Lou Reed

i

Autor: Materiały prasowe

muzyczne wiadomości

"Lou Reed. Król Nowego Jorku" - sprawdź przedpremierowy fragment książki! Oto, jak wyglądała współpraca artysty z Metalliką!

2024-11-07 13:28

Choć Lou Reed zmarł w 2013 roku, jego obecność w świecie popkultury jest coraz silniej odczuwalna. Był nie tylko wielkim rockowym poetą: to on połączył popowe brzmienie z europejską awangardą, co na zawsze odmieniło amerykańską kulturę.

Will Hermes wnikliwie opisuje błyskotliwy i kontrowersyjny dialog, jaki Lou Reed przez długie lata prowadził z fanami, krytykami, innymi artystami, rozmaitymi postaciami nowojorskiego półświatka, a przede wszystkim z samym sobą. Dzięki książce poznajemy kulisy jego złożonych relacji z Davidem Bowiem, Andym Warholem, Johnem Cale’em i Laurie Anderson.

Spisując losy Lou Reeda – od dzieciństwa spędzonego na Long Island, przez pomieszkiwanie w nędznych klitkach bez ciepłej wody na Lower East Side, aż do osiągnięcia upragnionego statusu gwiazdy – autor równolegle opowiada o drugim, nie mniej ważnym bohaterze książki, Nowym Jorku drugiej połowy XX wieku.

Will Hermes, jako pierwszy biograf mający dostęp do słynnego archiwum Reeda w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej, łączy znalezione wśród bogatych zbiorów materiały i świadectwa z dziesiątkami przeprowadzonych wywiadów z ludźmi, którzy osobiście znali „króla Nowego Jorku”. W rezultacie otrzymujemy pełen obraz prawdziwego Lou Reeda: pioniera w pisaniu o seksualności, również tej ukrytej, zaangażowanego artysty, który z równym zapałem eksplorował hałas, jak i dążył do subtelnego piękna, i w końcu – niespokojnego i pełnego emocji człowieka, który dzięki swojej wytrwałości i uporowi na zawsze zapisał się w historii popkultury.

Opis wydawcy.

Metallica - pierwsze single z każdego albumu zespołu!

Przedpremierowe fragmenty książki!

W książce pojawia się oczywiście temat płyty, która w chwili premiery wzbudziła dyskusje na całym świecie. Mowa oczywiście o słynnej Lulu, nad którą Lou Reed pracował z Metallicą! Płyta wzbudziła ogromne kontrowersje i spotkała się z niezwykle ostrym przyjęciem w świecie muzyki. Specjalnie dla Was prezentujemy poniżej przedpremierowe fragmenty książki Lou Reed. Król Nowego Jorku, opisujące właśnie współpracę, która na zawsze zapisała się w kulturze.

Reed w końcu faktycznie wymyślił – jak to obiecywał w Australii – coś „naprawdę zdumiewającego”. Pomysł na nowy album – autor­ską wizję sztuk Franka Wedekinda, których główną bohaterką jest Lulu – był pochodną trzeciego z jego projektów realizowanych z Robertem Wilsonem. [...] Historia Lulu była oczywistym wyborem dla Wilsona, cenio­nego przez niemiecką publiczność. Idealnie pasowała też do Reeda, który wcześniej wystąpił w filmie Paula Austera Lulu na moście. Nie bez znaczenia mógł być również fakt, że w kręgach The Factory na­zywano go niegdyś „Lulu”.

Lou zabrał się za pisanie. W tym czasie na zdrowiu podupadła również jego terierka Lolabelle, która zachorowała na raka trzustki. Reed i Anderson intensywnie się nią opiekowali, stosując coraz to bardziej skomplikowane metody leczenia (przez pewien czas trzy­mali ją nawet pod namiotem tlenowym). Zestresowany tym wszyst­kim i z pewnością sfrustrowany własnymi problemami zdrowotny­mi Reed stworzył ekstremalną muzykę, na przemian wściekłą i czułą. „Przeżywał wtedy trudny okres”, wspominał Wilson. Kompozycje, przechodzące od „agresji i hałasu” do „najcichszego, najłagodniej­ szego dźwięku, jaki można stworzyć”, swoją intensywnością budziły zachwyt reżysera, który stwierdził: „Te dwie skrajności najlepiej ukazują, kim był Lou”. Premiera Lulu odbyła się 12 kwietnia 2011 roku w Berlinie. Jeszcze w tym samym miesiącu Reed rozpoczął sesję nagraniową w Marin County w Kalifornii z muzykami zespołu Metallica.

Lou Reed i Metallica

Ich współpraca była czymś zaskakującym. Metallica ówcześnie należała do największych zespołów rockowych, wypełniała stadio­ny na całym świecie. Muzycy dopiero co zakończyli dwuletnią trasę koncertową, która przyniosła im dochód przekraczający dwie­ście milionów dolarów. Ich maczystowski thrash metal był daleki od estetyki Reeda, lecz z drugiej strony dobrze znane były rozległe zainteresowania muzyczne członków Metalliki i ich skłonność do eksperymentów. Nagrali album z Michaelem Kamenem i The San Francisco Symphony, a przygotowując się do świętowania trzydzie­stolecia istnienia, zaczęli myśleć o swojej artystycznej spuściźnie. Na koncercie przy okazji ceremonii w The Rock and Roll Hall of Fame zagrali wraz z Reedem dwa covery The Velvet Underground: miaż­dżącą wersję „White Light/White Heat” oraz „Sweet Jane”. Było jasne, że gitarzysta Metalliki, Kirk Hammett, podobnie jak więk­szość hardrockowych gitarzystów swojego pokolenia, wychował się na płycie Rock’n’Roll Animal. Muzykom tak bardzo podobało się to doświadczenie, że kiedy pojawił się pomysł stworzenia pełnego albumu z piosenkami Lou Reeda, cały zespół był za.

Po jakimś czasie Reed nagle zmienił zdanie i zdecydował, że za­miast tego wolałby z Metalliką nagrać materiał z Lulu. Ta propozy­cja nikomu nie przypadła do gustu, nawet jego własnemu manage­mentowi. „Do dziś pamiętam, jak bardzo się na mnie wściekł, gdy powiedziałem, że płyta »the best of...« to lepszy pomysł – mówi Tom Sarig. – Odebrał to jako brak szacunku do jego piosenek ze spektaklu”. Po kilku pełnych napięcia dniach Sarig poddał się i po­parł pomysł Lou. Metallica miała zastrzeżenia, ale ostatecznie też się zgodziła. Muzycy powitali Reeda w Bay Area po królewsku i stwo­rzyli mu w studio prywatną przestrzeń, którą nazwali „Lou’s Loun­ge”. Mógł się tam odizolować, ćwiczyć taijiquan, przyjmować lekar­stwa lub po prostu uciąć sobie drzemkę, co musiał robić regularnie. Członkowie Metalliki pozwolili Reedowi przejąć inicjatywę – osta­tecznie były to jego kompozycje i teksty – spodziewali się jednak, że sami również będą mieli coś do powiedzenia. Poza tym nadal mieli pewne wątpliwości co do samego materiału.

Lou Reed. Król Nowego Jorku

i

Autor: Materiały prasowe Okładka książki

Podczas sesji nagraniowych nie obyło się bez napięć. Według per­kusisty Larsa Ulricha w pewnym momencie doszło do różnicy zdań i został wyzwany przez Reeda do pojedynku na pięści, czemu odmó­wił. Reed wciąż zmagał się z ogromnym bólem i często słabo kon­taktował, choć od czasu pobytu w Australii jego stan zdrowia się ustabilizował. Po spędzonych razem tygodniach nadal przekręcał na­ zwisko frontmana grupy, Jamesa Hetfielda (wymawiał je „Hatfield”). Jako wokalista dążył do maksymalnej swobody wykonawczej. Jak sam to ujął, były to „jednoczesna gra aktorska i śpiewanie”, chociaż zarówno jego styl wokalny, jak i dramatyczny często zdawały się nie pasować do reszty zespołu. Teksty Lulu bywały niekiedy szokujące, nawet jak na standardy Reeda. Partie tytułowej bohaterki odśpie­wywał szorstkim, chrapliwym głosem.

Jak na standardy Metalliki sesja trwała bardzo krótko, zaledwie kil­ka miesięcy. Rzadko kiedy Reed odrzucał materiał nagrany za pierw­szym podejściem. Wszelkie wątpliwości dotyczące projektu odsu­nięto na bok. Dzień przed wydaniem albumu Reed otrzymał tytuł Koman­dora Orderu Sztuki i Literatury*. Antonin Baudry, radca kulturalny ambasady francuskiej, opisał go w laudacji jako „jednego z najważ­niejszych amerykańskich pisarzy naszych czasów”. W następstwie tego zaszczytu przyszły reakcje na Lulu w prasie. Były one równie spolaryzowane, co w przypadku płyty Berlin. Opinie krytyków star­szego pokolenia były w większości wyważone, lecz przedstawiciele nowej generacji nie mieli żadnych zahamowań. Recenzent Pitchfor­ka przyznał płycie jeden punkt na dziesięć. Pewne jej części uznał za „śmiechu warte”, a całość za „wyczerpująco monotonną”. Interne­towe pismo „Consequence of Sound” dało jej ocenę „F” – najgor­szą z możliwych – i ogłosiło „kompletną porażką”. Reakcje fanów w sieci wahały się od entuzjazmu, przez zaskoczenie, po odrzucenie.

Nie brakowało recenzji pełnych złośliwości, lecz zdarzały się też bar­dzo zabawne. Na jednym z wrzuconych do internetu filmików wi­dać kota, który dostaje ataku paniki po tym, jak puszczono mu Lulu. Na innym z napisami podstawianymi pod słynną scenę ataku wściekłości Hitlera w filmie Upadek z 2004 roku Führer wrzeszczy na wieść o nowym projekcie Metalliki: „Jaki, kurwa, Lou Reed? Ta pizda z Velvetów? Ten przedpotopowy worek gówna, nie rozpoznałby metalu, nawet gdyby ten odgryzł mu jego pomarszczonego kutasa!”. Filmik z Hitlerem rozbawił Reeda i Willnera. Jednak po zapo­znaniu się z resztą reakcji na Lulu nie było im do śmiechu. Promo­cyjne spotkania prasowe miewały nerwowy przebieg. Podczas pre­miery albumu w Nowym Jorku wredne zachowanie Reeda wobec dziennikarzy skłoniło Hetfielda do wyjścia z imprezy. „Rozumiem, że dla jakiegoś trzynastolatka z Cape Girardeau w stanie Missouri to wszystko może się wydawać nieco krindżowe – powiedział Ulrich dziennikarzowi dwumiesięcznika »Spin« – ale dla kogoś wychowa­nego pod koniec lat sześćdziesiątych w kopenhaskich kręgach arty­stycznych to zupełnie normalne”. Publicznie muzycy zachwycali się projektem i wychwalali się nawzajem. „To moi duchowi bracia – oświadczył Reed pewnemu dziennikarzowi, mając obok siebie Het­fielda i Ulricha. – Za każdym razem, gdy słucham tej płyty, dzięku­ję Bogu, że miałem szczęście spotkać tych facetów”.

Książka "Lou Reed. Król Nowego Jorku" trafi do sprzedaży 27 listopada b.r.

Oto utwory Metalliki, które poruszają trudne tematy: