Kurt Cobain już w bardzo młodym wieku zaczął marzyć o tym, by osiągnąć sukces na świecie, by pokazać się mu ze swoją muzyką. Udało mu się to stosunkowo szybko, już za sprawą pierwszego poważnego zespołu, jaki założył, czyli Nirvany. Grupa w 1989 roku wydała głośny debiut, który zapewnił jej kontrakt z dużą wytwórnią, jaką jest z pewnością Geffen Records, nakładem której ukazała się płyta, która do dziś jest sensacją i ogromnym fenomenem, czyli Nevermind. Uznaje się, że to właśnie w 1991 roku grunge na dobre przedostał się do głównego nurtu, czyniąc z Kurta prawdziwą megagwiazdę. Muzyk nie radził sobie jednak z tym zbyt dobrze, a ratunkua przed byciem na świeczniku - oraz od problemów prywatnych i zdrowotnych - szukał w używkach.
W 1994 roku Cobain zmagał się z depresją, zgodnie z wolą bliskich udał się także na odwyk, z którego niestety bardzo szybko uciekł. Rodzina szukała Kurta, który uciekł do Seattle, jednak niestety - lider Nirvany popełnił samobójstwo przez postrzał w głowę 5 kwietnia 1994 roku w wieku zaledwie 27 lat. Przez to muzyk zaliczany jest do grona tzw. Klubu 27.
Co wydarzyło się na wystawie Museum of Pop Culture w Seattle?
W Settle od 2000 roku działa Museum of Pop Culture poświęcone, jak wskazuje sama nazwa, szeroko pojętej popkulturze. Jedna z wystaw instytucji poświęcona jest właśnie zjawisku Klubu 27. Nazwą tą określa się grupę artystów i artystek, głównie ze świata muzyki, którzy i które zmarli w wieku 27 lat, najczęściej w wyniku samobójstwa. Do "Klubu", poza Kurtem, zalicza się także Briana Jonesa z The Rolling Stones, Janis Joplin, Jimiego Hendrixa, Jima Morrisona czy Amy Winehouse.
To właśnie w tym muzeum fakt śmierci samobójczej Kurta określony został angielskim wyrażeniem "un-alived", które jednak ciężko dokładnie przetłumaczyć na polski, a które oznaczać może coś w rodzaju "unie-żywienia się". Choć w Polsce łatwo można zastąpić wyrażenie "samobójstwo" przez nieco mniej brutalnie brzmiący zwrot "odebrać sobie życie", w języku angielskim nie jest to takie proste. Od jakiegoś czasu jednak w różnych miejscach coraz częściej można się spotkać właśnie ze słowem "un-alived", które ma być pomocne dla współczesnej dyskusji o zdrowiu psychicznym, szczególnie w świecie cyfrowym, gdzie za użycie słowa "suicide" można zostać zbanowanym.
"Un-alived" ma być pomocne przy próbie oszukania algorytmów, które często cenzurują treści, związane ze zdrowiem psychicznym i śmiercią. O ile więc wykorzystanie tego słowa w Internecie można jakoś uzasadnić, tak odwiedzający Museum of Pop Culture nie są w stanie zrozumieć podejścia instytucji do tematu i zarzucają jej niemal wykorzystywanie czegoś na podobieństwo nowomowy z powieści Rok 1984 George'a Orwella. Choć w muzeum zawieszono plakat, tłumaczący korzystanie ze słowa "un-alived" jako chęć troski o poziom dyskusji na temat zdrowia psychicznego młodych ludzi, to wyjaśnienia te nie spotkały się ze zrozumieniem Internautów.