Ten festiwal został porwany przez obcych i wcale nie to było w nim najdziwniejsze!

i

Autor: Pixabay / Historic FIlms

Ten festiwal został porwany przez obcych i wcale nie to było w nim najdziwniejsze!

2023-12-08 11:53

Z historii rockowych festiwali mógłby powstać serial o naprawdę sporej liczbie odcinków. Niestety spora część z nich dotyczyła by klap i katastrof. W tym przypadku nie ma mowy o totalnej porażce, ale tez i gigantycznym sukcesie. Za to pod względem ciekawostek US Festival jest czymś, co warto przypomnieć.

Dwie edycje imprezy przypadły na lata 1982-3, czyli czasy gdy pomiędzy USA, a ZSRR trwała zimna wojna definiująca właściwie klimat polityczny całego świata. Dwa supermocarstwa groziły sobie ze swoich stron globu, trzymały w szachu siebie wzajemnie i inne społeczności świata. Atmosfera z jednej strony wrogości do „komuchów”, a z drugiej do „zgniłego Zachodu” przenikała także do kultury popularnej, a nad wszystkimi cały czas, niczym czarna chmura, wisiała groźba wojny atomowej.

US Festival w swoim założeniu miał być imprezą, która będzie promować pokój i pojednanie zwaśnionych stron dzięki muzyce. Jej głównym celem było jednak promowanie wspólnego działania. Podobnie jak i dziś, starsze pokolenie w USA nazywane „baby boomers” narzekało na młodzież urodzoną w latach 70-tych nazywając ją „pokolenie Ja”, co miało piętnować tendencję do narcyzmu i zbytniego skoncentrowania na sobie. Jak zachęcić do wspólnoty? Organizatorzy chcieli to zrobić za pomocą muzyki i technologii. Przy tworzeniu imprezy spotkali się Steve Wozniak, czyli twórca komputera Apple, oraz promotor muzyczny Bill Graham.

W miejscowości San Bernardino w Kalifornii stanęła olśniewająca jak na tamte czasy scena, która przez kolejne lata będzie służyć, nawet po zakończeniu dziejów US Festival. Dzięki zaangażowaniu Wozniaka można było pozwolić sobie na kosztowne inwestycje i znane gwiazdy. Budżet imprezy przekroczył 12 milionów dolarów, a siłę nagłośnienia oceniono na 300 000 watów, a bilety kupiło ponad 400 tysięcy osób.

Wśród gwiazd, które pojawiły się na scenie główne role odegrali Grateful Dead, Fleetwood Mac, Tom Petty and the Heartbreakers i The Police. Poza nimi pojawiły się takie gwiazdy jak Ramones, The Kinks, Santana i Talking Heads. To jednak, z czego festiwal został zapamiętany to pierwszy satelitarny telemost, który został zorganizowany dzięki wsparciu Wozniaka. Połączone się z młodzieżą z ZSRR i publiczność festiwalu mogła porozmawiać ze swoimi rówieśnikami z drugiej strony globu i Żelaznej Kurtyny. To pozwoliło pokazać, że i tu i tam ludzie chcą przede wszystkim pokoju i spokoju.

Impreza odbiła się szerokim echem i choć przyniosła straty, to przekaz poniósł się szeroko po świecie. To zachęciło organizatorów do ogłoszenia drugiej edycji w kolejnym roku. Cel ten sam: integrować, promować pokój, technologię i muzykę. Za pomocą „kosmicznego mostu” znów połączono USA i ZSRR.

Jednak najbardziej zaskakujące okazało się niespodziewane „przejęcie” transmisji z festiwalu przez kosmitów. Przedstawienie o nazwie „Dream Spectacle” było połączeniem muzyki i widowiska, z przekazem promującym pokój i zrozumienie.

KOsmita

i

Autor: Historic FIlms

Tak, facet przebrany za kosmitę przekonywał publiczność, że trzeba się pogodzić jako ludzkość, by przetrwać. Zagrał też nieziemski koncert. Wyświetlono także apele ludzi pokazujących różne grupy społeczne i etniczne, a nawet pojawił się tajemniczy byt o nazwie „Nadzieja”, który wygłosił swoje orędzie do ludzkości, choć wyglądał co najmniej dziwacznie ze względu na ciągle zmieniające się elementy twarzy.

Cel przepiękny i jak najbardziej słuszny, jednak środki mocno się zestarzały i trącą myszką. Całe wystąpienie możecie obejrzeć w zasobach Historic Films. Było w tym coś z nawiązania do sagi „Star Trek” i „2001: Odysei Kosmicznej”.

Rzeczywistość jednak szybko dogoniła i przegoniła piękną, ale naiwną wizję. Grający tego wieczoru The Clash miał otrzymać pół miliona dolarów gaży. W kuluarach muzycy dowiedzieli się, że występujący po nich Van Halen miał zgarnąć aż 1,5 miliona $. Zdenerwowało ich to bardzo i w ramach protestu przeciw komercji że zażądali na konferencji prasowej by organizatorzy przekazali dodatkowe 100 tysięcy dolarów z ich wynagrodzenia na cel charytatywny. Następnie wyszli na scenę grając pod szyldem „Never for sale”, a Joe Strummer ze sceny prowadził długie monologi piętnujące komercję, elitaryzm, fakt, że biali w USA mają znacznie lepiej niż inni. Było to w ogromnym kontraście do wesołego i pełnego nadziei przekazu promowanego przez Wozniaka. Kłótnie muzyków z organizatorem trwały także na backstage’u z powodu różnicy w wynagrodzeniach.

Konflikt ekipy festiwalowej z The Clash był tak zaogniony, że podczas koncertu techniczni wyświetlili na telebimie zdjęcie rachunku z wynagrodzeniem The Clash. Możecie sobie wyobrazić jak wyglądał tuż obok bannera „Never for sale” na scenie. Wściekli muzycy opuścili festiwal nie grając bisów, a na zapleczu jeszcze doszło do przepychanek z obsługą. Był to ostatni występ grupy z gitarzystą Mickiem Jonesem, który zostanie wyrzucony na jesieni tego samego roku.

Ostatnie słowo należało jednak do Van Halen, który wszedł na scenę jako gwiazda następnego dnia przy akompaniamencie wiwatujących tłumów. Wokalista, David Lee Roth skorzystał z okazji by wbić szpilkę The Clash pokazując butelkę whisky i mówiąc, że jedynymi, którzy na scenie piją w takiej butelce ice tea by się maskować są właśnie brytyjscy punkowcy. Poza tym wokalista, ewidentnie pijany sławą i napojami wyskokowymi, mówił ze sceny sporo niecenzuralnych rzeczy w rodzaju „nie pryskaj we mnie wodą, bo wy****am twoją dziewczynę”.

Drugi US Festival był ostatnim widowiskiem pod tym szyldem. Jego frekwencja została obliczona na imponujące 670 tysięcy osób, a budżet był podobny do poprzedniej edycji. Oprócz wspomnianych klasyków punka i hard rocka zagrali tam także David Bowie, Ozzy Osbourne, Judas Priest, Stray Cats, The Pretenders i wielu, wielu innych. Każdy z czterech festiwalowych dni poświęcony był innemu gatunkowi muzycznemu. Niestety nawet przemówienie z kosmosu nie było w stanie nauczyć ludzkości pojednania, jeśli nawet na scenie festiwalu postulującego je dochodzi do konfliktów o kasę.

Najlepsi wokaliści rockowi wszech czasów - Polska