moich osobistych przeżyciach. Ale zawsze opowiadają o tym, co widzę, o moich bliskich, o ludziach, którzy są bezpośrednio w moim otoczeniu, albo którzy z niego z takich, czy innych względów odeszli. Sam nie pije alkoholu, ale nie ze względu na to, że miałem z tym problem. Uznałem, że jest mi to do niczego niepotrzebne. Widziałem, jak wielu moich przyjaciół spada na dno, a bardzo niewielu podnosi się z niego i zaczyna szanować swoje życie i swoich najbliższych. Piosenki takie jak „Ahoj Marynarzu!” traktuję jako zachętę z mojej strony dla ludzi, którzy tracą siebie i niszczą wszystko, co jest w ich otoczeniu, a ich słabość przejawia się akurat w zamiłowaniu do picia alkoholu który powoli ale nieubłaganie staje się sensem ich życia...

MM: A bohater „Ballady o Ronim” to postać rzeczywista?

PC: Tak, to chłopak, którego poznałem na jednym z pierwszych punkrockowych koncertów w Szczecinie, na którym byłem, kiedy miałem 16 lat. Historia jest prawdziwa, może bez pewnych detali, bo wiadomo, że nadaje się tekstowi dynamikę, dramaturgię i stara się sprawić, żeby zainteresował słuchacza. Stąd te wstawki o bijatykach i imprezach, ale tak naprawdę reszta historii wyglądała dokładnie w ten sposób. Ronald przez pewien czas był nawet wokalistą w szczecińskim w zespole Vespa grającym ska. Ta piosenka opowiada o bezsensownej śmierci.

MM: W paru utworach pojawiają się goście np. w "Rzekach Babilonu" jest Anti Dread. Zdziwiłem się jednak, że do tego utworu nie ma tekstu w książeczce. Dlaczego?

PC: Zaprosiliśmy kilka osób spoza zespołu do zaśpiewania piosenek. Pomogli nam przyjaciele z Anti Dread, Zbeer i Pleasure Trap. Natomiast zdecydowaliśmy się wstawić do książeczki płyty tylko te teksty piosenek, których jesteśmy autorami. „Rzeki Babilonu” to cover z repertuaru The Melodians, a ja jedynie go przetłumaczyłem. Gdybyś chciał natomiast wiedzieć, dlaczego akurat wokalista Anti Dread zaśpiewał na naszej płycie, to odpowiedź jest prosta - to mój zięć (śmiech).

MM: A czemu piosenek, dla naszych sportowców, które są na końcu płyty, nie ma w serwisach streamingowych?

PC: Wiem, że wszyscy mnie o to niedługo będą męczyć (śmiech). Ja słucham w domu tylko płyt winylowych i trzeba mi przypominać, że coś takiego jest też potrzebne, a w zasadzie - że w obecnych czasach jest to główny nośnik muzyki. Z tymi piosenkami było tak, że Janek (Błachowicz, zawodnik sztuk walki – przyp. MM) i Damian (Janikowski, zapaśnik – przyp. MM), którzy są naszymi przyjaciółmi, zawsze najpierw dzwonią niezobowiązująco z pytaniem, czy nagramy piosenkę dla nich na wyjście do walki, a potem po jakimś czasie dzwonią z alarmem, że jest potrzebna natychmiast i my jedziemy do studio na sygnale, żeby utwór był gotowy na czas (śmiech). Całe to zamieszanie spowodowało, że nawet nie zastanawialiśmy się, że trzeba by było wstawić to na Spotify, Tidal i resztę portali.

MM: Akustyczna wersja "Krzycząc z całych sił", to pokłosie "Projektu Pudło"?

PC: Tak, „Krzycząc z całych sił”, to piosenka, którą nagraliśmy w studio, kiedy miksowaliśmy i przygotowywaliśmy do wydania „Projekt Pudło”. Planowaliśmy umieścić ją w wersji normalnej dla nas, czyli nie-akustycznej na kolejnym naszym albumie i tak też zrobiliśmy.

Co tam w środku gra? Black Sabbath - VOL. 4

MM: Na "CHWDP" chyba najbardziej spośród wszystkich waszych płyt wydanych w ostatnich latach, wyrażacie swą pogardę wobec środowisk nazistowskich. Miałeś z nimi bezpośrednią konfrontację w bieżącej sytuacji?

PC: Nie, ale widzę, co się dzieje. Widzę, do czego doprowadza obecna polityka i brak edukacji oraz zakłamywanie historii. Faszyzm i rasizm zaczęły być tolerowane na politycznych salonach. Nie trzeba być mocno dociekliwym, aby na portalach społecznościowych lub w wypowiedziach polityków znaleźć tego rodzaju treści. Politycy, kiedy nie mają ludziom nic do zaoferowania, zaczynają ich na siebie szczuć, a tego rodzaju ideologia nadaje się do tego doskonale. Zwróć uwagę, jak bardzo zakłamany z założenia jest nacjonalizm. Są to ludzie, którzy mówią o tym, że chcą coś dla dobra społeczności, ograniczonej jakimś granicami państwa, a tak naprawdę szukają w tej społeczności wrogów. Szukają ludzi, których mogliby wykluczyć i którzy nie nadają się do ich wizji danego narodu. Mam alergię na tych, którzy mówią, że chcą zrobić coś dla dobra kraju. Jedyną dobrą rzecz jaką mogliby zrobić to zamknąć mordy i przestać zajmować się życiem innych ludzi...

MM: W ubiegłym roku minęło 25 lat od powstania The Analogs. Mieliście huczne plany, ale chyba nie wszystko udało się zrealizować?

PC: Wirus popsuł nasze plany, ale ma to też dobre strony, bo jeśli nie obchodziliśmy 25-lecia to znaczy że będziemy je obchodzić, jak tylko będzie to możliwe. Oczywiście chodzi mi o koncerty jubileuszowe. Dopóki nie będzie hucznych obchodów naszego jubileuszu, to nadal mamy tylko 25 lat a co za tym idzie - jesteśmy o rok młodsi, niż wynika z kalendarza (śmiech).

MM: No właśnie, ciężko dziś mówić o koncertach w dobie pandemii. Widzisz jakieś rozwiązanie dla tej sytuacji?

PC: Świat, życie, cała jego biologia jest tak ułożona, że wszelkiego rodzaju katastrofy powszechnieją ze względu na to, że dalej trzeba żyć. Dalej trzeba się rozwijać i wcześniej, czy później również sytuacja, w jakiej znajdujemy się w tej chwili spowszednieje i ludzie znajdą sposób na to, żeby chodzić na koncerty. Już w tej chwili duże kluby robią koncerty dla określonej ilości ludzi, która może wejść do tych miejsc bez naruszania przepisów. Kuriozalne w tym wszystkim jest natomiast to, że politycy, którzy zapominają o tym, że są urzędnikami mającymi służyć społeczeństwu, które ich utrzymuje, mają gdzieś przepisy, które sami tworzą, a wszelkie ograniczenia dotyczą tylko nas, zwykłych ludzi.

MM: Jak zatem widzisz przyszłość zespołu w tych 'niewiadomych' czasach?

PC: W normalnych czasach koncertowych jest masa zespołów, które grają koncerty sporadycznie albo wcale, więc obecna sytuacja nie jest dla nich niczym nowym. Na pewno to, co dzieje się teraz, jest problemem dla tych zespołów, które są przyzwyczajone do ciągłego grania i tras koncertowych. To dla nich poważna próba. To test na to, na ile są ze sobą zżyci. Czy są przyjaciółmi i czy potrafią się wzajemnie wspierać. My podczas tej przymusowej przerwy w koncertach, zrobiliśmy nowy materiał i promujemy go w Internecie, choćby teraz udzielając Tobie wywiadu albo w rozgłośniach radiowych, które wracają do łask. Myślę, że te zespoły, które są naprawdę szczere i mają coś do przekazania innym ludziom, a nie są tworem wygenerowanym jedynie po to, żeby zarabiać pieniądze albo imprezować, na pewno przetrwają. Przyznam się szczerze że po 2019 roku, w którym razem z koncertami Projektu Pudło zagraliśmy ponad 160 koncertów, dobrze zrobił nam odpoczynek. Spędziliśmy dużo czasu z naszymi bliskimi i nadrobiliśmy zaległości towarzyskie. Ale teraz czekamy z niecierpliwością na otwarcie klubów. Już dawno nie mieliśmy takiej energii i chęci do grania, jak w tej chwili. Niezależnie od tego, co się wydarzy, podchodzę do tego tak: Grywałem w swoim życiu koncerty dla 10, czy 20 osób, a wszystko to, co przyszło potem, duże kluby, festiwale, granie z zespołami takimi jak Cock Sparrer, Angelic Upstarts, na których się wychowywałem, uważam za wspaniały bonus od losu. Jeśli przyjdzie mi znów grać małe, czy kameralne koncerty, to po prostu przyjmę to jako coś, co jest częścią drogi którą podążam...

Rozmawiał:

Maciej Majewski

System Of A Down w różnych momentach kariery. Tak zmieniał się zespół (GALERIA)