Dlaczego artyści nie powinni obawiać się muzyki od SI? Historia Muzak i dźwiękowych tapet

i

Autor: Flickr / ryan harvey

Dlaczego artyści nie powinni obawiać się muzyki od SI? Historia "Muzak" i dźwiękowych tapet

2023-09-22 14:06

- Muzyka i sztuka generowana przez sztuczne inteligencje pozbawi artystów zawodu – ile razy słyszeliście ten komunał? Na przykładzie ciekawej historii muzyki wytwarzanej i sprzedawanej przemysłowo widać, że wciąż w pewnych obszarach my, ludzie, pozostajemy niezastąpieni.

Internet w ostatnich tygodniach wręcz ocieka informacjami o „dokonaniach” kolejnych algorytmów. Ten potrafi pisać prace naukowe, inny podszywa się skutecznie pod człowieka na czacie, ten kompiluje piękne obrazy, tamten stworzył muzyczny utwór. Wraz z tymi doniesieniami nie milknie dyskusja o tym, czy w takiej rzeczywistości będzie miejsce dla ludzi kreatywnych? Czy dziennikarzy, pisarzy, muzyków, malarzy i inne tego typu profesje zostaną zastąpione przez znacznie tańsze i nie potrzebujące ubezpieczenia lub urlopu sztuczne inteligencje?

Naszym zdaniem to raczej się nie wydarzy. Nawet jeśli to, co otrzymujemy od algorytmów jest coraz lepsze, to jednak wciąż niedoskonałe, wymagające świadomej korekty. Poza tym nauczony przez ludzi na ich własnym dorobku algorytm jest w stanie przetwarzać i tworzyć tylko na podstawie tego, co „włożono” mu w ramach procesu nauczania do bazy danych. To praktycznie uniemożliwia rewolucje, eksperymentowanie, wychodzenie poza ramy. Owszem, będzie w stanie te ramy rozszerzać, ale nigdy ich nie przełamie. Historia muzaku jest tego przykładem.

Dla wszystkich, czyli dla nikogo

Trzeba wiedzieć, że słowo muzak ma dwa główne znaczenia. Pierwsze to nazwa firmy „Muzak”, która wprowadziła na rynek usługę muzyki wypełniającej przestrzeń i nazwanie tego produktu jest drugim znaczeniem omawianego słowa. Nazywa się to także muzyczną tapetą. Melodie i aranżacje, które wspomagają tworzenie nastroju, jednocześnie się nie narzucając. Potocznie nazywamy ją często muzyką z windy i nie jest to przypadek, bo właśnie w windach była od początku wykorzystywana. Muzyka, która wpada jednym uchem, a drugim wypada, likwiduje kłopotliwą lub niepokojącą ciszę, a jednocześnie nie odrywa uwagi od innych czynności. W fabrykach stymuluje produktywność, w sklepach stymuluje chęć wydawania pieniędzy, a spa relaksuje. Idealna? Absolutnie nie! Muzak wyrwany z kontekstu może stać się męczący, drażniący, monotonny, działać odwrotnie do zamierzonego celu. Naprawdę trudno, jeśli w ogóle istnieją, znaleźć ludzi słuchających muzaku dla przyjemności na playlistach.

Muzak powstał jako wynalazek technologiczny, a nie artystyczny. Polegał na usłudze dostarczania stałego dopływu muzyki do danego odbiorcy za pomocą połączenia kablowego. W ten sposób jego twórca, generał George Owen Squier stworzył sieć klientów. Na początku działalności korzystał z muzyki twórców oryginalnych, jednak z czasem stworzył osobny produkt: bloki po około 15 minut muzyki, która na przykład stopniowo zwiększała tempo i energiczność. Chętnie kupowały ją zakłady przemysłowe by puszczać pracownikom dla zwiększenia tempa ich pracy. Firma Muzak, której nazwa była inspirowana nazwą ówczesnego giganta fotografii, firmy Kodak, dysponowała siecią studiów nagraniowych, orkiestr, kompozytorów oraz aranżerów.

Niesława i nieoczekiwany powrót

Już w latach 50-tych stało się dla wszystkich jasne, że muzak to nie tylko muzyka, ale i forma manipulacji, a to doprowadziło do protestów i kontrowersji. Firmę posądzano nawet o pranie mózgów. Mimo to zyskiwała popularność, w pewnym momencie korzystali z niej nawet prezydenci USA oraz NASA. Złote lata „muzyki z windy” skończyły wraz z nadejściem lat 70-tych i zmiany całości kultury. Wraz z ruchem kontrkulturowym odbiorcy oczekiwali oryginalnej muzyki, przekazu, treści, nie tylko lekkostrawnej formy do zapełniania ciszy.

Firma przechodziła przez wiele zmian modelu biznesowego, próbując sił na różnych rynkach, z których warto odnotować sukces w Japonii. Muzycznym dzieckiem muzaku są podkłady znane z reklam, spotów informacyjnych oraz tak bardzo popularnych w latach 80-tych i 90-tych programów w stylu telezakupy.

W XXI wieku muzyka ta wróci w zaskakującej formie. Odkryje ją młode pokolenie miłośników i twórców muzyki elektronicznej, którzy przezroczyste melodie zwolnią, rozwodnią pogłosami i echem, by stworzyć swój własny gatunek muzyki. Powstanie z tego muzyka senna, nostalgiczna, przepełniona tęsknotą za przeszłością, która nigdy nie istniała – vaporwave.

Muzyka jest sztuką, a Muzak to nauka

Tymczasem firma Muzak w 2009 roku zbankrutowała, a jej potencjalny następca Mood Media do dziś przechodzi z rąk do rąk kolejnych inwestorów. Muzyka traktowana jako wypełniacz ciszy wciąż pojawia się w sklepach, windach, kasynach, jednak nigdy nie zagroziła oryginalnej artystycznej twórczości. Wypełniła jedynie na pewien czas niszę, gdzie okazała się tańsza od puszczania nagrań z koniecznością zapłaty praw autorskich lub zatrudnienia muzyków. Jednak nie na darmo muzyka i muzak to dwa różne słowa. Sama firma miała ponoć reklamować swój produkt słowami: „Muzyka jest sztuką, a Muzak to nauka.”

Najprawdopodobniej taką samą rolę będzie miała twórczość sztucznych inteligencji. Może stać się przydatna do obróbki mas informacyjnych (pisanie tekstów), zapełniania ciszy lub maskowanie hałasu dźwiękami ułatwiającymi koncentrację i produktywność (muzyka) oraz generycznym dekorowaniem (plastyka). Jednak nie zajmie miejsca oryginalnej twórczości ludzkiej.