31 października 1975 roku zespół Queen zaprezentował światu pierwszy singiel, zapowiadający jego najnowszy, czwarty album, A Night At The Opera. Kompozycja była, jak na tamte czasy, nietypowa, niespotykana. Liczy sobie aż 5 minut i 55 sekund i składa się z wielu części: intro, części balladowej, fragmentu operowego, części hard rockowej i cody. Choć początkowo wytwórnia nie chciała wyrazić zgody na przesłanie utworu do radia, to jednak grupa, wierząc swojej intuicji, postawiła na swoim, a reszta jest już, jak to się mówi, historią. Kompozycja osiągnęła ogromny sukces, dziś uznawana jest za jeden z najważniejszych utworów rockowych wszech czasów.
Współczesne "Bohemian Rhapsody"?
Dokładnie dwadzieścia dziewięć lat później, 21 września 2004 roku, zespół Green Day wydał swój siódmy album studyjny. Formacja stworzyła niezwykle ambitny projekt, zatytułowany American Idiot, będący jedyną w swoim rodzaju "punkrockową operą", w centrum której znajduje się postać "Jezusa z Przedmieścia". Na krążku, uznawanym dziś za jeden z najlepszych albumów koncepcyjnych w historii, trafił także utwór, zatytułowany właśnie Jesus of Suburbia. Billie Joe Armstrong nigdy nie krył, że pisząc album, czerpał nie tylko z punkrockowej tradycji, ale także z najlepszej jakości klasycznego rocka. Jednym z zespołów, które inspirowały go w tym okresie był właśnie Queen. W wywiadzie dla "Rolling Stone" z 2005 roku, muzyk mówił, że zależało mu wręcz na stworzeniu "Bohemian Rhapsody przyszłości" i czymś takim miałby być właśnie Jesus of Suburbia. Chodzi tu nie tylko o długość kompozycji (ponad dziewięć minut), ale przede wszystkim jej złożoność i połączenie ze sobą różnych stylów muzycznych.